Mają już dość obietnic, a ich cierpliwość skończyła się. Postanowili walczyć. Mieszkańcy Przysiek chcą jedynie około dwóch kilometrów chodnika, żeby nie musieli codziennie drżeć ze strachu o swoje dzieci i bliskich.
Nie jest łatwe życie przy tak ruchliwej drodze jak krajówka w Przysiekach. Samochód za samochodem, ciągły hałas. Najgorsze jest jednak to, że ludzie boją się o swoje dzieci, a także o samych siebie. Wąskie pobocze, brak chodnika sprawiają, że jest tam niebezpiecznie. Mieszkańcy Przysiek, Sławęcina i Siedlisk Sławęcińskich mają dość kolejnych obietnic, że na tym ruchliwym odcinku drogi powstanie chodnik. Postanowili działać, a swój protest zaczęli od wywieszenia wielkiego bilbordu przy drodze.
Nie ma pobocza
„Domagamy się budowy chodnika. Domagamy się bezpieczeństwa pieszych, bezpieczeństwa naszych dzieci. Protest mieszkańców”. Trudno nie zauważyć wielkiej tablicy z tym napisem przy drodze krajowej nr 28 w Przysiekach w gminie Skołyszyn. Mieszkańcy Przysiek czekali kilka lat na budowę chodnika. Bezskutecznie. Kończyło się na obietnicach. Są zdeterminowani i postanowili działać. – W ogóle nie ma pobocza przy głównej drodze, nie można przejść, przejechać rowerem. Dzieci idą tędy do szkoły, a tu jest tak niebezpiecznie. Droga jest wygnieciona przez tiry, jesteśmy ochlapani, a przyjdzie zima czy spadnie trochę śniegu to pobocze jest zasypane, nie można wyjść na drogę, tylko rowami można chodzić. Kawałek chodnika zrobili, ale to za mało – mówi Wiesława Wilk, sołtys Przysiek.
Boją się o dzieci
Ruch samochodów na krajówce jest duży. Od osobówek po tiry. To jedna z głównych dróg na południu Podkarpacia. W ciągu doby przejeżdża tędy 9 tysięcy pojazdów. Przejście poboczem do łatwych nie należy, bo jest wąsko, więc trzeba iść gęsiego. Poza tym to jedyna droga dla dzieci, które codziennie chodzą tędy do szkoły w Przysiekach. Nikt z rodziców nie odważy się puścić dziecka samego. – Jestem babcią czworga wnuków, każde chodzi do innej klasy, z córką odprowadzamy dzieci rano do szkoły. Nie wiem jak mam ich ustawiać, żeby szli kolejno. Samochody jadą tak blisko, że potrafią człowiekowi zawadzić o rękaw. Do tego na poboczu wysypali kamienie, na których dzieci skręcają sobie nogi, a po trzech przejściach buty nadają się do wyrzucenia. Mamy już tego dość! Chcemy, żeby nasze dzieci, wnuki mogły normalnie chodzić do szkoły – dodaje Maria Czajka, mieszkanka Przysiek. – Gdy przejeżdżają duże samochody czy tiry prawie sięgają pobocza drogi. Także jak idzie pieszy to wjeżdżają w zasadzie na centymetry od niego – dodaje Jan Rak, sołtys Sławęcina, radny gminy Skołyszyn.
Kończy się na obietnicach
W sumie brakuje około 2 kilometrów chodnika. Starania o jego budowę trwają już kilka lat. Zabiegają o to mieszkańcy, władze gminy, a nawet zwracali się o wsparcie ich działań do posłów. – Chodnik miał powstać w 2010 roku. Jednak ze względu na powódź środki zostały przesunięte, GDDKiA miała inne potrzeby. Przez kolejne lata inwestycja jest odkładana w czasie, a nasza cierpliwość się w tym momencie kończy i postanowiliśmy doprowadzić tę sprawę do końca. Zaczęliśmy protest. Na razie wywiesiliśmy baner przy drodze – mówi Krzysztof Danisz z Przysiek.
Napisali w tym roku pismo do GDDKiA, pod którym podpisało się 400 mieszkańców, dotyczące poprawy bezpieczeństwa pieszych, zwłaszcza dzieci, które chodzą do szkoły i wracają do domu. W odpowiedzi rzeszowska dyrekcja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zaprosiła mieszkańców na spotkanie. Wszyscy stwierdzili, że droga jest niebezpieczna i trzeba to zmienić. Jednak pieniędzy na jej modernizację nie ma. – Jednym z postanowień było wystosowanie pisma do wójta gminy Skołyszyn, żeby określić co chcemy dokładnie, po której stronie drogi, na jakim odcinku ma być wykonany chodnik. Jednak pismo do tej pory nie wpłynęło – dodaje K. Danisz. Efektem tych rozmów jest też postawienie znaku ograniczającego prędkość do 70 km/h. – Ale kierowcy i tak się nie stosują. Jak widzą kawałek prostej drogi to jadą ile fabryka dała – stwierdzają mieszkańcy.
