
Sąd Okręgowy w Krośnie orzekł, że radna Magdalena Stasiowska nie naruszyła dóbr osobistych burmistrz Kołaczyc Małgorzaty Salachy. Kobiety spotkały się na sali sądowej po wypowiedzi radnej w jednym z lokalnych tygodników. Burmistrz poczuła się nią urażona.
Przypomnijmy. W listopadzie ubiegłego roku w gazecie ukazał się artykuł „Pani burmistrz zapłaciła 12 tys. za rozmowę z sobą”. Dotyczył on przyznania gminie Kołaczyce przez Polską Agencję Przedsiębiorczości z Katowic tytułu Lidera Przedsiębiorczości i okoliczności z tym związanych. Statuetkę dla gminy Kołaczyce podczas gali w Lublinie odebrała burmistrz Małgorzata Salacha.
Burmistrz skrytykowana przez radną
W związku z tym samorząd Kołaczyc wykupił w dodatku do jednego z ogólnopolskich dzienników materiał promocyjny. Za 1/6 strony rozmowy z burmistrz Małgorzatą Salachą z budżetu gminy zapłacono 12,3 tys. zł. Nie spodobało się to Magdalenie Stasiowskiej, która jest radną Rady Gminy Kołaczyce. Komentując w tygodniku to wydarzenie, stwierdziła między innymi, że „niedopuszczalne jest, aby burmistrz trwoniła pieniądze na artykuły w zamian za statuetkę. Profil działania firmy, która przyznała nagrodę, to kreowanie wizerunku. Niech burmistrz nie robi tego za pieniądze mieszkańców, to nie jest jej prywatny folwark”. Tymi słowami poczuła się urażona Małgorzata Salacha i sprawę z powództwa cywilnego skierowała do Sądu Okręgowego w Krośnie. Domagała się od M. Stasiowskiej 12 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i przeprosin w formie oświadczenia.
W trakcie procesu sędzia Grzegorz Blecharczyk nakłaniał obydwie panie do zgody, ale bezskutecznie. Zarówno radna, jak i burmistrz uważały, że każda z nich ma rację.
„Grubsza skóra” samorządowca
Wyrok zapadł we wtorek (21 listopada) w samo południe. Sąd oddalił powództwo Małgorzaty Salachy, jednocześnie odstąpił od obciążenia jej kosztami postępowania, które były należne Magdalenie Stasiowskiej. – Małgorzata Salacha mogła mieć poczucie naruszenia jej dobrego imienia, wizerunku jako osoby sprawującej urząd burmistrza. Jednak jeśli ktoś chce działać na niwie publicznej czy politycznej, musi uzbroić się w cierpliwość i mieć „grubszą skórę” – podkreślił sędzia Grzegorz Blecharczyk, uzasadniając wyrok.
Niestosowny tytuł
Zdaniem sądu w tym przypadku niestosownością był tytuł artykułu „Pani burmistrz zapłaciła 12 tys. zł za rozmowę z sobą”. Ukierunkował już sposób myślenia mieszkańców gminy i wszystkich czytających. Gdyby brzmiał inaczej, skojarzenia byłyby inne, nie byłoby takiego odbioru. – Natomiast słowa wypowiedziane przez panią Stasiowską mieszczą się w dopuszczalnej polemice i krytyce związanej ze sprawowaniem przez Małgorzatę Salachę urzędu burmistrza. Są to wypowiedzi na dopuszczalnej granicy. Burmistrz jednak wydała pieniądze nie na promocję swojego wizerunku, a gminy– stwierdził sędzia Blecharczyk.
Spowodowało to, że sąd nie obciążył M. Salachy kosztami postępowania należnymi Magdalenie Stasiowskiej. Jak dodał sędzia, burmistrz wykazała naruszenie dobra osobistego, a jednocześnie M. Stasiowska działała w obronie uzasadnionego interesu społecznego.
Będzie apelacja
Zadowolona z rozstrzygnięcia sądu była Magdalena Stasiowska, która spodziewała się takiego wyroku. – Działałam w imieniu mieszkańców, dbam o ich dobro – skomentowała decyzję sądu radna.
Z kolei Małgorzata Salacha zapowiedziała apelację od wyroku. – Jak sąd zaznaczył, wypowiedź radnej była na dopuszczalnej granicy. Na razie zaczekamy na pisemne uzasadnienie – stwierdziła burmistrz Kołaczyc.
Andrzej Józefczyk/”Nowe Podkarpacie”
Tekst ukazał się w numerze 47 Tygodnika regionalnego „Nowe Podkarpacie” z 22 listopada br.