Pasożyty ostatnio pokazały nam jak w ludziach można obudzić ksenofobię, nienawiść, brak współczucia. W sprawie dotyczącej uchodźców pokazali całkowity brak profesjonalizmu. Ci, którzy są u władzy nie umieją podjąć jakiejkolwiek decyzji. Przez cały czas tylko mówią, że nasz kraj jest bezpieczny, a w sprawie ilościowego przyjęcia uchodźców trwają rozmowy. Jest to jakieś wyczekiwanie, tylko nie wiadomo na co.
Przecież problem sam się nie rozwiąże. Problem istnieje i będzie istniał. Podjęta w tej sprawie decyzja utnie wszelkie dywagacje. Będzie jasny przekaz jakie jest stanowisko władzy. Przekaz ten będzie zarówno do społeczeństwa jak i do innych pasożytów, tych unijnych. Co ja chciałbym usłyszeć od obecnej władzy? Krótką i zwięzłą wypowiedź informującą, że nasz kraj przyjmuje tylu a tylu uchodźców, będą oni sprawdzani przez odpowiednie służby, będą to tylko uchodźcy, nie żadni imigranci ekonomiczni. Solidaryzujemy się z Europą, w której żyjemy. Teraz my pomagamy, jeżeli nam będzie taka pomoc potrzebna podobnie jej oczekujemy. Przekaz taki powinien być jasno sprecyzowany. Na tym polega właśnie siła władzy, która odpowiedzialnie rządzi państwem. Bierze na siebie ciężar nawet tych niepopularnych decyzji z którymi nie zgadza się część społeczeństwa. Niestety tutaj władza okazała się bardzo bojaźliwa, nie wie co ma począć w tej sytuacji.
Co na to opozycja? Te pasożyty to już wznieśli się na wyżyny. Nie mają kompletnie żadnego pomysłu. Chcą rządzić to niech powiedzą co zrobiliby w tej sytuacji. Niech podpowiedzą rządowi jaki jest ich pomysł. Wyborcy zapewne to docenią i zobaczą, że najważniejsza jest w tym wszystkim Polska a nie życie przez następne cztery lata na koszt podatnika. Mówienie o tym, że trzeba zacząć od tego aby unormować sytuację tam gdzie toczy się wojna nie jest niczym nowym. O tym wiedzą wszyscy, od lewa do prawa. Popełnione tam zostały błędy o tym też wiadomo. Trzeba je próbować naprawić i doprowadzić do uzdrowienia sytuacji w regionie gdzie trwa wojna. To jest jedna droga. Druga natomiast to jest właśnie to co się dzieje obecnie w Europie. A tutaj jest tylko straszenie obywateli. Dowiedziałem się, że jeśli przyjmiemy z dziesięć tysięcy uchodźców to nasz kraj zostanie opanowany przez muzułmanów, zamiast kościołów będą meczety, będą wybuchały bomby, nie wiadomo czy nasz budżet to wytrzyma. Jednym słowem wojna, koniec naszej cywilizacji, kultury, religii i państwa polskiego. Apokalipsa. Nawet trudno z takimi bzdurami polemizować. To pokazuje całkowity brak wiedzy dotyczący różnic kulturowych, religijnych, zagrożeń terrorystycznych. Wystarczy trochę poczytać. Jest mnóstwo na te tematy literatury fachowej. Moja rada jest taka: Niech pasożyt z godzinę dziennie poczyta a później się wypowiada.
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że trafia to na podatny grunt. Ta sytuacja pokazuje w jakiej hipokryzji żyjemy. Uważamy się za chrześcijan, katolików. Nawet apel papieża i kościoła nie zmienia tych postaw. Widzę, że ci najgorętsi obrońcy wiary w tym przypadku są też najgorętszymi przeciwnikami udzielania pomocy. Jak się to ma do Biblii nie będę analizował, gdyż odpowiedź jest oczywista. Wynika z tego wniosek, że bycie katolikiem w Polsce to udział w niedzielnej mszy świętej, wrzucenie pieniążka na szczytny cel do puszki, czasem wysłanie sms-a za 2,46 zł i już jest się zbawionym. No cóż można i tak.
Społeczeństwo trzeba cały czas edukować. Nie każdy ma czas aby interesować się aktualnymi wydarzeniami w Polsce i na świecie. Tym bardziej aby analizować problemy tego świata. Odpowiedzialni i przygotowani do pełnienia funkcji politycy (nie mam tu na myśli tych organizmów, które czerpią tylko korzyści ze współżycia ze społeczeństwem) przy udziale ludzi nauki i mediów powinni wyjaśnić na czym dokładnie polega problem uchodźctwa. Zarówno ci co są u władzy jak i ci z opozycji wspólnie w tak ważnych sprawach powinni się dogadywać. Podejmować też decyzje, które na pewno wszystkich nie będą zadowalać, ale będą najlepszym wyjściem w trudnej sytuacji. Warto też przypomnieć, że bycie politykiem to nie tylko składanie kwiatów pod pomnikami i udział w dożynkach. To też zmierzenie się z wyzwaniami. Czasami decyzje wymagają wyboru „mniejszego zła” lub „ubrudzenia rąk”.
Problem uchodźców to trudne sprawy. Oczywiście najważniejsze jest zapewnienie bezpieczeństwa swoim obywatelom. Jednak istnieją takie procedury, że można to zrobić. Zawsze jest możliwość, że wśród tych ludzi będą terroryści. Jednak równie dobrze przylecą legalnie samolotem do Polski. I jest to wiele bardziej możliwe. Mówienie o tym, że dziesięć tysięcy muzułmanów opanuje ponad trzydzieści pięć milionów chrześcijan zakrawa na kpinę. W Polsce żyje obecnie nie mniej niż kilkanaście tysięcy muzułmanów a większość Polaków pewnie nawet o tym nie wie. Czy utrzymanie ich będzie aż tak drogie? Na pewno. Cały program będzie liczony w milionach. Tyle jednak publicznych pieniędzy wydaje się na rzeczy niepotrzebne. Niech pasożyty w swoich spotach za publiczne pieniądze nie pokazują nam pustych lodówek. Za same te nieciekawe reklamówki można utrzymać ludzi, których dotknęło nieszczęście. Jeszcze oby było ciekawiej niektórzy chcą referendum w tej sprawie.
Brak słów. Pewnie za wydatki na ostatnie referendum można by zamknąć temat finansowego przyjęcia uchodźców do Polski.
Jeszcze jedno. Pasożyty, którzy często w pustych słowach chełpią się swoim patriotyzmem, przywiązaniem do wiary, tradycji i historii znowu czegoś nie doczytali. Nie pamiętają już ilu Polaków prześladowanych osiedlało się w różnych miejscach na świecie. Też tam byli przyjmowani. Iran przyjął ponad sto tysięcy naszych obywateli. Też byliśmy dla nich obcy kulturowo i religijnie.
Kończąc myślę, że gdybyśmy przyjęli uchodźców to nasz budżet się nie zawali, społeczeństwo przez to nie zubożeje. Bomby jeśli w Polsce będą wybuchać to nie z tego powodu. Nadal będzie można chodzić do kościoła. Co najważniejsze okażemy współczucie i realną pomoc. Jeżeli natomiast jesteśmy zamknięci na obcokrajowców i inne zagrożenia czy nurty panujące w Europie to warto się zastanowić czy nadal chcemy być w tej Europie. Może niektórzy skrycie tęsknią za innym naszym miejscem na arenie międzynarodowej. Aż boję się myśleć, gdyż jeszcze pamiętam te czasy.
Piotr Paweł Madej
/kulturoznawca, politolog/