Pracownia mammografii w jasielskim szpitalu została zamknięta. Dyrektor uspokaja, że to sytuacja przejściowa. Nie ma jednak pewności, że problem uda się rozwiązać.
29 kwietnia funkcjonująca w jasielskim szpitalu od 20 lat pracownia mammografii została zamknięta. Powód? Stary, wysłużony sprzęt, pomimo wielu napraw i serwisowania, nie przeszedł 2 z 15 wymaganych testów sprawdzających.
– Na skutek kontrolnej wizyty Sanepidu z Rzeszowa musieliśmy chwilowo zamknąć pracownię – wyjaśnia Michał Burbelka, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.
Zaskoczenia nie było
O problemie ze sprzętem dyrekcja i organ nadzorczy, czyli władze powiatu jasielskiego wiedzieli co najmniej od roku. W ubiegłorocznym budżecie zabezpieczono kwotę 330 tys. zł, jako wkład własny szpitala, zapewniający możliwość składania wniosku o dofinansowanie zakupu nowego mammografu w ramach programu norweskiego, ogłoszonego przez Ministerstwo Zdrowia. Mimo poprawnie złożonego wniosku pieniędzy szpital nie dostał.
– Dzięki moim staraniom zabezpieczone przez powiat środki przeszły na ten rok, ale po rozeznaniu rynku okazało się, że w grę wchodzi tylko zakup mammografu cyfrowego. Koszt zakupu, z jego obsługą kredytową i serwisową, przy wersji najuboższej, czyli takiej, która nie ma możliwości rozbudowy tego aparatu, wynosi 860 tys. zł. Brakuje nam co najmniej pół miliona zł, by kupić nowy sprzęt – podkreśla dyrektor. – Dlatego czynimy starania, żeby wynająć pracownię, w której funkcjonował nasz stary mammograf, firmie zewnętrznej. Podobne rozwiązanie zastosowaliśmy w przypadku rezonansu magnetycznego i jak widać dobrze to funkcjonuje.
Innym się opłaca?
Badania mammograficzne, bez względu na ich liczbę, w stu procentach refundowane są przez NFZ, a to oznacza, że przy dobrym gospodarowaniu pracownia może przynosić niemałe zyski. Dyrektor Burbelka nie zgadza się jednak z tą powszechnie panującą opinią.
– To taka sama bajka jak to, że w szpitalu mamy wysokie koszty badań laboratoryjnych, a jakaś tam firma prywatna ma niski koszt i badania są tam tańsze – twierdzi. – Ale różnica w kalkulacji kosztów jest istotna. Korporacje, które dysponują wieloma mammobusami, kupując ich kilka czy kilkanaście na raz, płacą dużo mniejszą cenę jednostkową niż szpital kupujący tylko jeden mammograf. Do tego ustawiają mammobusy na rynku, pod przychodniami, a to oznacza znacznie ułatwiony dostęp do ich oferty.
Trudno jednak przyjąć wprost drugą z argumentacji dyrektora porównując akcje informacyjne i marketingowe, prowadzone przez prywatne firmy wykonujące badania mammograficzne z tymi, które prowadzi szpital. Marketing tych pierwszych jest czasem wręcz „agresywny”: ogłoszenia w mediach, plakaty, ulotki, imienne zaproszenia dla kobiet zarówno listowne, jak i telefoniczne, dogodne dla pacjentek godziny wykonywania badań. Można? Jak się chce to można.
– My też prowadziliśmy akcję informacyjną wśród mieszkanek miasta i powiatu – próbuje ripostować dyrektor szpitala, ale w końcu przyznaje, że nie ma co porównywać ze sobą skali tych działań.
Przyjrzyjmy się finansom. W 2013 r. przychody pracowni mammografii w Jaśle wyniosły 118 tys. zł, a koszty 122 tys. zł. W ub. roku analogicznie to kwoty 130 do 120 tys. zł. Zysk w sumie niewielki, ale wystarczyłoby uruchomić drugą zmianę i pracujące soboty, by przy odpowiednim rozreklamowaniu badań był dużo większy.
