Jasło – miasto Łukasiewicza? Żart? Pycha? A może zwyczajna głupota? – tak zatytułowany felieton sprowokował jasielskich internautów do słownej „rozróby” na face booku. Na ile są to subiektywne komentarze?
Pana Tadeusza Gajewskiego miałem przyjemność poznać osobiście. W trakcie spotkania, które dotyczyło kwestii politycznych, w naturalny sposób odżyły typowe animozje i przekomarzanki jasielsko-krośnieńskie. Chwilami bardzo iskrzyło, mój adwersarz dał kilka próbek ciętego języka. Starałem się nie pozostać dłużnym i tak rozstaliśmy się, każdy z nas zapewne z lekka nutką satysfakcji, że dołożył mieszkańcowi grodu, z którym „walczymy na słowa” od lat.
W wydaniu jasielskim jest tak jak w tym żarcie: Czym różni się „krośniak” od piły ? Piłę się ostrzy, krośniaka się tępi. W Krośnie zapewne brzmi to na odwrót. Takie „potyczki słowno-muzyczne” dodają życiu obu miast położonych tak blisko, a przez to niejako skazanych na siebie, pewne go kolorytu. Z drugiej strony, cieszę się, gdy w trakcie swoich podróży spotkam auto z krośnieńską rejestracją. Zawsze mrugam światłami, kierowca z drugiej strony odpowiada mi, wszak miło to spotkać „gdzieś w świecie” sąsiada.
Z uwagą przeczytałem zatem felieton Pana Gajewskiego, link do którego podaję poniżej.
http://www.neon.info.pl/2013/10/10/jaslo-miasto-lukasiewicza-zart-pycha-a-moze-zwyczajna-glupota/
Temat ciekawy, podejście zadziorne. Można obrazić się na autora, który szarga świętość, „wszak Jasło Łukasiewiczem stoi”, odsądzić go od czci i wiary i uznać temat za załatwiony.
Moim subiektywnym zdaniem, ponieważ nie mam ja, a jak sądzę także wielu innych mieszkańców Jasła, dostatecznej wiedzy, należą nam się wyjaśnienia od autorów koncepcji uczynienia osoby Ignacego Łukasiewicza postacią promująca Jasło.
Wydaliśmy trochę kasy z budżetu miasta na koncepcję odtworzenia apteki, stworzono wizualizację oraz opracowano program działań.
Mam nadzieję, że osoby zaangażowane w promowanie tej koncepcji dadzą „stanowczy odpór” i wykażą błędy merytoryczne autora.
Inaczej pozostanie nam tylko „podkulić ogon” i wysłuchać szyderczego śmiechu.
Janusz Rak