
Późna jesień i początki zimy nie dla wszystkich są czasem depresyjnym – a już na pewno nie dla pasjonatów lodowatych kąpieli, którzy właśnie wtedy rozpoczynają sezon. Morsowanie jest sportem dla odważnych, jednak wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy Jasła i jego okolic ekstremalnie zimnej wody wcale się nie boją, a nawet… wielu z nich ją wręcz uwielbia!
Dlaczego coraz chętniej morsujemy?
Mimo że jeszcze do niedawna widok śmiałków wskakujących do rzek i potoków na mrozie był raczej rzadki, to w ostatnich kilku latach popularność tych praktyk widocznie wzrosła. Prawdopodobnie przyczynić się do tego mogła panująca od prawie dwóch lat pandemia koronawirusa, która skłoniła wielu ludzi do poszukiwań sposobu na zwiększenie odporności organizmu.
Jak dowodzą liczne badania, zimne kąpiele sprzyjają naszemu zdrowiu poprzez poprawę krążenia, zmniejszenie podatności ciała na przeziębienia czy pobudzenie odnowy komórkowej. Tak więc osoby regularnie morsujące rzadziej chorują, a na dodatek dłużej cieszą się młodym wyglądem.
Jak morsują Jaślanie?
W naszym mieście i okolicach nie brakuje osób praktykujących zwyczaj morsowania. Większość z nich to oczywiście amatorzy wszelakich sportów, gdyż, jak wiadomo, lodowata woda działa przeciwbólowo i regenerująco na kontuzje. Morsowanie to nie tylko hartowanie ciała, ale także ducha, jak również tworzenie wspólnoty z innymi.
Właśnie ten więziotwórczy aspekt lodowatych kąpieli doprowadził w 2018 roku do powstania w Jaśle grupy Space Morsy, która obecnie zrzesza już około 70 entuzjastów tej dyscypliny – również osób starszych czy nawet kilkoro dzieci.
– Pomijając fakt towarzystwa i wspólnej pasji łączy nas chęć budowania naturalnej odporności, siły psychicznej i regeneracji, bo większość uprawia sport – tak o członkach grupy wypowiada się Katarzyna Ciborowska, nauczyciel wychowania fizycznego, trener Klubu Sportowego SPEED Jasło, absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie i oczywiście pasjonatka morsowania. – Morsowanie to cel sam w sobie, każdy musi wiedzieć, po co to robi, co mu to daje. To relacja umysł – ciało. Nasze możliwości, które są bardzo na pozór ograniczone, autonomia, psychiczne uwarunkowania odporności, czyli np. stres fizjologiczny – nad tym możemy się nauczyć panować właśnie poprzez wychodzenie poza strefę komfortu.
Space Morsy – ciała schłodzone, ale serca gorące!
Członkowie jasielskiej grupy morsów są dla siebie jak rodzina, wspierając się nawzajem w przekraczaniu kolejnych barier fizycznych i psychicznych. Wśród nich są trenerzy, nauczyciele i instruktorzy, którzy jak nikt inny znają się na motywacji do działania – i to nie tylko w obrębie sportu, ale także licznych akcji charytatywnych.
Pomimo tego, że morsy na co dzień oswojone są z zimnem, to ich serca są naprawdę gorące i chętne pomocy innym. Biorą udział w wielu wydarzeniach i zbiórkach na rzecz potrzebujących, m.in. WOŚP, Nocne Pływanie, biegi charytatywne, wolontariat. Ponadto dzielą się ze wszystkimi tym, z czego są najbardziej znani: uśmiechem i pozytywną energią.
Nie bez znaczenia jest dla nich także rodzinne Jasło. W każdy z licznych wyjazdów morsowych zabierają ze sobą banery promujące nasze miasto.
Jak dołączyć do Space Morsów?
Grupa jest otwarta na nowych członków i każdego przywita z radością. Spotykają się dwa razy w tygodniu, a skontaktować można się z nimi między innymi poprzez fanpage na Facebooku – Space Morsy – Jasielski Klub Endorfin.