– Jeśli opłaca się przyjechać do Jasła mammobusom z Gdańska, Łodzi, Mielca i potrafią to sobie zbilansować badaniami wykonanymi dorywczo, to dlaczego nie opłaca się zbilansować takiej pracowni w naszym szpitalu? – nie kryjąc oburzenia pyta Dorota Gawlik-Feldo, kierownik Zakładu Radiologii i Diagnostyki Obrazowej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle.
Pani doktor jest przekonana, że najlepszym rozwiązaniem problemu jest zakup nowego sprzętu. – Biorąc pod uwagę możliwości kredytowania czy leasingowania nowego aparatu, nawet kwoty tak wysokiej jak te 900 tys. zł, jest to możliwe do zrealizowania, ponieważ wtedy ten przychód z badań NFZ, a nadmienię, że są to badania w 100 procentach refundowane przez NFZ, mogłoby pokryć wymaganą kwotę do obsługi kredytowania czy leasingowania. Nie przynosiłoby to strat dla szpitala, a tylko zyski – twierdzi radiolog.
Nie zakup, a wynajem
Dyrektor Burbelka zapewnia, że mammograf będzie w Jaśle, ale w grę wchodzi nie tyle zakup nowego sprzętu, co wynajęcie pomieszczeń firmie zewnętrznej.
– Nie kalkuluję mammografu na zasadzie zysków, bo gdyby tak postępować, to pewnie połowy usług w szpitalu nie moglibyśmy wykonywać. Mnie bardzo zależy na tym, by mammografia u nas była robiona, a jeśli uda nam się ściągnąć tu firmę zewnętrzną, to zasadniczy cel – dostęp do badań – będzie spełniony. Szukamy firm, które mogłyby spełnić to zadanie – mówi dyrektor.
Mammografów analogowych, czyli takich jakim dysponował do niedawna jasielski szpital już nie produkują, a na zakup cyfrowych niewiele szpitali może sobie pozwolić. – To problem nie tylko w skali powiatu jasielskiego, ale kraju. Doszło do takiej polaryzacji, że większe ośrodki i kliniki mają nowoczesne cyfrowe mammografy, a szpitale powiatowe analogowe, odchodzące do lamusa. Na zakup sprzętu nowej generacji ich nie stać, natomiast zewnętrzna firma, która zdecydowała by się na wynajmowanie od nas pracowni będzie miała nowoczesny sprzęt – podkreśla Burbelka.
Profilaktyka ratuje życie
W leczeniu wielu chorób, a nowotworowych w szczególności, ważna jest właściwa profilaktyka i wczesne wykrycie zmian chorobowych. W przypadku raka piersi u kobiet, nieodzowne są to badania mammograficzne.
– To sytuacja wręcz kuriozalna, że w powiecie jasielskim nie ma miejsca, gdzie można wykonać badania, które są zarówno profilaktyczne jak i diagnostyczne – mówi D. Gawlik-Feldo. – Pracownia została zamknięta, a tym samym szpital stracił kontrakt. To najmniejsza szkoda, choć istotna. Najgorsze jest to, że pacjentki nie mogą być zdiagnozowane, a takie badania często ratują życie kobietom. Doświadczyłam tego osobiście. Miałam tak głęboko położonego guzka, że przy rutynowej samokontroli piersi nie było szans by go wyczuć. Czułam się świetnie, nic mi nie dolegało. Mammografia, którą postanowiłam zrobić pewnego dnia, kiedy przy czterech pod rząd opisać badań wykryłam raka, być może uratowała mi życie, bo byłam piątym przypadkiem tego dnia.
To się opłaca
Już przy wczesnym wykryciu zmian nowotworowych leczenie kosztuje nie mało, przy zaawansowanym stadium dużo więcej. Jedna kroplówka z „chemią” kosztuje 15-20 tys. zł, a takich pacjent ma 6 a nawet 9, a bywa i tak, że jeśli jest wznowa, to radioterapia i chemioterapia są powtarzane. To są niebotyczne kwoty, a pacjentek z rakiem piersi wciąż przybywa. Natomiast jeśli guzek jest odpowiednio wcześnie wykryty i mały, to kończy się tylko na wycięciu. Pomija się chemię, pomija się naświetlania. Szanse na całkowite wyleczenie są bardzo duże.
Problem dotyczy nie tylko kobiet, które mają 50 czy 60 lat, zachorowania na rak piersi zaczynają się od 30 lat w górę, a wcale nie rzadko także u młodszych kobiet.
