czwartek, 28 marca, 2024

Duma Jasła już nie wróci?

0
Duma Jasła już nie wróci?
Udostępnij:

Jasielska Orkiestra Symfoniczna zapisała się złotymi zgłoskami na kartach współczesnej historii naszego miasta. Przez ćwierć wieku była oczkiem w głowie władz miasta, powodem do dumy dla mieszkańców. Dziś jednak niewiele osób o tym pamięta.

„Widzimy ich na estradzie warszawskiej Filharmonii Narodowej, ale chór i orkiestra powstały w skromnym Jaśle. Od paru lat zapanowała tu gorączka muzyczna. Telefonistka z poczty Cecylia Pietruszczak. Urzędnik Adam Górniak. Specjalność – saksofon. Ślusarz Józef Maślanka gra na altówce. Władysław Rolek z niedalekiej wsi gra na puzonie w zespole jazzowym. Na tym samym instrumencie towarzyszy mu Adam Niebieszczański, kolejarz ze stacji Przysieki. Wszyscy oni i jeszcze blisko 200 osób wolne chwile od pracy poświęcają swojej nowej pasji, która narodziła się i rozwinęła tutaj, w Towarzystwie Miłośników Muzyki. 14-osobowy zespól jazzowy, 80-osobowy chór, 48-osobowa orkiestra symfoniczna. To już poważny ośrodek muzyczny. Jego współtwórcą i opiekunem jest Franciszek Mucha, dyrygujący na reprezentacyjnym koncercie w stolicy”.

Powyższy cytat to tekst lektora, jakim realizatorzy niezapomnianych polskich Kronik Filmowych opisali występ Jasielskiej Orkiestry Symfonicznej w Filharmonii Narodowej w 1969 r.

kronika TV

 

Tu można oglądnąć całe nagranie: http://www.kronikarp.pl/

 

Nie bez powodu zyskała taką sławę. Powstała w 1966 r. i przez cały okres działalności była ewenementem, nie tylko na skalę krajową. Pomysłodawcą i inicjatorem powstania orkiestry był Ludwik Dzwonnik, dyrektor zakładu INCO w Tarnowcu. Marzył o tym by w kilkunastotysięcznym wówczas mieście utworzyć prawdziwą orkiestrę symfoniczną. Większość obserwatorów podchodziła to tego pomysłu z dużym niedowierzaniem, uznając, że zorganizowany z wielkim trudem zespół długo nie przetrwa. Nie było wówczas jeszcze JDK, nie było placówek oświatowych i kulturalnych, a samo miasto dość wolno się rozwijało.

W listopadzie 1976 r., z okazji 10-lecia istnienia orkiestry wydano okolicznościowa broszurkę. „A jednak udało się – orkiestra rozrosła się, umocniła się jej podbudowa ludzka i materialna, repertuar stał się bardzo urozmaicony, a troska o poziom artystyczny zespołu przynosi dobre wyniki” – czytamy w skromnym wydawnictwie. Autorzy podkreślają dobitnie, że sukces możliwy był dzięki ogromnemu wsparciu ówczesnych władz miasta, a także w przyjaznemu wsparciu jasielskiego społeczeństwa.

„Ludzie, którzy to dzieło podjęli i prowadzą, wejdą na trwałe do kronik jasielskiej kultury: inicjator i nieustannie życzliwy opiekun Ludwik Dzwonnik, niestrudzony organizator i dyrygent Franciszek Mucha. Do najbardziej zasłużonych należał działacz życia muzycznego i członek zespołu Aleksander Rudnicki” – czytamy dalej.

folder

Działalność artystyczna Jasielskiej Orkiestry Symfonicznej znana była w całym kraju dzięki licznym wojażom i koncertom, audycjom telewizyjnym, nagraniom płytowym. Śpiewały z nią wielkie sławy, m.in. : Bernard Ładysz, bas światowej sławy, Barbara Nieman – sopran, solistka Teatru Wielkiego w Warszawie, a także Krystyna Szostek-Radkowa – mezzosopran, Krystyna Jamroz – sopran, Małgorzata Martyńska, Marek Dąbrowski, grali skrzypkowie Henryk Palulis i Igor Iwanow. To najlepszy dowód na wysoki poziom gry orkiestry.