Ci, którzy jeszcze nigdy nie próbowali morsowania nie muszą się niczym martwić, bo w grupie można liczyć na pomoc w stawianiu pierwszych kroków w zimnej wodzie (dosłownie i w przenośni). Warto przy tym wiedzieć, że wdrażają nawet dzieci – tak więc naprawdę każdy może spróbować swoich sił, wiek nie ma tu znaczenia.
Czy w Jaśle i okolicach jest gdzie morsować?
Jasło położone jest na styku trzech dużych rzek, nie brakuje tu także mniejszych potoków i stawów. Wydawać by się więc mogło, że to miasto jest rajem dla morsów. Niestety tak nie jest – nie ma tu wyznaczonych plaż i kąpielisk, a to jak wiadomo niesie ze sobą niebezpieczeństwo utonięcia.
– W okolicy Jasła praktycznie można wejść do każdej z trzech rzek… ale na własną odpowiedzialność! Niestety nie ma wyznaczonego miejsca, nad czym ubolewamy… – dodaje Ciborowska, która wraz z grupą zmuszona jest szukać innych miejsc sprzyjających kąpielom w okolicach.
Członkowie Space Morsów udają się więc w bezpieczniejsze lokalizacje poza granice Jasła, między innymi do Skołyszyna, Załęża, Iwlii, Myscowej czy Mrukowej. Chętnie odwiedzają także Folusz, jednak władze Magurskiego Parku Narodowego podpierając się nałożonym zakazem kąpieli, grożą morsom wysokimi mandatami.
Folusz – wielka i zmarnowana atrakcja
Magurski Park Narodowy ma do zaoferowania wiele unikatowych miejsc i malowniczych pejzaży, jednak z jakiejś przyczyny szlaki niszczeją, a turyści wybierają inne zakątki Polski. Nic dziwnego – brakuje tu sprzyjającej infrastruktury, tras biegowych, rowerowych i narciarskich, wypożyczalni sprzętów, a ogromna atrakcja, jaką jest popularnie nazywana wśród morsów „wanna” na potoku Kłopotnica w Foluszu została „ozdobiona” kartką z zakazem kąpieli.
– Oczywiście Magurski Park Narodowy zapomina chyba, że Morsy się nie kąpią. Atrakcje turystyczne to podstawa w innych miejscach w Polsce. Są morsowiska, sauny. Przecież propagujemy zdrowy styl życia! Same przykłady otwierania się na ludzi i turystów: Karkonosze, Zaskalnik w Pieninach, Podhale, Kryspinów, Rzeszów, Klimkówka, San w Sanoku… mnóstwo tam takich miejsc bez problemu – podkreśla Katarzyna Ciborowska.
Jednak z jakiegoś powodu na Foluszu problem istnieje, mimo że utworzenie tam oficjalnego morsowiska i wybudowanie infrastruktury w tym celu, mogłoby zachęcić do odwiedzenia tych stron naprawdę wielu turystów. Wystarczy spojrzeć na oddalony od Jasła o około 60 km Wodospad w Wisłoczku, na którym morsy są mile widziane, a tuż po lodowatej kąpieli mogą rozgrzać się w tradycyjnej saunie.

Pani Katarzyna nie kryje smutku związanego z zakazem w miejscu bliskim jej sercu. – Folusz jest cudowny. Bezpieczny przede wszystkim. Rzeki są zdradliwe – zmieniają nurt. A Folusz ma kaskady, które tworzą bezpieczną nieckę.
Czy morsy mogą liczyć na więcej?
Być może kiedyś władze Jasła i okolic lub Magurskiego PN zauważą, że w morsowaniu drzemie spory potencjał na atrakcję turystyczną. Póki co, jasielskie morsy muszą szukać szczęścia w innych powiatach, bardziej otwartych na sporty zimowe.
Redakcja Twoje Jasło postanowiła zgłębić temat morsowisk w powiecie jasielskim i w najbliższym czasie wrócimy do tego tematu.
Patrycja Mazur