Dzięki ogromnej wiedzy i doświadczeniu w diagnozowaniu dr Gawlik-Feldo, na badania w jasielskiej pracowni przyjeżdżały kobiety nie tylko z powiatu jasielskiego, ale także z Krosna, Sanoka, Strzyżowa, Gorlic. Teraz jedyna możliwość wykonania mammografii dla kobiet z tego regionu to wyłącznie Rzeszów albo Brzozów.
– Powinien być kupiony nowy aparat, a tłumaczenie, że nie ma na to pieniędzy jest tłumaczeniem krótkowzrocznym, bo jeśli nie będzie pieniędzy na mammograf i na profilaktykę, to później trzeba będzie znacznie więcej wydać na leczenie zaawansowanych przypadków raka. Nie mówiąc już o najistotniejszych w całym problemie skutkach społecznych pomijając rzecz najistotniejszą, czyli wartość ludzkiego życia – podkreśla D. Gawlik-Feldo. – Mamy przecież w szpitalu oddział chirurgii onkologicznej i ma funkcjonować bez pracowni mammograficznej? – pyta z bolesną ironią w głosie.
Łatwiej i wygodniej?
– Zarząd i Rada Powiatu w Jaśle wywiązały się z zadania zabezpieczając część środków na zakup nowego mammografu – twierdzi Jan Urban, członek zarządu powiatu jasielskiego, a zarazem członek Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle. – W najbliższym czasie oczekujemy od dyrekcji szpitala przedstawienia argumentów i sposobów rozwiązania tego problemu. To kierownictwo szpitala jest odpowiedzialne za bieżące prowadzenie tego tematu, zobaczymy, jaki jest ich pomysł i do tego się ustosunkujemy. Każde z rozwiązań, które będzie miało znamiona wypełnienia tego zadania, czyli zapewnienie kobietom z naszego powiatu możliwości wykonania badań profilaktycznych, jest dobre. Najistotniejszy jest efekt końcowy. Posługując się przykładem pacjentów mających problemy z nerkami. Mają możliwość szybkiego dotarcia do stacji dializ w Jaśle i nie jest dla mnie istotne, kto to prowadzi, ważne żeby to było zrobione.
Nieco inaczej sytuację ocenia radny powiatowy Janusz Przetacznik, członek Rady Społecznej Szpitala Specjalistycznego w Jaśle. – Dziwi i bardzo martwi mnie taka bierna i wyczekująca postawa kierownictwa naszego szpitala, które doprowadziło do tej sytuacji. Z dnia na dzień szpital przestał świadczyć usługi z zakresu profilaktyki raka piersi kobiet – komentuje radny Przetacznik. – Trudno wyjaśnić czy usprawiedliwić tę sytuację, wiedząc, że starostwo powiatowe, jako organ założycielski, zagwarantowało szpitalowi w budżecie 2014 roku kwotę dotacji w wysokości ponad 330 tys. zł z przeznaczeniem na uzupełnienie pokrycia kosztów pozyskania koniecznego wyposażenia dla tej pracowni. Okres wykorzystania przyznanej dotacji wygasa szpitalowi 30 czerwca 2015 roku, a więc czasu zostało niewiele. Cóż najłatwiej widać założyć ręce i czekać, może ktoś inny rozwiąże problem, bo szpital ma silny atut w ręku: strach – w końcu każdy lub ktoś z rodziny trafi do szpitala, a więc samorząd przyzna kolejną lub kolejne dotacje, pokryje straty czy nie i tak nikt nie rozliczy dyrekcji za niegospodarność. A jeżeli nikt nie zrobi szpitalowi kolejnego prezentu, to jest wyjście awaryjne – wydzierżawienie pomieszczenia pracowni i przekazanie naszych pacjentek i pewnych przychodów z NFZ prywatnym firmom. Cóż zmniejszy się stałych dochód i zatrudnienie lokalnego personelu, ale będzie można wtedy zameldować, zadanie wykonane, jest zapewniona w powiecie opieka, ale czy na pewno wszystko gra i jest w porządku?
Do sprawy wrócimy.
W wersji papierowej tekst ukarze się w najbliższym wydaniu tygodnika Nowe Podkarpacie
Ewa Wawro