
Po referendum burmistrz zapowiedział zmiany w jasielskiej straży miejskiej. Czekali na nie mieszkańcy i inicjatorzy referendum. Są jednak rozczarowani.
Konflikt pomiędzy grupą mieszkańców Jasła a strażnikami miejskimi rozpoczął się ponad dwa lata temu. Kością niezgody stał się przenośny fotoradar, który ich zdaniem stał się maszynką do zarabiania pieniędzy. Od początku grupa jaślan dążyła do przeprowadzenia referendum. W końcu dopięli swego, zebrali wymaganą liczbę podpisów i referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Jaśle odbyło się 8 lutego br. Jednak okazało się nieważne, bo do urn poszło 20,27 proc. z wymaganych 30 proc. mieszkańców, czyli z 30 193 uprawnionych do głosowania. Za likwidacją straży miejskiej było 5 708 mieszkańców Jasła. Przeciwko 372. Zabrakło około 3 tysięcy głosujących, by referendum było wiążące. Mimo to inicjatorzy referendum stwierdzili, że głosowanie miało sens, a władze miasta nie powinny lekceważyć tego wyniku.
Czas na zmiany
Po referendum burmistrz Ryszard Pabian zapowiedział reorganizację straży miejskiej do końca pierwszego kwartału br. Słowa dotrzymał. – Przede wszystkim zmieniła się struktura organizacyjna. Liczba strażników, jak i pracowników cywilnych, spadła z 27 do 24. Jedna osoba została przeniesiona do urzędu, nie jest już strażnikiem, jedna była zatrudniona na umowę zlecenie i nie mamy jednej osoby, która przebywa na zwolnieniu chorobowym – wylicza włodarz Jasła. – W nowej strukturze komendant ma jednego zastępcę, a dotychczas było dwóch. W tej chwili obowiązki komendanta, ponieważ mamy na etacie osobę, która jeszcze jest komendantem, ale nie ma jej w pracy, pełni jego dotychczasowy zastępca Paweł Szynal – dodaje. Natomiast Euzebiusz Pykosz pełni obowiązki zastępcy.
Od początku roku komendant Ryszard Mastej przebywa na zwolnieniu lekarskim, jak również od jakiegoś czasu jego zastępca Krzysztof Buba.
Zgodnie z nowymi wytycznymi straż ma wrócić do prowadzenia profilaktyki w przedszkolach i szkołach. Będzie również nacisk na patrole piesze. Strażnicy mają pojawiać się częściej na ulicach miasta. Ponadto monitoring ma być obsługiwany nie przez jedną, ale przez dwie osoby. – W tej chwili mamy 30 kamer i ta liczba ma się zwiększyć. Więc to niemożliwe, aby jedna osoba była w stanie obserwować obraz z tylu kamer – stwierdza burmistrz.
Fotoradar z samochodem
Fotoradar, który wzbudzał najwięcej kontrowersji, będzie nadal wystawiany. – Obalamy argument, że jest to polowanie na kierowców. Jeśli są karani, to za wykroczenia drogowe, polegające na przekroczeniu prędkości. Planujemy wystawianie fotoradaru wraz z samochodem oznakowanym, a więc będzie widoczny z daleka. Wpływają o urzędu wnioski od mieszkańców, dyrektorów szkół i innych osób, aby fotoradar był wystawiany – zaznacza R. Pabian.
Wcześniej funkcjonował duży zespół, który zajmował się wystawianiem fotoradaru, obróbką i wysyłaniem zdjęć. Został on zlikwidowany, a te funkcje będą pełnione w zależności od potrzeb przez strażników.
Zdaniem burmistrza te zmiany mają uspokoić negatywne nastroje związane z funkcjonowaniem straży. – Tak to postrzegam. Oprócz tych prawie 6 tysięcy osób, które negują potrzebę funkcjonowania straży, to bardzo duża grupa społeczna uważa, że jest to potrzebna jednostka. Zresztą ja też tak uważam. Jest wiele zadań, które straż powinna pełnić. Natomiast będziemy robić wszystko, żeby była lepiej postrzegana, nie służyła do karania tylko do pomocy i egzekwowania porządku, bo to jest jej głównym celem – stwierdza R. Pabian.
Rozczarowanie
Optymizmu burmistrza nie do końca podziela Jarosław Winiarski, pełnomocnik inicjatorów referendum. – Niestety, działania zaproponowane przez urząd miasta rozczarowują. To kosmetyczne zmiany zamiast prawdziwej rewolucji, której oczekują mieszkańcy – stwierdza. – Przede wszystkim urząd powinien pozbyć się fotoradaru. Zamiast tego fundujemy straży nowy samochód za 80 tysięcy, żeby go wozić. Okres ostatnich kilku miesięcy, przez które fotoradar prawie nie był używany, pokazał, że jaślanie umieją jeździć bezpiecznie i nie potrzebują tego wyłudzacza pieniędzy.
Krytykuje też zmiany kadrowe, które jego zdaniem są niewielkie, a zatrudnienie w straży można zmniejszyć o połowę, a nie o 10 procent. Jako plus Winiarski uznaje zmianę władz straży i ma nadzieję, że pod nowym kierownictwem poprawi się sposób pracy i zachowanie strażników. – Więcej patroli to krok w dobrym kierunku, natomiast ciężko zrozumieć działania profilaktyczne w szkołach i przedszkolach. Podstawowych zasad bezpieczeństwa uczą rodzice, a także nauczyciele. Czy urząd uważa, że robią to źle? Jeśli nie, to po co mamy płacić z naszych podatków dwa razy za to samo – nauczycielom i strażnikom? To zwykłe wymyślanie niepotrzebnej pracy z uwagi na przerost zatrudnienia w straży. Brakuje w tych propozycjach wsłuchania się w głos prawie sześciu tysięcy mieszkańców, którzy uznali pracę straży miejskiej za niepotrzebną – kwituje J. Winiarski.
Do końca kwietnia w straży miejskiej trwa zarządzona przez burmistrza kontrola. Ma sprawdzić realizację zadań związanych ze stacjonarnym i przenośnym fotoradarem oraz spraw związanych z monitoringiem wizyjnym miasta.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 17 tygodnika Nowe Podkarpacie z dnia 29 kwietnia br.