Teraz jest po prostu inaczej – mówi burmistrz Jasła Andrzej Czernecki, oceniając współpracę z firmą Gamrat.
Czy według pana Jasło jest miastem otwartym i przyjaznym dla przedsiębiorców?
Jako miasto podejmujemy starania o stworzenie dogodnych i odpowiednich warunków do inwestowania w mieście. Między innymi Rada Miejska Jasła w 2011 roku podjęła uchwałę o zwolnieniu z podatku od nieruchomości nowo wybudowanych budynków i budowli przeznaczonych do prowadzenia działalności gospodarczej. Poza tym chcemy inwestować w strefę aktywności w Warzycach. To ponad 200 ha terenu, z którego część należy do Miasta. Naszym celem jest skorzystanie z obecnie dostępnych środków zewnętrznych, a także z nowej perspektywy finansowej i jak najlepsze skomunikowanie tego terenu, uzbrojenie go i promowanie go jako teren inwestycyjny.
Ale odbiór samych zainteresowanych bywa jednak inny. Przykładem jest Gamrat S.A. Prezes Krzysztof Moska o swoim rozczarowaniu w stosunku do władz miasta mówił publicznie wiele razy. Podkreślał brak zainteresowania firmą, brak spotkań, trudną współpracę, ogromne wymagania w stosunku do Gamratu, przy braku wsparcia dla nich.
Nie zgodzę się z tym. Moje spotkania z prezesem Moską należały do bardzo częstych. Pozostaje kwestia tego co rozumiemy przez wyjście naprzeciw oczekiwaniom władz Gamratu. Wprowadzenie zmian, o które wnioskowały, były bardzo niebezpieczne finansowo dla miasta. Mam na myśli zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego, które mogą w konsekwencji nakładać obowiązek wykupu terenów lub innego rodzaju rekompensat finansowych ponoszonych przez samorząd. Punktów spornych było kilka. Dla przykładu przez zmianę zapisów w planie dotyczącego terenu przeznaczonego pod lokalizację międzygminnego składowiska odpadów, obniżylibyśmy wartość danego gruntu, a w konsekwencji rodziłoby to ewentualne roszczenia ze strony właściciela, czyli Gamratu. Kolejny przykład: jeżeli wprowadzilibyśmy do planu część dróg przebiegających po terenie należącym do Gamratu, jako drogi miejskie, to w konsekwencji rodzi się obowiązek wykupu przez miasto gruntów zajętych pod drogi, a później ich utrzymania i eksploatacji, w tym remontów. A to jest już konkretny wydatek ze strony miasta.
Część dróg na terenie Gamratu została już sprzedana przez spółkę właścicielom firm tam położonych lub po tych drogach została ustanowiona służebność. Teraz Gamrat ma zwrócić pieniądze przedsiębiorcom? Jednym z punktów zapalnych na linii miasto – Gamrat była droga dojazdowa do przedszkola i szkoły. Prezes Moska chciał sprzedać tę drogę miastu, ale tylko razem z otaczającym go dwuhektarowych terenem. Miasto odmówiło. Czy w tym temacie co się zmieniło?
Tak. Ostatnio pojawiła się dla nas bardzo korzystna propozycja. Gamrat ma przekazać 2 ha gruntu wraz z drogą dojazdową do szkoły i przedszkola, pod warunkiem, że urządzimy tam teren rekreacyjny. Takie rozwiązanie według mnie jest bardzo dobre. Jak widać powoli znajdujemy wspólne rozwiązania. I są to dla nas bardzo korzystne propozycje.
Zmiany w mpzp MPZP to podstawowy temat trudnych relacji między miastem a Gamratem?
Trzeba wziąć pod uwagę, że współpraca w tak trudnym temacie, jak zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego nie ma swojej finalizacji w ciągu kilku tygodni, czy nawet miesięcy. To są bardzo ważne zmiany i finansowe konsekwencje tych zmian. One cały czas ewoluują, ich zakres i oczekiwania ze strony Gamratu się zmieniają. Od pierwotnych, które skutkowałyby potencjalnymi obciążeniami na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych, do tego co jest w tej chwili. Na wniosek Gamratu, który wpłynął do nas w tamtym roku zareagowaliśmy w sposób profesjonalny, czyli bez zbędnej zwłoki, podjęliśmy decyzję o przygotowaniu koncepcji zmiany mpzp, które uwzględniały oczekiwania Gamratu. Koncepcje wariantowe zostały przygotowane. Równocześnie były przygotowane też szacunkowe koszty wprowadzenia tych zmian. Były one bardzo wysokie, jak już wspomniałem rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. Zmiany dotyczyły np. wprowadzenia terenów mieszkaniowych, czego konsekwencją byłoby rozpoczęcie zmian nie od mpzp, ale od studium uwarunkowań kierunków rozwoju miasta. W kontekście trudnej sytuacji budżetowej i niepewnej sytuacji gospodarczej w kraju i świecie, takie decyzje należy podejmować bardzo rozważnie. Tutaj pojawia się kontekst relacji między miastem a potencjalnym inwestorem. Podkreślam z potencjalnym, ponieważ zmiana planu jeszcze niczego nie gwarantuje, nie ma pewności, że przymiarki czy zapowiedzi zostaną zrealizowane, a z drugiej strony skutki wprowadzenia zamian w planach będą nieodwracalne. Stąd ta konieczna ostrożność ze strony organów stanowiących i trudno się temu dziwić. W takich sytuacjach należy szukać takich rozwiązań, które są do zaakceptowania przez wszystkie strony.
