
Burmistrz Jasła nie podał redaktorowi naczelnemu portalu zaleze.com ile pieniędzy wydał na nagrody dla urzędników w 2014 i 2015 roku. Dziennikarz złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i wygrał.
25 marca br. Marcin Hałat, redaktor naczelny portalu zaleze.com zwrócił się m.in. do burmistrza Jasła o podanie wysokości nagród przyznanych w roku 2014 oraz w roku 2015 (do dnia odpowiedzi na ten wniosek) wszystkim pracownikom urzędu poprzez podanie imienia i nazwiska, kwoty, oraz uzasadnienia przyznania danemu pracownikowi nagrody. Po dwóch tygodniach otrzymał lakoniczną odmowną odpowiedź, że nie był to wniosek o udzielenie informacji publicznej, ale o ponowne wykorzystanie informacji publicznej. Organ podał też adres strony podmiotowej BIP, na której znajduje się wzór formularza wniosku.
– Całkowicie nie zgodziliśmy się z tą argumentacją, dlatego złożyłem skargę do WSA w Rzeszowie na bezczynność burmistrza Jasła – mówi Marcin Hałat.
Dziennikarz wygrał
23 czerwca br. odbyła się rozprawa i sąd przychylił się do argumentów dziennikarza. Zgodnie z wyrokiem burmistrz Jasła musi w ciągu 14 dni od zwrotu akt rozpatrzyć wniosek. Został również obciążony kosztami procesowymi w wysokości 100 zł.
– Nie mam pojęcia dlaczego burmistrz nie chciał ujawnić komu, za co i w jakiej wysokości przyznał nagrody i podpierał się przepisem o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej z ustawy o dostępie do informacji publicznej – zaznacza M. Hałat. – Nie rozumiem, dlaczego organy władzy publicznej tak bardzo chcą ukrywać komu, za co i w jakiej wysokości przyznają nagrody. Przecież to powinien być powód do dumy, że ma się takich wzorowych i wyróżniających się pracowników. Kiedy nagradzani są sportowcy, trenerzy, nauczyciele – wręczane są gratyfikacje finansowe, dyplomy, zapraszane są media. A gdy chodzi o nagrody dla pracowników, są one przyznawane po kryjomu, w zaciszu gabinetów; nie są ujawniane ich uzasadnienia. I to jest mocno zastanawiające, dlaczego tak się dzieje.
Jak zaznacza Agata Koba, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Jaśle, magistrat wielokrotnie odpowiadał na zapytania przesyłane przez portal w formie dostępu do informacji publicznej. – W tym przypadku również nie odmówiliśmy udzielenia odpowiedzi, ale poprosiliśmy o wypełnienie wniosku o ponowne wykorzystanie informacji, gdyż według nas zaistniała taka sytuacja. Sprawa będzie ponownie rozpatrywana kiedy otrzymamy orzeczenie sądu – wyjaśnia A. Koba. – Ogólna kwota nagród przyznanych przez burmistrza w 2014 wyniosła 140 tys. zł brutto, co wynosi średnio około 1000 zł brutto na pracownika na rok.
Urząd prawdopodobnie nie będzie odwoływał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Nie szuka afer
To nie jedyna tego typu sprawa. Marcin Hałat złożył także skargę na bezczynność wójtów gmin: Osiek Jasielski, Skołyszyn (w sprawie nieudostępnienia pełnej informacji o nagrodach) a wcześniej prezydenta Krosna (o rejestr umów), którą już wygrał. Kilka spraw trafiło do SKO w Krośnie (m.in. w sprawie decyzji odmownej wójta gminy Dębowiec, prezydenta Krosna czy wójta gminy Nowy Żmigród). Sprawy są w toku. – Nie chcę niczego nikomu pokazywać, czy szukać afer, ale korzystam ze swojego prawa do informacji, a przede wszystkim jako organ prasowy działam na podstawie prawa prasowego. Zwracam uwagę na kontrolę społeczną władz publicznych i jawności działania administracji samorządowej. Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, na co wydawane są pieniądze pochodzące z ich podatków, z kim zawierane są umowy w urzędzie, za ile i na co – stwierdza redaktor naczelny portalu zaleze.com.
Przyznaje, że nie we wszystkich samorządach spotyka opór na zadawane pytanie, ale jeśli chodzi o rejestry umów czy nagrody to jest to jakiś chyba temat tabu i samorządowcy wykorzystują wszystkie kruczki prawne, żeby nie udostępnić pełnych informacji o wydatkach gminy czy miasta. Tak samo jeśli chodzi o nagrody dla pracowników. – Mało jest dobrych przykładów samorządów z powiatu jasielskiego, które na pytania o rejestr umów czy nagrody nie robiły problemów. W zasadzie nie mogę sobie przypomnieć teraz takiego. Nawet pytanie o listę pracowników, stanowiska służbowe, maile służbowe czy numery pokoi nastręczało problemów i na informację taką czekałem nawet kilka-kilkanaście tygodni – kwituje M. Hałat. – Swoją drogą zastanawia fakt, że o takie rzeczy trzeba urząd prosić, a nie są one dostępne od ręki w BIP. Przecież im więcej informacji urząd publikuje w BIP, tym mniej wniosków obywateli czy prasy. Pamiętajmy, że zgodnie z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej za nieudostępnienie informacji publicznej grozi sankcja karna nawet do roku więzienia.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w dzisiejszym wydaniu Tygodnika Regionalnego „Nowe Podkarpacie”