Wiekowy dąb w Warzycach musi zostać wycięty. Powód? Jest chory i zagraża bezpieczeństwu użytkowników drogi. Przeciwko temu protestują mieszkańcy, dla których dąb ma ogromne znaczenie.
Jadąc tzw. drogą warzycką w kierunku Lubli, przy końcu Warzyc, po lewej stronie, rośnie potężny dąb. Mieszkańcy nazywają go „starym dębem”. Gdyby umiał mówić, opowiedziałby zapewne wiele historii, bo został zasadzony na długo przed wybuchem I wojny światowej. – Mieszkańcy Warzyc mówią, że on ma ponad 400 lat. Legenda głosi, że jak Sobieski szedł pod Wiedeń, gdzie zwyciężył, to pod tym dębem odpoczywał. Był tu jeszcze drugi dąb, ale piorun w niego strzelił i wycięli. A teraz chcą nam ściąć to piękne drzewo – mówi Maria Bolek, mieszkanka Warzyc. – Jechałam w czwartek przed Świętami Bożego Narodzenia i widzę pana na tym dębie. Zatrzymałam samochód i pytam co robicie, a on na to, że dąb jest do ścięcia i do 31 grudnia muszą to wykonać. Ręce mi opadły. Mieszkam w Warzycach od 13 lat. Już wcześniej ludzie zgłaszali w gminie, że tego dęba trzeba ratować, bo tam jest ślad po piorunie, ale poza tym według nas nic się mu nie dzieje.
Dąb w legendach
Wiekowy dąb ma dla mieszkańców ogromne znaczenie. Poza tym związanych jest z nim kilka legend. Według jednej z nich przez Warzyce przejeżdżał niegdyś w drodze na manewry sam cesarz Franciszek Józef. Po drodze natrafił na pracującego w polu chłopa Filipa. Chciał go zapytać o drogę. Chłop przyszedł, a cesarz zauważył, że ma siwe włosy, a jego wąsy są czarne i zapytał go o to. Na to chłop rzekł: – „Panie, wąsy są o 20 lat młodsze od włosów.” Cesarzowi odpowiedź ta bardzo się spodobała i postanowił nadać mu tytuł szlachcica. Gdy zaczęła się ceremonia Filip ze strachu miał „puścić bąka”. Wzburzonemu Franciszkowi Józefowi oznajmił, że właśnie w ten sposób „wypycha z siebie chamstwo”. Cesarzowi ta odpowiedź jeszcze bardziej się spodobała, że dokończył ceremonię. Tę legendę upamiętniać ma stara kapliczka zawieszona na dębie w Warzycach.
Z kapliczką Jezusa wiąże się jeszcze kilka innych legend. Według jednej z nich bogatemu panu przejeżdżającemu przez te okolice zepsuło się koło w powozie. W naprawie pomógł mu biedny chłop z okolicy, za co został szczodrze wynagrodzony. Dziękując za hojne wsparcie miał posadzić w tym miejscu dąb.
Kolejna opowieść związana jest z I wojną światową, gdy pod rosnącym drzewem Niemcy mieli rozstrzelać oskarżoną o jakiś występek kobietę z dziećmi. Od tamtej pory przechodzący w pobliżu dębu słyszeli ponoć lamenty i płacz mordowanych. Nawet sprowadzono księdza, aby okadził to drzewo, ale nic to nie pomogło. Ludzie nie wiedzieli co robić, wreszcie postanowili zawiesić kapliczkę na dębie. Od tej pory dąb nie siał już strachu.
– Szanujemy tego dęba jak człowieka. Jako dziecko wychodziłyśmy na to drzewo. Moja córka i zięć interweniowali, bo mam koło domu kasztan. Z dziećmi musiałam uciekać z domu, bo konary leciały na drewniany dom. Pisaliśmy, żeby wyciąć, ale decyzja była odmowna, choć jest koło domu i stanowi zagrożenie. Tego nie ma kto ściąć, a tu co sobie tak stoi, tyle przeszedł, tyle widział i teraz go ściąć? Nie, nie można, niech będzie do naszej śmierci, aż całkowicie sam spadnie – przyznaje Emilia Kiszka z Warzyc.
Trzeba go ratować
Zdaniem mieszkańców drzewo jest zdrowe, a wycięcia wymaga dąb rosnący niżej przy drodze. – Tamten dąb jest zagrożony, już zgrzybiały. Tamtego trzeba usunąć. Ten jest zdrowy. Może stać drugie 1000 lat – zaznacza Jan Filip.
