
„Fotograficzne impresje z początku i końca kontynentu” to temat wystawy, którą możemy oglądać od 6 lutego br. w Jasielskim Domu Kultury. Zdjęcia autorstwa Aleksandra Georgiewa, Doroty Stafij i Łukasza Władyki zachwycają krajobrazami, klimatem i intrygującymi zabytkami, a także techniką ich wykonania. Każde z nich ma w sobie coś niezwykłego i ukazuje przepiękny, otaczający nas świat, który wart jest zobaczenia.
– Dzisiejsi goście to podróżnicy, którzy w pozytywnym znaczeniu starają się prezentować Polskę i jednocześnie fotografować. Świat jest niemal jak księga. Ten, kto nie podróżuje, będzie czytał tylko jedną stronę. Autorzy dzisiejszych fotografii to ludzie ciekawi świata, którzy starają się w swoich fotografiach oddawać jego piękno, kolorystykę, niepowtarzalność i różnorodność – powiedział na rozpoczęcie Janusz Szewczyk, dyrektor Jasielskiego Domu Kultury.
Łukasz Władyka, sanoczanin mieszkający obecnie w Jaśle, turysta, autor zdjęć z Hiszpanii , chętnie patrzy na świat przez obiektyw aparatu. Lubi obserwować ludzi i rzeczywistość. Jego prace to przede wszystkim zdjęcia uliczne. Jest współzałożycielem Klubu Fotografików Sanockich.
– Nasze podróżowanie to obserwowanie świata przez obiektyw aparatu. Pozostawiamy z tego to, co mijamy – ulotne chwile podróży, najciekawsze dla nas. W zdjęciach z Hiszpanii umieściłem nie tylko krajobraz, ale również to, co dla Hiszpanii jest najważniejsze – fiestę, jedzenie i corridę. Są to rzeczy tak wrośnięte w kulturę, że trudno ich nie zauważyć – mówił Władyka.
Dorota Stafij, mieszkanka Sanoka, studiowała w Jaśle. Jej pasja do fotografowania zrodziła się kilkanaście lat temu. Początkowo były to fotografie czarno-białe, które wywoływała w domowej ciemni. Nie ma ulubionej tematyki swoich prac, lubi fotografować wszystko co zachwyca. Jej prace pojawiły się na wielu wystawach, m. in. w Sanoku, Warszawie, Rzeszowie, Krośnie, czy w Austrii. Jest współzałożycielką Klubu Fotografików Sanockich.
– Moja pasja do fotografowania zrodziła się wraz z momentem, gdy zaczęłam chodzić po górach. Chce się wtedy zatrzymać piękne widoki we wspomnieniach. Podróżuję, bo to bardzo lubię. Fotografuję, bo lubię to jeszcze bardziej. Jedno z drugim bardzo fajnie pasuje. Fotografia, którą dzisiaj prezentuję jest specyficzna. Są to zdjęcia architektury, krajobrazu, reportaż i portret. Najbardziej zapadają w pamięć zdjęcia portretowe, z ludźmi, którzy są charakterystyczni dla danego kraju – mówiła Stafij. Natomiast jeśli mowa o Maroko, to jest to miasto kontrastów. Z jednej strony są to bardzo nieprzyjazne miejsca – brudne, hałaśliwe, gdzie spotyka się mężczyzny zaczepiających turystów na każdym kroku. Z drugiej jednak strony są miasteczka bardzo przyjazne dla turystów, czyste i zadbane – dodała.
Jakie rejony według Stafij są najpiękniejsze? – Chętnie podróżuję do Norwegii. Jest to przepiękny kraj, który daje wiele tematów do zdjęć. Dawno temu byłam też na Ukrainie, w latach 90- tych. Był to wtedy skansen – biedne domki, biedni ludzie. Komuś ,kto widzi takie warunki życia, trudno jest uwierzyć, że można tak żyć – kontynuowała Stafij.
Aleksander Georgiew, Bułgar mieszkający w Polsce, globtroter, który odwiedził 50 miast Europy, Afryki i Azji. W związku z podróżą handlową (handluje winami) nie mógł uczestniczyć w spotkaniu. Ciepło wypowiadają się o nim jego koledzy.
– To niesamowicie ciekawa postać. Jest jedyną osobą z naszej trójki, która ma prawo używać słowa i określenia podróżnik. Alek mieszkał przez wiele lat w Rosji z rodzicami, później w Bułgarii, a następnie z dnia na dzień zdecydował, że chce zostać importowanym Polakiem. Przeniósł się do Warszawy i tam już pozostał. W Polsce handluje winami, właśnie w tym celu udał się w kolejną podróż. Żałuje, że go tutaj nie ma, ale duchem jest z nami – mówił Władyka. Alek jest podróżnikiem w pełni tego słowa znaczeniu. Odwiedził ponad 50 miast. Co najciekawsze, podróżuje tylko koleją, z trzema rzeczami w plecaku oraz grubą książka – rozkładem jazdy pociągów międzynarodowych. Jeśli chodzi o zdjęcia z Islandii, Alek jest zafascynowany czymś, co zostało zniszczone i ponownie użyte w sposób dobry. Jego zdjęcia, oprócz impresji kulturowych, to również zdjęcia starej bazy NATO, pozostawionej przez Amerykanów, którą Islandczycy potrafili przerobić na przepiękne centrum SPA. Dodatkowo, planuje on swoje podróże z dokładnością szwajcarskiego zegarka. Potrafi powiedzieć, że za pół roku o 16.03 będzie na dworcu w Monachium, a pół godziny później w podróży do Paryża. Zwiedza miasta, które mija po drodze, którymi często nie interesują się turyści. Potrafi znaleźć takie, które mają niepowtarzalny klimat – dodaje.
Co mówi o pozostałych? – Dorota podróżując poszukuje tematu, kolorystyki. To niezwykle uzdolniony fotografik. Ma dobre oko, pięknie wydobywa kolory i formy. Ja natomiast uwielbiam fotografię uliczną. Interesuje mnie również faktura świata, czyli fotografowanie szczegółu w wąskim kącie. Często przeczytam coś i chcę to zobaczyć. Lubię podróżować samotnie. Pozwala to zatrzymać się w jakimś miejscu na tak długo, jak chcemy – mówił dalej Władyka.
Jakie według niego miejsca są najciekawsze? – W Europie jest miliony przepięknych miejsc, wartych zobaczenia. Ryszard Kapuściński przed śmiercią chciał udać się w swoją ostatnią podróż europejską, by pokazać Europę prowincjonalną. Chciał wydobyć z niej takie treści , jakie nam, współczesnym Europejczykom się nie śniły – dodał.
Wystawa prac Doroty Stafij, Aleksandra Georgiewa i Łukasza Władyki czynna będzie do końca lutego. – Specjalnie nie podpisywaliśmy naszych prac. Jak sam temat wystawy mówi, są to impresje, a więc wszystko to, co spotkaliśmy na swojej drodze podróżując, a co uznaliśmy, że jest warte zobaczenia – zakończył Władyka.
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z wernisażu wystawy.
Weronika Samborska
fot. Weronika Samborska