wtorek, 16 kwietnia, 2024

Jak dawniej Wielkanoc obchodzono/

0
Jak dawniej Wielkanoc obchodzono/
Udostępnij:

Wielkanoc to najważniejsza i najstarsza uroczystość chrześcijańska. Przez wieki powstało wiele obrzędów i zwyczajów, związanych z tymi świętami, z których wiele przetrwało do dnia dzisiejszego.

Święta Wielkanocne obchodzono już od II w., w Polsce zaś od X w., na pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Poprzedza je okres czterdziestodniowego Wielkiego Postu. Były to często posty bardzo surowe: nie spożywano żadnych pokarmów mięsnych i tłuszczów zwierzęcych, nawet mleka. Wielkanoc to czas bogaty w obyczaje, które przez lata zmieniały się. Regionalistka Agata Pucykowicz przypomina zapomniane obrzędy w powiecie jasielskim.

Wielki Tydzień

Ostatni wielkopostny tydzień rozpoczynała Niedziela Palmowa. Wielki Tydzień to dla mieszkańców wsi czas porządków gospodarskich, pieczenia chlebów, bułek, wyjazdów na jarmark po świąteczne sprawunki i uczestnictwa w nabożeństwach. W końcowym okresie postu w niektórych parafiach organista wydawał kartki do spowiedzi, za które płacono pieniędzmi lub też stosowano odrobek. W czasie Wielkiego Tygodnia nie należało wykonywać cięższych robót. – Nie wyjeżdżano do orki, nie wolno było w stępie tłuc zboża na kaszę, jedynym wyjątkiem było mielenie zboża w żarnach. Pracę te wykonywały gospodynie pod potrzeby świątecznych wypieków. W Wielki Czwartek kiedy dzwoniono na „Gloria” potrząsano drzewami w sadzie, aby rodziły, chłopcy biegali z kołatkami po wsi i ich głosem zw. szczerkaniem wypłaszali z obejścia i sadów wszelkie gryzonie – opowiada Agata Pucykowicz.

W Wielki Piątek o brzasku dnia myto się dla zdrowia i szczęścia, a nawet kąpano w wodzie bieżącej. Wodę z rzeki czy potoku przynoszono do domu, myto nią bydło, a resztę wynoszono w to samo miejsce wierząc, że wraz z wodą usunie się wszystkie choroby. Należało to uczynić tak, by nikt nie widział zabiegu, inaczej całe przedsięwzięcie nie przyniesie skutku.

Święcenie pokarmów

W Wielką Sobotę przywożono do wsi księdza (za okółką), aby poświęcił dary Boże. Kobiety gromadziły się w stałych, wyznaczonych miejscach, przynosiły święconkę w dużym koszu albo w białych lnianych płótnach, a zdarzało się też przynoszenie pokarmów w nieckach i większych szaflikach (okrągłe naczynie, zwykle drewniane – przyp. red.). Święcono kiełbasę, słoninę, kawał gotowanego mięsa z kością, sery solone tzw. plaskanki albo jajecznymi, masło, jaja obrane ze skorupek, chleb żytni, słodką bułkę, sól, korzeń chrzanu, farbowane i malowane pisanki. Do roku 1950 mało gospodyń miało malowane pisanki. Przy poświęceniu pokarmów ksiądz święcił też wodę. Gospodynie nabierały wodę w butelki, którą dawały po powrocie z kościoła do picia domownikom. Używały jej do kropienia krów, kiedy pierwszy raz wypędzano je na pastwisko. Część wlewano do własnych studni.

Po poświęceniu pokarmów prędko wracano do domu. Wierzono bowiem, że kto pierwszy dopadnie swojego obejścia ze święconką, ten pierwszy wykona wszystkie prace w polu.

W Wielką Sobotę nie spożywało się poświęconych pokarmów. Jedynym wyjątkiem było zjedzenie święconego jajka przez chorującego na choroby gardła.

Wielka Niedziela

W Wielką Niedzielę nazywaną Wielkanocną wszyscy starali się uczestniczyć w rezurekcji. Po mszy świętej aż do południa strzelano z moździerzy. Kawalerowie strzelali z posiadanych kluczy napełnionych główkami od zapałek. Po powrocie z kościoła zasiadano do śniadania. Najpierw jedzono chrzan z octem, potem jajka i wędliny. Popijano mleczną kawą, a gospodynie częstowały kołaczem i słodką bułką. Dzień ten poświęcano na wypoczynek w rodzinie. Nie było zwyczaju udawania się w gości, nie należało śpiewać, tańczyć, ani też prowadzić zbyt głośnych rozmów z sąsiadami. Nie przygotowywano ciepłego posiłku.

Śmigus

Drugi dzień Świąt Wielkanocnych to czas wesołości i zabaw, a także zwyczaj oblewania się wodą. W obrzędzie „śmigusa” do końca XIX wieku brali udział wszyscy mieszkańcy wsi. Później zachowanie to dotyczyło tylko młodzieży, która przygotowywała się do tego w szczególny sposób. – Otóż kawalerka szykowała sobie naczynia na wodę – butelki, stare wiadra, dzbanki wieszane pod strzechą, konewki i szafliki. Dziewczęta wybierały najlepsze pisanki dla swojego kawalera, który obowiązkowo musiał swoją dziewczynę oblać wodą, a za to należała się pisanka. Mnóstwo radości i śmiechu towarzyszyło zabawie w „śmigusa”. Starsi w tym dniu odwiedzali się wzajemnie, gospodarze obchodzili pola uprawne, by w oziminy powkładać ułamane gałązki z poświęconej tegorocznej palmy – przypomina dawne zwyczaje regionalistka.

Zachowywane dawne zwyczaje i obrzędy powodowały, że ci którzy je przestrzegali przeżywali godnie wyznaczone święta, dostosowywali się do ogólnych norm obowiązujących w społeczeństwie przy ich przeżywaniu. Ludzie wzajemnie odnosili się do siebie życzliwie, młodzież wiedziała, że tak, a nie inaczej należy się w danych okolicznościach zachować. Nie do pomyślenia byłoby wykorzystywać zwyczaj „śmigusa” do oblewania się wodą tak, by zrobić komuś krzywdę. Polewanie się wodą miało symbolizować wzajemną sympatię, powodzenie i życzenie szczęścia. Nie wykorzystywano tego zwyczaju jako zemsty, czy nawet obelgi albo też mówiąc wprost chęci wyżycia się mało nawet zrozumianego i uzasadnionego.

– Wiadomym jest, że w czasach dzisiejszych trudno o zachowanie wszystkich obyczajów. Ale należy podtrzymywać te najbardziej znane i w pojęciu własnej rodziny najważniejsze. Nasza obyczajowość bierze się z ogromnej wiary w wartości katolickie, jest dla istnienia narodu i jego tożsamości bardzo ważna, uczyńmy zatem wszystko, co możliwe, by następne pokolenia nie wstydziły się podtrzymywać lokalnych tradycji i godnie chroniły dziedzictwo kulturowe swoich przodków – stwierdza Agata Pucykowicz.

Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie

Tekst ukazał się w numerze 14 z dnia 5 kwietnia br. w Tygodniku Regionalnym Nowe Podkarpacie