Znajduje się tu czarny punkt, który pokazuje 6 zabitych i 26 rannych. Tymczasem mieszkańcy naliczyli już 11 zabitych, nie mówiąc o rannych. Na tej trasie wypadki drogowe zdarzają się często. W poniedziałek 22 września w Siedliskch Sławęcińskich na łuku jezdni samochód dostawczy zderzył się z naczepą samochodu ciężarowego.
Walka o bezpieczeństwo
Najgorzej jest gdy pada deszcz, nie mówiąc o porze zimowej. Pługi odśnieżają jezdnię, a pobocza są zasypane. – Gdyby ktoś zimą chciał odprowadzić dziecko do szkoły, to jest zwał śniegu na skraju, więc trzeba wejść do fosy. Nie mówiąc o tym, że tiry i inne samochody ochlapią tą lawą dzieci i nas – zaznacza Leokadia Śliwa z Przysiek.
Problem dotyczy również mieszkańców Sławęcina i Siedlisk Sławęcińskich. Na odcinek chodnika w Siedliskach opracowana została już nawet dokumentacja, a w budżecie gminy w 2011 roku zabezpieczone zostały pieniądze na jego budowę wspólnie z GDDKiA.
– Staraliśmy się o chodnik jeszcze jak było województwo krośnieńskie. W naszej wiosce nie ma sklepu, chodzimy do Sławęcina po tej drodze krajowej, do kościoła, na cmentarz. Jest niebezpiecznie, bo mamy tu bardzo ostry zakręt. Co roku prosimy, ale to pozostaje bez echa – zaznacza Jan Cichoń, sołtys Siedlisk Sławęcińskich. – Mimo wcześniejszych uzgodnień, że będziemy współpracować, a koszty pokryjemy obustronnie. Jednak wycofali się z tego. Dostaliśmy pismo z GDDKiA, że w przyszłym roku ma być przebudowa tej drogi i podali kilometraż chodników, gdzie będą wykonywać. Ale ponoć to jest nieaktualne – dodaje J. Rak.
Kolejny absurd dla mieszkańców jest taki, że mimo iż stoi tu dom koło domu, ten docinek zakwalifikowano jako teren niezabudowany. – Mamy też duży problem z lewoskrętem. Codziennie słychać piski, hamowania. Walczymy o własne życie, zdrowie, bezpieczeństwo dzieci przede wszystkim. Mamy świadomość, że robiąc tę akcję będziemy mieli satysfakcję, że może uratowaliśmy czyjeś życie – zaznacza K. Danisz.
Szansa na przebudowę
Dyrekcja Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zwróciła się już do wójta gminy Skołyszyn o opinię dotyczącą etapowania budowy chodnika. W przypadku pozytywnej odpowiedzi, GDDKiA rozpocznie starania o zapewnienie finansowania dla prac przygotowawczych oraz na realizację tego odcinka chodnika. – Nikt nie musi nas przekonywać co do konieczności i zasadności realizacji tego zadania. Potwierdzeniem tego niech będzie fakt, iż mając na uwadze zły stan techniczny przedmiotowego odcinka DK28 oraz sygnały mieszkańców, zadanie polegające na rozbudowie DK nr 28 Siepietnica – Trzcinica zostało zgłoszone do „Planu działań na sieci drogowej” i oczekuje na zapewnienie finansowania – zaznacza Joanna Rarus, rzecznik prasowy GDDKiA oddział w Rzeszowie. – Mając także świadomość jak ważną rolę w bezpieczeństwie ruchu drogowego pełni segregacja ruchu oraz biorąc pod uwagę pilną potrzebę poprawy bezpieczeństwa niechronionych użytkowników drogi krajowej nr 28 na tym odcinku, oddział GDDKiA poparł etapowanie planowanej rozbudowy drogi krajowej nr 28 Siepietnica – Trzcinica poprzez wydzielenie z niej przedmiotowego chodnika o długości 4,3 km i ujęcie go w „Planie budowy ciągów pieszo-rowerowych”. Proponowany odcinek chodnika stanowi kontynuację zaprojektowanego już przez gminę chodnika i kończy się na istniejącym chodniku.
Dojdzie do blokady?
Mieszkańcy są zdeterminowani. Jeżeli ich prośby nie zostaną wysłuchane i chodnik nie zostanie zrobiony, nie wykluczają blokady drogi na przejściu dla pieszych. Jest tu tak duży ruch, że korek do Jasła to kwestia kilkunastu minut.
Do sprawy wrócimy.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 39 z dnia 24 września tygodnika Nowe Podkarpacie
{gallery}galerie/chodnik_siepietnica{/gallery}