Dobrze służy zarówno edukacji młodego melomana, jak i rozwijaniu piękna i przeżyć jej zawsze wdzięcznych słuchaczy, służy rozwojowi kultury muzycznej naszego województwa krośnieńskiego, jest źródłem i dopełnieniem sukcesów jej twórcówmuzyków amatorów. (…)Dla nowo powołanego województwa, dorobek Jasielski Orkiestry Symfonicznej stwarza realne szanse do powołania zawodowej placówki artystycznej na bazie istniejącego zespołu – pisał wówczas Marian Sobel, ówczesny dyr. Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Krośnie.

Amatorów wspierali zawodowcy

To była amatorska orkiestra, ale jej trzon stanowili muzycy zawodowi. Jednym z nich był Alojzy Poplewski.

Poplewski

Do Jasła ściągnął mnie z Koszalina śp. Franciszek Mucha. Razem ze mną skaperował do orkiestry jeszcze kilku innych muzyków z kaliskiej szkoły muzycznej. Pierwszy koncert grałem w czerwcu 1967 r. w świetlicy Pektowin-u – wspomina Poplewski. – Potem było już jedno wielkie pasmo koncertów. Orkiestra dwa razy grała w Filharmonii Narodowej. Emocje były niesamowite, to było wielkie osiągnięcie, byliśmy zaproszeni przecież do świątyni polskiej muzyki.

W 1985 r. Jasło wystartowało w popularnym telewizyjnym w turnieju miast. Rywalizowało z Iławą. To były wielkie emocje, które do dziś jaślanie z dumą wspominają. Z dumą, bo zwyciężyło Jasło. O wygranej przeważył występ jasielskiej orkiestry. Jej szefem i dyrygentem był wówczas śp. Władysław Świstak.

Byliśmy na Festiwalu w Zielonej Górze, dwa razy we Wrocławiu, dawaliśmy audycje muzyczne w telewizji i radiu. Koncertowaliśmy także w ówczesnej Czechosłowacji i Ukrainie – wspomina Poplewski. – To był ewenement na skalę nie tylko krajową. Myślę, ze w całej Europie nie było takiej orkiestry. Małe miasteczko, amatorska orkiestra grająca bardzo poważny repertuar. Przez jakiś czas naszym szefem był dzisiejszy szef Filharmonii w Opolu Bogusław Dawidów, a także drugi dyrygent Opery Bytomskiej, Krzysztof Dziewięcki. To byli ludzie, którzy u nas zaczynali, to u nas nabierali szlifów – podkreśla z dumą pan Alojzy.

Obok orkiestry symfonicznej powstał także Big Band i koncertowa Orkiestra Dęta. – Ja sam grałem w tych trzech zespołach. Jak szedłem na koncert, to miałem trzy stroje, w przerwach szybko się przebierałem – śmiejąc się wspomina Poplewski.

Trudne czasy

W roku 1990 dla orkiestry nastały trudne czasy. Skończyło się finasowanie działalności przez firmę INCO, nie było pieniędzy na utrzymanie muzyków, finansowanie wyjazdów i występów. Orkiestra coraz mniej koncertowała i stopniowo jej działalność zamierała. Przez pewien czas działał jeszcze zespół odeonowy Sonore, pod dyr. Jana Szczeciny, będący pomniejszoną w składzie do 12 osób orkiestrą. Wkrótce i na to nie było jednak pieniędzy.

– Przecież muzycy nie będą grali bez pieniędzy, bo oni z tego żyją – podkreśla Poplewski. – Wyjazd takiego zespołu kosztował bardzo dużo. Na koncert do Katowic jechaliśmy czterema autokarami, wszystkie zespoły. I wszystkie koszty ponosił wówczas zakład w Tarnowcu.

Rok później, po 25 latach działalności i niemal rocznej przerwie, orkiestra na chwilę wznowiła działalność. Organizatorem 36-osobowego zespoły był śp. Władysław Świstak. W skład zespołu wchodziło 22 absolwentów Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia oraz 14 muzyków pracujących w orkiestrze w latach 70. I 80. Próba ratowania pięknej tradycji okazała się jednak chwilowa. Jedyny ślad, świadczący o reaktywacji orkiestry, jaki znaleźliśmy, to krótka relacja z koncertu w jasielskim „Obiektywie”.

Zamknięta karta historii

Dziś, obok nielicznych śladów wcześniejszej świetności orkiestry, pozostały tylko piękne wspomnienia i żal, że tworzone z takim zapałem i sercem dzieło przeszło do historii.

