piątek, 19 kwietnia, 2024

Dusił czy nie dusił?

0
Dusił czy nie dusił?
Udostępnij:

W Sądzie Rejonowym w Jaśle trwa proces wójta gminy Osiek Jasielski oskarżonego o naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie nauczyciela szkoły w Samoklęskach.

Wydarzenia, które zaprowadziły włodarza gminy Osiek Jasielski na ławę oskarżonych rozegrały się 18 czerwca 2013 roku w urzędzie gminy. Tego dnia delegacja grona pedagogicznego i rady rodziców Zespołu Szkół Integracyjnych w Samoklęskach interweniowała u wójta Mariusza P. w związku z nieprzyznaniem jej godzin świetlicowych. Spotkanie było burzliwe i skończyło się na niczym. Jako ostatni ze spotkania wychodził nauczyciel Tadeusz Łącki i wtedy doszło do przepychanek. Mówił wówczas, że wójt wciągnął go do gabinetu, złapał za szyję i zaczął dusić oraz groził, że go zabije.

Prokuratura Rejonowa w Jaśle początkiem br. skierowała do Sądu Rejonowego w Jaśle akt oskarżenia przeciwko Mariuszowi P. Wójt gminy Osiek Jasielski został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej nauczyciela Tadeusza Łąckiego, czym spowodował obrażenia ciała. Drugi zarzut dotyczył użycia wobec pokrzywdzonego słów powszechnie uznawanych za obelżywe, znieważając go.

W czwartek, 30 kwietnia br., odbyła się kolejna rozprawa w tej sprawie. Przesłuchanych zostało dziesięciu świadków wydarzeń, do których doszło dwa lata temu. Zeznawali pracownicy urzędu gminy, nauczyciele szkoły w Samoklęskach i rodzice uczniów. – Nie widziałem, co działo się w gabinecie wójta, kiedy wszedł tam Tadeusz Łącki. Kiedy wchodziłem do gabinetu usłyszałem krzyk, ale trudno mi określić jego rodzaj. Nie widziałem także, aby doszło do rękoczynów, których miał się dopuścić wobec pokrzywdzonego Mariusz P. – mówi skarbnik gminy Osiek Jasielski. Przyznał, że jego zdaniem istnieje konflikt między mężczyznami, a przyczyną jest zachowanie pokrzywdzonego, który utrudnia pracę urzędu. Jedna z pracownic urzędu gminy również nie była w stanie stwierdzić, dlaczego Tadeusz Łącki wrócił po spotkaniu z rodzicami do gabinetu wójta, nie widziała również, aby oskarżony ciągnął pokrzywdzonego do pokoju. – Gdyby tak było usłyszałabym. Szarpania w sekretariacie nie było – stwierdziła. Utkwiło jej w pamięci to, że po wyjściu z gabinetu Tadeusz Łącki był bardzo zdenerwowany. – Z gabinetu dobiegały krzyki, ale nie potrafię rozpoznać kto krzyczał. Nie zauważyłam również żadnych zaczerwienień na szyi pokrzywdzonego – zeznała przed sądem urzędniczka.

Z kolei jedna z matek uczestniczących w spotkaniu z wójtem odnośnie przyznania godzin świetlicowych dla szkoły w Samoklęskach mówiła, że nie przebiegało ono w miłej atmosferze, a głos podnosili obydwaj mężczyźni. – Kiedy po wyjściu z sekretariatu, byłam na korytarzu znajoma pociągnęła mnie za rękę i powiedziała, że wójt szarpie pana Łąckiego. Postanowiłyśmy poczekać na pana Tadeusza. Po kilku minutach wyszedł i powiedział, że wójt go dusił i pokazał zaczerwienienie na szyi. Faktycznie widziałam czerwone pręgi. Był zdenerwowany – opisywała przebieg wydarzeń.

W podobny sposób o przebiegu spotkania w urzędzie przed dwoma laty mówili pozostali świadkowie.

Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 11 czerwca. Wtedy ma zostać odsłuchane nagranie, które przybliży co zaszło pomiędzy wójtem a nauczycielem.

Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie

Tekst ukazał się w numerze 18 z dnia 6 maja br. tygodnika Nowe Podkarpacie

 Artykuł powiązany:  Wójt groził, że mnie zabije