Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną Zdzisława Dziedzica uznanego przez rzeszowski Sąd Okręgowy za kłamcę lustracyjnego. Sprawa prowadzona będzie od początku. Czy sąd oczyści byłego radnego z zarzutów jeszcze nie wiadomo, wiadomo za to, że za koszty procesu lustracyjnego znów zapłacą podatnicy.
Przypomnijmy: Zdzisław Dziedzic złożył oświadczenie lustracyjne w związku z wykonywaniem funkcji publicznej radnego Rady Miejskiej w Jaśle. Radnym miejskim był wówczas już szóstą kadencję (w latach 1990-2013), ale dopiero w obecnej sąd lustracyjny badał zgodność oświadczenia ze zgromadzonymi materiałami. Co się zmieniło prze te lata? Nic, ale dopiero teraz obciążające Dziedzica zeznania złożył były funkcjonariusz byłych Służ Bezpieczeństwa. To na nich sąd pierwszej instancji oparł swój wyrok uznając Dziedzica winnym kłamstwa lustracyjnego. Mimo złożonej przez oskarżonego samorządowca apelacji, wyrok skazujący został utrzymany. Zgodnie z wyrokiem Dziedzic nie może pełnić funkcji publicznych przez okres 4 lat, a także brać udziału w wyborach do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach powszechnych organu i członka organu jednostki samorządu terytorialnego oraz organu jednostki pomocniczej jednostki samorządu terytorialnego. Orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie uprawomocniło się 6 czerwca ub.r.
Dziedzic nie odpuszcza
– Cała ta sytuacja jest dla mnie bardzo upokarzająca i bardzo przykra. Nie zamierzam rezygnować z walki o oczyszczenie mojego dobrego imienia – podkreślał z uporem Dziedzic od początku sprawy. – Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa i będę walczył o uchylenie krzywdzącego mnie orzeczenia sądu. Wykorzystam wszystkie pozostałe mi środki prawne do oczyszczenia swojego imienia -oznajmij wówczas były już radny RMJ.
Nie zwlekając złożył do Sądu Najwyższego wniosek o kasację wyroku.
W tym miesiącu Sąd Najwyższy, po rozpoznaniu kasacji obrońcy lustrowanego Zdzisława Dziedzica, uchylił zaskarżone orzeczenie Sądu Okręgowego oraz utrzymane z nim w mocy postanowienia, przekazując sprawę do ponownego rozpoznania. Czy będzie ją ponownie rozpatrywał rzeszowski sąd jeszcze nie wiadomo, oskarżony może bowiem zwrócić się o powierzenie jej innemu sądowi okręgowemu.
– Sąd uchylił nieprzychylne orzeczenie dla pana Dziedzica, uwzględniając argumenty lustrowanego zawarte w jego kasacji, a dotyczące: po pierwsze tego, że sąd apelacyjny w Rzeszowie nie odniósł się w swoim wyroku do zarzutu apelacyjnego lustrowanego, pod drugie podzielił stanowisko lustrowanego, że pan Dziedzic nie przekazywał informacji naruszających prawa kościoła, związków zawodowych oraz praw wolności obywatelskich – komentuje mecenas Dariusz Pado, adwokat Dziedzica. – Po otrzymaniu przez lustrowanego uzasadnienia na piśmie, będę mógł się szerzej wypowiedzieć w tej sprawie.
– Podczas przesłuchania w trakcie rozprawy w Warszawie powiedziałem sądowi, że gdybym dziś miał jeszcze raz podpisać oświadczanie lustracyjne, to byłoby takie same jak wcześniej. Nigdy nie współpracowałem ze służbami bezpieczeństwa – podkreśla Dziedzic. – Przyznam, że pod odczytaniu wyroku odżyłem, bo cały czas ta sprawa mnie bardzo stresowała i bolała, tym bardziej, że jestem niewinny – przyznaje Dziedzic. – Ale przez cały czas wspierało mnie i nadal wspiera wielu ludzi, przyjaciół i znajomych, którzy dodając mi otuchy podkreślali, że nie wierzą w te oskarżenia i mówili abym się nie poddawał. Jestem im za to bardzo wdzięczny.
Do sprawy wrócimy.
Ewa Wawro
Artykuły powiązane:
Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem! – oświadcza Dziedzic