Ewa K., była księgowa spółki TBS ABK w Jaśle przez dziewięć lat regularnie okradała firmę. „Zgarnęła” ponad 230 tys. zł i dostała za to karę w zawieszeniu. – To rażąco łagodny wyrok – twierdzi Jan Dziuban, prokurator Rejonowy w Jaśle. Poszła apelacja.
Wracamy do głośnej ponad roku temu sprawy, która wciąż nie ma finału. Ewa K. przez dziewięć lat pracy, korzystając ze swoich uprawnień, przywłaszczała sobie firmowe pieniądze, fałszując dokumenty księgowe i robiąc przelewy na swoje konto. Realizowała także czeki gotówkowe.
Pisaliśmy o tym tutaj: Księgowa ukradła blisko ćwierć miliona złotych!
Mistrzyni w oszukiwaniu
Ewa K., 43-letnia dziś jaślanka pracowała w Towarzystwie Budownictwa Komunalnego ABK w Jaśle od 1990 roku. Zaczynała jako księgowa, potem awansowała na stanowisko kierownika działu finansowo-księgowego.
– Była niezwykle sumiennym i oddanym pracownikiem, pierwsza przychodziła, ostatnia wychodziła. Była wręcz firmowym aniołkiem. Teraz już wiemy dlaczego tak bardzo starała się o taki właśnie wizerunek – zaraz po ujawnieniu sprawy mówił nam Leszek Kmiecik, prezes TBS ABK w Jaśle.
– Jak dobrze, że ją mamy – przez te wszystkie lata kiedy okradała firmę mówiły między sobą koleżanki z pracy. Po tym, jak jej przestępstwa wyszły na jaw, były w szoku.
– To nieprawdopodobne. Zawsze można było na nią liczyć, wszystkim chętnie pomagała. Kiedy jej dziękowano, skromnie odpowiadała: „przecież wszyscy musimy dbać o naszą firmę” – opowiadały, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. – Szok nie do opisania. Jak można mieć takie dwie różne twarze?
Zaskoczenie współpracowników i szefa to jedno, ale jak to możliwe, że przez dziewięć lat nikt w TBS-ie nie zorientował się, że Ewa K. kradnie firmowe pieniądze? A jednak.
Wyprowadziła z konta miejskiej spółki Towarzystwo Budownictwa Społecznego – Administrator Budynków Komunalnych w Jaśle ponad 230 tys. zł. Oprócz przelewów wystawiała czeki na swoje nazwisko, które sama realizowała. Wystawiała także czeki, które realizowali inni, a jej przekazywali pieniądze, których nigdzie nie księgowała. Po to, by jej kradzieże nie wyszły na jaw podrabiała dokumenty. Przesyłane na koniec roku z banku potwierdzenia sald na kontach TBS kserowała i przerabiała. Tak sfałszowane dokumenty podpinała do bilansu przygotowanego na potrzeby rewidentów i kontroli.
Przez dziewięć lat Ewie K. udawało się ukrywać te operacje przed szefami, rewidentami i Radą Nadzorczą miejskiej spółki. Haniebny proceder przerwał jeden przelew, który nie spodobał się głównej księgowej. Zaczęła sprawdzać i wówczas inne oszustwa wyszły na jaw.
Wyrok w zawieszeniu
W marcu tego roku, w sądzie Okręgowym w Krośnie, w tej głośnej i bulwersującej opinię publiczną sprawie zapadł równie bulwersujący wyrok. Prokurator wnioskowała o łączną karę, za kradzież i podrabianie dokumentów, w wysokości 3,5 lat więzienia, tłumacząc to znaczną społeczną szkodliwością czynu. Wniosek oskarżenia poparła pełnomocniczka TBS, prosząc także sąd o orzeczenie obowiązku naprawienia szkody przez oskarżoną. Obrońca Ewy K., wniósł o karę w zawieszeniu i przekonał sąd, że nie będzie korzyści z jej izolowania. Sąd uznał, ze Ewa K. od 30 marca 2004 roku do 1 marca 2013 roku ukradła z firmy 233 tys. 585 zł i 94 gr. Skazał ją za to na 2 lata pozbawienia wolności, warunkowo zawiesił jednak wykonanie kary na 5 lat. Ewa K., w ciągu trzech lat od uprawomocnienia się wyroku, ma spłacić firmie pieniądze (po 80 tys. zł rocznie).
Prokurator złożył apelację
Z decyzją sądu nie zgodziła się prokuratura.
– Sąd Okręgowy uznał ją winną, ale wymierzył karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem. Uważamy, że taki wyrok jest rażąco łagodny, kradła przez dziewięć lat, w żadnym wypadku nie zasługuje na warunkowe zawieszenie – podkreśla Jan Dziuban, prokurator rejonowy w Jaśle. – Dlatego prokurator skierował apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Krośnie do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Termin apelacji na dzień dzisiejszy nie został jeszcze wyznaczony.
Tekst w wersji papierowej dostępny będzie w najnowszym wydaniu tygodnika Nowe Podkarpacie.
Ewa Wawro