Ludzie dzisiaj nawet nie zdają sobie sprawy z tego, co tu się kiedyś działo. Osoby które były odpowiedzialne wówczas za kulturę, władze miasta i społeczni działacze, nie zdawali sobie nawet sprawy z tego, co zniszczyli – mówi Poplewski.

Orkiestra zakończyła swoją działalność w dosyć cichy sposób, po prostu przestali istnieć – mówi Jan Rysz, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I Stopnia w Jaśle. Był członkiem orkiestry od 1975, jako muzyk altowiolista, grający wcześniej w Filharmonii w Koszalinie. – Szkoda, że tak się stało, ale czasy się zmieniły i chyba to miało decydujący wpływ. Przez pewien długi czas, od jej założenia była symbolem Jasła, oczkiem w głowie władz miasta.

Rysz

Oczko w głowie władz miasta? Jak pokazuje historia, tak właśnie było. Samo istnienie orkiestry symfonicznej, w takim niewielkim ośrodku jak Jasło, było wydarzeniem na skalę krajową. Później cały dorobek orkiestry poszedł w niebyt. Niedawno władze miasta podjęły próbę powrotu do pięknej i chlubnej tradycji Jasła.

W ub. roku burmistrz Andrzej Czernecki zwrócił się do mnie z pytaniem czy można by reaktywować orkiestrę symfoniczną – mówi dyrektor Rysz. – Poproszono mnie o wskazanie muzyków mieszkających w Jaśle lub okolicach, którzy mogliby uczestniczyć w miarę systematycznej pracy orkiestry. Okazało się jednak, że nie ma chętnych, nie ma muzyków. Starsi, którzy kiedyś grali w orkiestrze, nie wszyscy jeszcze żyją, innym wiek już na to nie pozwala. Natomiast młodzi ludzie, którzy ukończyli szkołę muzyczną, najczęściej podjęli studia w innym kierunku i nie można na nich liczyć w tym zakresie.

Zbierając materiały do tekstu o fenomenie Jasielskiej Orkiestry Symfonicznej odwiedziliśmy m.in. bibliotekę, muzeum i szkołę muzyczną. O zgrozo, śladów działalności tej wyjątkowej dumy Jasła jest jak na lekarstwo. Dowiedzieliśmy się, że istnieje kronika orkiestry, skrupulatnie prowadzona przez jej członków, niestety ślad po niej zaginął. Ustaliliśmy, że kiedyś była w archiwum szkoły muzycznej, ale ktoś piszący pracę dyplomową na temat związany z kulturą w Jaśle, miał ją pożyczyć i nie oddać. Kto? Tego już się nie dowiedzieliśmy. Pozostają praktycznie głównie domowe archiwa ludzi związanych z jej historią.

– Fenomen naszej orkiestry zawdzięczamy ludziom na czele z jej twórcą Franciszkiem Muchą – mówi Zbigniew Dranka, znany i ceniony działacz kultury w Jaśle. – Pracując w Jasielskim Domu Kultury obcowałem z tym człowiekiem, jako artystą ogromnego formatu, wizjonerem, który z uporem i rozlicznymi kontaktami, zyskał dla miasta miano: muzycznego Jasła. Cała załoga JDK pracowała na rzecz orkiestry. I ja organizowałem koncerty, nagrania płyty, rejestrację programów radiowych i telewizyjnych, przygotowywałem graficznie programy. Wsparciem było Towarzystwo Miłośników Muzyki i Folkloru z inspektorem orkiestry Tadeuszem Dubecem i tarnowiecki zakład INCO z dyrektorami Ludwikiem Dzwonnikiem oraz Ryszardem Szczurkiem. Mocno, na rzecz orkiestry, angażowali się dyrektorzy JDK Stanisław Cichy i Marian Sobel oraz władze miasta – wylicza Dranka.

Kiedy orkiestra przestała istnieć Franciszek Mucha wrócił do rodzinnego Koszalina. Pan Zbyszek odwiedził go wówczas. Centralne miejsce w gościnnym pokoju zajmował swoisty „ołtarzyk” złożony ze zdjęć, folderów, programów i innych pamiątek dotyczących dzieła jego życia – Jasielskiej Orkiestry Symfonicznej.

Tekst w wersji papierowej dostępny będzie w najbliższym numerze tygodnika Nowe Podkarpacie

Ewa Wawro