Wysuwając pod nos potencjalnego czytelnika bezczelny tytuł mojego felietonu zapewne narażę się na falę narzekających mieszkańców naszej pięknej miejscowości, którzy zgodnie z obowiązującymi trendami wspólnie krzykną pieśń o tym, że w Jaśle nie dość że nic się nie dzieje, to jedyną dobrą rzeczą którą można tu zrobić to spakować porządnie walizki i jak najszybciej się stąd wynieść. I w tym wypadku nie trudno ich zrozumieć, bo zapewne dużo łatwiej mówić młodemu człowiekowi, który jako tako radzi sobie w życiu sam i nieraz zagląda jeszcze jego kochanym rodzicom do lodówki, że da się tu żyć, kiedy żywiciele rodzin idąc do swojej znienawidzonej pracy słyszą o kolejnych zwolnieniach i myślą jak ewentualny kwit do domu wytłumaczyć czekającej na wypłatę żonie i dzieciakom. Zapewne nie napiszę tutaj nic nowego – dlatego wszechwiedzących czytelników zachęcam do naciśnięcia lewym klawiszem myszki przycisku „następny artykuł”, a pozostałych zachęcam do świadomej dyskusji o tym, czy rzeczywiście żyje nam się źle.
Chcąc rozwiązać problem najlepiej trafić do jego korzeni i zastosować odpowiednie środki w celu jego eliminacji, jednak pierwszym elementem tej skomplikowanej układanki zdecydowanie jest wzbudzenie silnej chęci uczestnika naszej terapii do zmiany. Zmiany nie tylko wizualnej, ale również tej głębokiej, sięgającej końców połączeń nerwowych w naszych mózgach i wypełniającej nasze serca pozytywną energią. Jak zatem zacząć sprzątać ten cały bałagan? Polecam najpierw wybrać się na spacer, w miejsca, które niewątpliwie są nasze, w których działy się wszystkie fajne sceny z naszego dzieciństwa, pierwsze randki i pocałunki. Taki sentymentalny powrót pozwoli nam przede wszystkim na chwilę odetchnąć od umysłowej burzy, w którą natłok informacji skutecznie nas pakuje. Sam lubię spacerować długimi godzinami przez ulice i obrzeża miasta, najlepiej bez obecności w moim towarzystwie osób trzecich. Wbrew pozorom ta „pustka”, którą wypełnione jest często nasze miasto w godzinach wieczornych nie jest do końca tak zła. I nie jest do końca z nią tak jak sobie to wyobrażamy, bo wystarczy nawet w mroźne wieczory zajrzeć przez okna jasielskich knajpek (w nich rzeczywiście możemy przebierać) i większość z nich jest wypełniona po brzegi ludźmi. Trudno liczyć na koncerty światowych gwiazd w mieście naszych rozmiarów, jednak w ostatnich latach w Jaśle i jego okolicach koncertują rokrocznie zespoły o których na pewno większość z nas co najmniej słyszała. Zapewne raczkuje u nas dopiero turystyka, jednak sami musimy przyznać, że aby ktoś chciał do nas przyjechać, bez względu na plany promocyjne naszych władz musimy być sami wizytówką naszego regionu. Nie potrzeba wiele, wystarczy opowiedzieć swoim znajomym spoza Jasła o tym ile pięknych widoków czeka na nich w naszej okolicy. Żegnałem niejednego znajomego z wielkiego miasta, który jeszcze bardzo długo wspominał o jego pobycie u nas.
Wciąż jednak odchodzę od tematu, który zapewne najbardziej interesuje większość nie tylko Jasła, ale chyba większość mieszkańców naszej planety. Docieramy do słowa budzącego ogromne emocje, PIENIĄDZE. Bo jak tu żyć, kiedy podatki, życie drogie, plecaki, dzieci trzeba ubrać, a człowiek chciałby choć na chwilę wyjechać i odpocząć od tego całego bigosu. Nawiązując tutaj do starego, ale jakże aktualnego buddyjskiego przysłowia, że człowiek ma w danej chwili dokładnie tyle pieniędzy ile na obecny czas potrzebuje. Widziałem wielu ludzi, którzy wygrali spore kwoty, a jednak ich nieporadność (która objawiała się już wcześniej przy niskich zarobkach) sprowokowała ich do roztrwonienia całej kwoty i jeszcze większej biedy. Warto pamiętać o tym, że pieniądze nie dają nam szczęścia. Na pewno są nam potrzebne do przeżycia w obecnie istniejącym systemie, jednak nie trzeba mieć olbrzymich zasobów gotówki by zacząć się cieszyć życiem! Ba, może nawet przeszkodzić nam w jego pozyskaniu. Miałem okazję rozmawiać z wieloma ludźmi, którzy z tytułu obowiązku jaki na nich spoczywa przy okazji operacji z dużymi kwotami po prostu nie czuli się bezpiecznie. Parafrazując do łodzi na pełnym morzu, na pewno mając małą łódkę nie będziemy mogli przepłynąć na drugą stronę oceanu, jednak przy sztormie łatwiej nad nią zapanować, duży statek da nam stabilność, jednak kiedy wytrącimy go już z równowagi czeka nas prawdziwa katastrofa. Chcąc być nieco opryskliwy na koniec zwracam szczególną uwagę na korki przy stacjach benzynowych i supermarketach, które codziennie tworzą się na naszych ulicach, oraz wysokości rachunków przy kasach fiskalnych po zrobionych zakupach. Jeśli uważacie że jesteście biedni, warto zdobyć cenną lekcję w postaci rozmowy o czasach dzieciństwa naszych dziadków lub ludzi pamiętających czasy II Wojny Światowej i okresu powojennego, kiedy często jedzenie było rarytasem nie dla każdego. Pamiętajmy o tym przy kolejnym sytym obiedzie i nowym telefonie komórkowym.
Odnoszę wrażenie, że głównie ten finansowy aspekt zmusza Jaślan do ciągłego narzekania, dlatego każdemu, kto dotarł do tego etapu moich wypocin przede wszystkim dziękuję, bo nawet kilka minut naszego istnienia jest bezcenne. I tylko od nas zależy, na co te każde kilka minut poświęcimy. Osobiście jestem ogromnie dumny z bycia Jaślaninem i jestem w stanie wyliczyć wielu moich bliższych i dalszych znajomych, którzy równie mocno tęsknią za Jasłem przy każdej rozłące z nim. Wierzę, że uda nam się pobudzić uśmiechy na twarzach niejednego naszego mieszkańca, a najlepszym sposobem na to nie są pieniądze, a wzajemna życzliwość i entuzjazm. Postaram się w kolejnych felietonach dotrzeć do osób, które obrały właśnie tą pozytywną drogę wiążąc swoją przyszłość właśnie z naszym wspaniałym miastem.
Jeszcze raz dziękuję za uwagę.
Marcin Dpd Rąpała