Prezes Moska skarżył się na brak zainteresowani firmą ze strony władz miasta, na złą współpracę.
To jest ocena pana Moski i nie zamierzam z nią polemizować. Ja osobiście uważam, że nasze dotychczasowe kontakty władz miasta i Gamratu są zupełnie prawidłowe.
To skąd takie rozżalenie pana Moski?
Być może wynika to z decyzji, jakie podejmował organ stanowiący, czyli Rada Miejska Jasła. Po pierwszej fazie trudnych relacji wynikających ze zmian właściciela Gamratu, które odbywały się w atmosferze przekształcenia, niepewności, lęków i obaw, że dzieje się co niedobrego „dmuchano na zimne”. I trudno się temu dziwić. Jeśli patrzmy na Gamrat, państwową firmę, która od wielu lat była mocno związana z Jasłem, a tu nagle staje się miejscem, które zmienia właściciela a przekształcenia mogą następować w takim kierunku, jaki sobie właściciel zażyczy, to trudno się dziwić, że było to przedmiotem różnego rodzaju protestów i podejmowanych prób, by do tego nie doszło.
Początkowe relacje były więc delikatnie mówiąc nieprzyjazne. Co się zmieniło od tamtego czasu?
Na prośbę Gamratu wsparliśmy spółkę umarzając część podatku (460 tys. zł a 2011 r. – dop. red.) po to by mogli wprowadzić nowe inwestycje. Zrobiliśmy to także po to, by stworzyć dobry wewnętrzny klimat, sprzyjający nowemu podmiotowi. Później, w pierwszej połowie 2012 r, Gamrat złożył wniosek o zmianę mpzp i wraz z propozycją wykupu przez miasto terenów pod międzygminny zakład zagospodarowania odpadów. Niestety kwoty podawane przez Gamrat przekraczały nasze możliwości finansowe. Ale to wszystko pokazuje jednak, że współpraca cały czas się odbywała. Później pojawiły się wnioski o kolejne zmiany w mpzp zgłaszane przez pana Moskę. Uważam, że samorząd postępuje rozsądnie, myśląc nie tylko o jednej firmie, ale w perspektywie całego miasta. Być może nie spełniliśmy oczekiwań Gamratu, ale współpraca to zaangażowanie co najmniej dwóch stron w celu wypracowania wspólnego stanowiska.
Podczas toczącego się procesu prywatyzacji pan był osobiście bardzo mocno zaangażowany w działania zmierzające do zablokowania decyzji o sprzedaży jasielskiej firmy „Lenteksowi”. Teraz, z perspektywy czasu, jak Pan to ocenia ?
To należy rozpatrywać w wielu aspektach. Jeżeli chodzi o rozwój firmy to trwają przekształcenia własnościowe, pojawiają się nowe podmioty, część zbędnego majątku jest sprzedawana, ale to są normalne ruchy właścicielskie. Ja patrzę jednak z innej perspektywy na to co się dzieje i widzę nie Gamrat jako Spółkę, tylko Gamrat jako przestrzeń miasta, gdzie na terenach byłych Zakładów Tworzyw Sztucznych działają także inne podmioty. Zatrudnionych jest tam blisko 1800 osób. Z informacji, które do mnie docierają, nie ma tego, czego najbardziej się obawialiśmy – gwałtownej liczby zwolnień. Jak zawsze pozostaje jednak pytanie o przyszłość i jakie plany będzie miał właściciel w stosunku do tego zakładu. A także to, jaki stosunek do miasta będzie miał prezes Moska. Przykładem jest Klub Czarni Jasło, który zawsze był wspierany przez firmę Gamrat. Teraz to się skończyło.
To pana dziwi, że prezes Moska kategorycznie odcina się od finansowania, na wcześniejszych zasadach klubu, który nie występuje w barwach Gamratu?
Gamrat, przed prywatyzacją był jednym z głównych sponsorów wydarzeń społecznych, kulturalnych i sportowych w mieście, zawsze można było na nich liczyć. Tylko, że wcześniej była to firma skarbu państwa, teraz właścicielem jest ktoś inny. I trudno to oceniać w kategorii, że jest lepiej czy gorzej, jest po prostu inaczej. Z punktu widzenia Klubu Czarnych na pewno jest gorzej. Jeśli prezes Moska będzie widział możliwość wsparcia działań sportowych czy kulturalnych w mieście to chwała mu za to, ale nie można go do tego zmusić.
Być może kolejne wydziały Gamratu będę sprzedawane. To źle czy dobrze dla miasta?
Jeśli chodzi o nowych właścicieli, to zawsze pojawia się pytanie czy ten nowy właściciel chce rozwijać firmę, utrzymywać zatrudnienie, inwestować. Czasem lepszym rozwiązaniem z punktu widzenia interesu społecznego jest kolejna zmiana właściciela, niż trwanie przy pensjach na poziomie minimum socjalnego, bez szans dalszego rozwoju dla pracowników. Ale w wypadku kolejnych ruchów właścicielskich i tak nikt nas o to nie będzie pytał.
Dziękuję za rozmowę
Ewa Wawro