piątek, 19 kwietnia, 2024

Jesteśmy potęgą, czyli Polacy na eksport

0
Jesteśmy potęgą, czyli Polacy na eksport
Udostępnij:

Oglądając liczne wydarzenia z udziałem polskich sportowców, nie sposób nie zauważyć kibiców z Polski. Ich radość z sukcesów, ale także z faktu bliskiego przebywania z kimś, kto właśnie przybył z Polski, jest wielka. Polonia jest wszechobecna! Nie brak wśród niej opuszczających miasto i kraj Jaślan, dla których dalsze przebywanie w miejscu urodzenia stało się koszmarem. Miejscem, gdzie władz robi wszystko by działać obok ich interesów. Widok autokarów szczelnie wypełnionych Jaślanami wywożonymi w jedną stronę, na zachód, stał się stałym elementem miejskiego krajobrazu, jedyną, racjonalną alternatywą dla życia z tego co rzuci na pożarcie MOPS. Czy to normalne?

Na tym tle budzi się refleksja i pytanie: skąd ten fenomen? Dlaczego tylko Polacy tak licznie interesują się skokami narciarskimi, biegami etc. Są żywą scenografią tychże widowisk. Mam wrażenie, że zwykłe kibicowanie, zainteresowanie sportem, jest tylko wyrazem tęsknoty za Krajem. Wołaniem: zróbcie coś do cholery, byśmy mogli żyć, pracować w Polsce, dla Polski (adres znany każdemu!!). Co oczywiście nie przekreśla radości świętowania z sukcesów polskich sportowców. Stąd można wysnuć prosty wniosek. Jesteśmy potęgą! Jesteśmy potęgą światową w eksporcie na miarę Chin. Tyle, że oni wiodą prym w eksporcie rzeczy, a my ludzi. Oni czerpią pieniądze do kasy państwowej ze sprzedaży wyrobów, my z emigrujących Polaków, którzy co zarobią zwożą do kraju oddając swój trud fiskusowi poprzez zakupy w Polsce. Ci „wygnańcy”, których grono wciąż powiększa, ma zapewnić komfort władzy w obwieszczaniu, jaką to my nie jesteśmy enklawą spokoju, sukcesu i dobrobytu w Europie.

Gościłem ostatnio u siebie przedstawiciela emigracji zarobkowej z Polski, mieszkającego i pracującego w Anglii. Znamienne jest to, że pomimo dobrych zarobków, dobrej pracy, życia w warunkach poszanowania człowieka, poglądów i normalnej, odwrotnie proporcjonalnej w działaniu z naszą administracją samorządową, pragną wracać. Kochają Ojczyznę mimo wszystko (jeszcze), ale jak powiada: na zaloty Niesiołowskiego poprzez zaproszenie do konsumpcji szczawiu i śliwek nie chcą przystać. Mają ogólną świadomość (co nie zawsze jest postrzegane w Polsce), że polskie władze robią wszystko, by jak najwięcej Polaków wyjechało, pracowało poza granicami. Pracowało na nią, na jej sukces wyborczy. By statystyki faktycznego bezrobocia były sfingowane. Poznani Niemcy, Francuzi, Anglicy są zdziwieni, jak można być pokrętnymi metodami być wygnanym z ojczyzny w celu uzyskania przez nią korzyści. Obcokrajowcy nie rozumieją o co chodzi, często porównując zaprzyjaźnionych im naszych rodaków z będącymi w leasingu maszynami, które po okresie eksploatacji mają prawo stać się, zapewne w nagrodę, obywatelami państw, które dają im szansę przeżyć. Smutne to i prawdziwe. Jak długo jeszcze będziemy tą potęgą z wredną wstęgą? To zależy kto do urn, gdy czas przyjdzie pobieży, i co po ich otwarciu w niej stwierdzi się – co leży!

Jan Jarema Chrzanowski