Ponadto jeżeli faktycznie jest chory powinno się poszukać wszelkich sposobów, aby ratować wiekowe drzewo. – Jest wiele takich drzew w Polsce, które ze względu na swój wiek, choroby były ratowane. Np. dąb Bartek miał różne zabiegi wykonywane, jakieś przeszczepianie tkanki, zalewanie betonem – wymienia Monika Sanocka. – Ten dąb to wizytówka Warzyc. W tej chwili już stracił na swoim wyglądzie przez obcięcie konarów, które widzimy, że są zdrowe. Może faktycznie stwarza zagrożenie, ale trzeba go ratować innymi sposobami. Jest w pasie drogowym, ale droga nigdy już nie będzie poszerzana, bo mamy obok nową drogę. Jeżeli tyle lat nie stwarzał zagrożenia, a droga nie przeszkadza to trzeba go ratować w inny sposób – dodaje Stanisława Sanocka.
Mieszkańcy zapowiadają, że będą protestować przeciwko jego wycięciu. – Sąsiadka mówiła, że tak jak te żaby na Rospudzie przywiążemy się do tego dęba i będziemy stać dopóki go wyratujemy. Nie poddamy się, będziemy go bronić – zaznacza Maria Bolek.
Musi być wycięty
Niestety stary dąb w Warzycach musi zostać wycięty. To potwierdza opinia dendrologiczna sporządzona przez biegłego z zakresu zieleni, dendrologii, ogrodnictwa oraz terenów zieleni.
– Dąb jest w złej kondycji biologicznej. Posiada niesymetryczną koronę silnie rozgałęzioną nad jezdnią drogi gminnej, natomiast na pniu od strony łąki podłużny ubytek wgłębny zainfekowany zgnilizną. Ponadto od strony jezdni pień drzewa posiada narośla rakowate (rak zamknięty) świadczące o chorej tkance pnia. Z uwagi na to, że uszkodzona część drzewa odpowiedzialna jest za jego statykę, czyli utrzymanie ciężkiej rozbudowanej korony nad drogą, stanowi to realne zagrożenie powalenia drzewa na jezdnię drogi gminnej, a tym samym poważne zagrożenie dla użytkowników drogi – wyjaśnia Paweł Wójcikiewicz z Urzędu Gminy Jasło. – Współcześnie istnieją metody zabezpieczenia drzew w postaci specjalnych wiązań, niemniej jednak jak wskazuje opinia dendrologiczna, zastosowanie w tym przypadku takich zabezpieczeń nie jest zasadne, ponieważ uszkodzenia pnia są tak mocno już zaawansowane, że nie ma sensu stosować zabezpieczeń doraźnych, tym bardziej, że ryzykowalibyśmy zdrowiem i życiem uczestników ruchu drogowego – dodaje.
Gmina Jasło posiada ostateczną decyzję zezwalającą na usunięcie drzewa. Uzyskanie takiego zezwolenia jest wieloetapowe i podlega weryfikacji różnych organów, w tym starosty jasielskiego, który udziela takiego zezwolenia oraz regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Rzeszowie, z którym starosta takie zezwolenie zobowiązany jest uzgodnić. Zarówno starosta jasielski, jak i regionalny dyrektor ochrony środowiska w Rzeszowie nie sprzeciwili się wydaniu takiego zezwolenia, zatem uznali zasadność usunięcia drzewa.
– Na wniosek wójta gminy Jasło została wszczęta procedura wydania pozwolenia o wycinkę dębu. Wszystkie opinie wskazały, że dąb ten stanowi zagrożenie dla ruchu na drodze gminnej w Warzycach. W związku z tym starosta nie miał innego wyjścia i musiał wydać pozytywną decyzję o wycince tego drzewa – mówi Franciszek Miśkowicz, starosta jasielski.
7 stycznia br.w Domu Ludowym w Warzycach odbyło się spotkanie, podczas którego wójt gminy Jasło Stanisław Pankiewicz i Paweł Wójcikiewicz wyjaśniali mieszkańcom dlaczego stary dąb musi zostać wycięty. Mieszkańcy bronili drzewa i mówili, że trzeba zrobić wszystko, aby je uratować. Po blisko godzinnej dyskusji wójt stwierdził, że wyłączy z ruchu ten odcinek drogi i wystąpi o sporządzenie jeszcze jednej opinii dendrologa. Ta decyzja usatysfakcjonowała protestujących przeciwko wycince dębu mieszkańców.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie