
Co roku rozstawiają siatki i wiaderka wzdłuż ruchliwego odcinka drogi w Nowym Żmigrodzie. Po co? By ratować płazy przed rozjechaniem przez samochód.
W tym roku odbyła się już dziesiąta edycja akcji „Żaba”. Zapoczątkowana została przez pracowników Magurskiego Parku Narodowego. Wówczas została utworzona bariera wzdłuż drogi na długości 265 m od strony Kątów w kierunku Nowego Żmigrodu obok tzw. Małego Lasku. Była nią siatka ogrodowa, lekko wkopana w ziemię. Tuż przy niej, od strony rowu, co 15 m wkopane zostały wiaderka (pułapki), do których wpadały szukające przejścia na drugą stronę drogi płazy. – W okresie wiosennym zaobserwowaliśmy, że płazy migrując z pobliskich łąk i lasu do miejsc rozrodu musiały pokonać ruchliwą jezdnię. Wiele z nich ginęło pod kołami samochodów. Chcieliśmy temu przeciwdziałać. Postanowiliśmy stworzyć akcję ochronną, ale też włączyć w to miejscową ludność – zaznacza Magdalena Kuś z Magurskiego Parku Narodowego. – Ciężko waloryzować, że to bardziej lub mniej cenny. Chronimy z tego względu, że jest przyrodą. Przynoszą dużo korzyści dla człowieka jeżeli chodzi o ochronę przed insektami, którymi się żywią. To wpływa korzystanie na nasze samopoczucie później w lecie.
Siatki i wiaderka
W 2006 roku do akcji przyłączyli się nauczyciele i uczniowie Liceum Ogólnokształcącego w Nowym Żmigrodzie, a w jubileuszowej edycji wzięli udział również uczestnicy Środowiskowego Domu Samopomocy.
Na podstawie corocznych obserwacji pracownicy MPN mają wytypowane miejsca migracji płazów. Termin rozpoczęcia akcji jest ruchomy. – To zależy od długości dnia, temperatury, wilgotności. Mając doświadczenia z poprzednich lat udaje nam się przewidzieć, kiedy ruszy migracja. Nieraz jest to różnica nawet 5 tygodni. Zanim jednak ten proces ruszy wspólnie z uczniami z liceum rozstawiamy siatki na długości około 600 metrów po tej stronie drogi, z której płazy wychodzą i co kilkanaście metrów wkopujemy wiaderka. Ropuchy dochodząc do siatki, nie mogąc przejść dalej wędrują i wpadają do wiaderka. Każdego dnia kontrolujemy ten teren i ropuchy przenoszone są na drugą stronę drogi, żeby mogły bezpiecznie ten odcinek pokonać – wyjaśnia M. Kuś.
Uratowali 3500 żab
Uczniowie liceum w Nowym Żmigrodzie chętnie biorą udział w akcji, co roku jest to 15-25 osób. Przed jej rozpoczęciem pracownik parku przeprowadza szkolenie informując nie tylko o sposobie i zakresie prac, ale także prezentując najważniejsze zagadnienia z życia i ochrony płazów.
Jak podkreśla Anna Gawron, opiekun Ligi Ochrony Przyrody w LO w Nowym Żmigrodzie, akcja ma nieocenione walory edukacyjne. Uczniowie poznają środowisko, uczą się jak je chronić, jaki ma wpływ na ich otoczenie oraz jak ich zachowanie wpływa na to, co dzieje się w przyrodzie. Uczą się też współpracy w grupie. – Zanim rozpoczęła się akcja i nadchodził czas migracji płazów, to na drodze było mnóstwo rozjechanych żab. Ciężko było przejechać samochodem czy przejść, widok był mało przyjemny. Odkąd akcja została zorganizowana tak się nie dzieje – podkreśla A. Gawron.
Uczennica żmigrodzkiego ogólniaka, Barbara Dziadosz, po raz drugi zgłosiła się tej inicjatywy: – To cenna akcja, bo ratujemy płazy. Pomagam żabkom, które przechodzą na drugą stronę ulicy. Dzięki temu potrafię też rozróżnić żabę od ropuchy. Ponadto są bardzo sympatyczni ludzie, miło nam się współpracuje.
– Biorę udział w akcji, bo chcę pomóc biednym stworzeniom. Ratujemy tysiące żab. Kopiemy dołki, w które wkładamy wiaderka, zakładamy siatki, później jeździmy wyciągać te żaby i przenosimy na drugą stronę ulicy. Czasami jest ciężko, szczególnie przy pracach fizycznych. Największa satysfakcja jest wtedy, jak przenosimy wiaderka z żabami na drugą stronę. Widać, że coś dobrego zrobiliśmy – dodaje Konrad Siwak.
Liczba uratowanych płazów zmienia się rokrocznie. W tym roku akcja trwała dosyć długo ze względu na duże anomalie pogodowe. – W tym roku żaby dosyć późno ruszyły, bo było zimno na samym początku wiosny. Potem temperatura skoczyła, było wilgotno i przeszła połowa płazów, a później przez dwa tygodnie znowu były przymrozki. Po ociepleniu przeszła druga fala, a te które wcześniej przeszły zaczęły wracać – opisuje pracownica MPN. W tym roku udało się uratować 3500 żab.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 17 tygodnika Nowe Podkarpacie z dnia 29 kwietnia br.
{gallery}galerie/2015_rok/żaby{/gallery}