
8 września odbył się pogrzeb Leszka Preisnera: cenionego wynalazcy, konstruktora, przedsiębiorcy, ojca wielodzietnej rodziny, szanowanego mieszkańca Jasła, człowieka niezwykłego i zwyczajnego zarazem, budzącego dobre emocje w każdym, z kim się zetknął; człowieka – jak stwierdził podczas żałobnej mszy św. ks. proboszcz Jan Gibała, doskonale oddając odczucia wszystkich obecnych – o gołębim sercu.
Leszek Preisner zginął 4 września br. w katastrofie awionetki, którą pilotował, w Głowience koło krośnieńskiego lotniska. Został pochowany 8 września br. w Jaśle. W ostatniej ziemskiej drodze towarzyszyły Mu setki osób. Oprócz najbliższej i dalszej rodziny na pogrzeb przybyli przyjaciele, koledzy, współpracownicy i znajomi z różnych stron kraju, przedstawiciele wielu stowarzyszeń, organizacji i instytucji oraz ludzie, którzy bardzo Go cenili, choć znali tylko z widzenia lub słyszenia.
– Wierzymy, że śmierć jest początkiem nowego, lepszego życia (…) Ufamy, że spotkamy się znowu z Leszkiem w domu naszego Ojca – mówił w na wstępie żałobnej uroczystości w kościele pw. św. Faustyny Kowalskiej, przy ul. Św. Jana z Dukli ks. Jan Gibała, proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Jaśle. Proboszcz odczytał też list otrzymany od ks. bpa. Edwarda Białogłowskiego, wikariusza generalnego Diecezji Rzeszowskiej, który w czasie wizytacji kanonicznej w 2009 r. gościł m.in. w domu państwa Preisnerów. – W święto narodzenia Najświętszej Maryi Panny nazywanym świętem Matki Bożej Siewnej wasza parafia pożegna tragicznie zmarłego w katastrofie awionetki Leszka Preisnera; człowieka głębokiej wiary, postępującego według zasad Ewangelii, człowieka pracowitego, zaangażowanego w pomoc Kościołowi, ojca licznej, szlachetnej rodziny – czytał ks. J. Gibała. – Łączę się z wami w modlitwie. Składam wyrazy współczucia Małżonce zmarłego Leszka i Dzieciom oraz Rodzinie dotkniętej bólem po tak dotkliwej stracie. Przesyłam pozdrowienia i błogosławieństwo wszystkim uczestnikom uroczystości pogrzebowych.
W dalszej części mszy św. pogrzebowej ks. Gibała mówił m.in.: – Żegnamy dzisiaj człowieka wiary i modlitwy, męża i ojca licznej rodziny; żegnamy parafianina o gołębim sercu i stalowym charakterze (…) Szczególną Jego pasją było lotnictwo. Organizował lądowisko najpierw w Czeluśnicy, potem w Jaśle, dopilnował, żeby było poświęcone przez kapłana. I tak często fruwał nad Jasłem, z początku motolotnią, ostatnio własnym samolotem z napisem SP JUT. Wtajemniczeni wiedzieli, że skrót JUT oznacza Jezu Ufam Tobie. Zapytany, czy bezpiecznie jest tak latać, odpowiadał, że w powietrzu jest bezpieczniej niż na ziemi. I rzeczywiście nie w powietrzu zginął, lecz na ziemi, po zderzeniu się z nią, w płomieniach ognia, w niedzielę 4 września, o godzinie 17. koło Krosna w Głowience. Dwie minuty po starcie. Zginął razem z pasażerem Arturem Krzysztyńskim. W dzień wyjątkowy – kanonizacji Matki Teresy z Kalkuty…
Końcowe obrzędy pogrzebowe prowadził ks. Tomasz Dziedzic. Po mszy ciało Zmarłego zostało przewiezione na jasielski cmentarz komunalny przy ul. Mickiewicza gdzie nad trumną, w imieniu kolegów – lotników śp. Leszka Preisnera pożegnał Andrzej Skrudlik, wiceprezes Jasielskiego Stowarzyszenia Lotniczego „Ikar”. Wstrząsająco zabrzmiała banalna, przytoczona przez niego ostatnia rozmowa pilota z wieżą na lotnisku w Krośnie, przed startem w ostatni – jak się okazało – lot. Krótkie, rutynowe komunikaty i polecenia, zgoda na start, a po chwili głucha cisza w radio…
Śp. Leszek Preisner miał 49 lat. Osierocił żonę Beatę i ośmioro dzieci. Jego śmierć pogrążyła w smutku rodzinę, wszystkich przyjaciół i znajomych, ale też mnóstwo ludzi, którzy zetknęli się z nim tylko przelotnie i wcześniej nawet nie zdawali sobie sprawy, jak piękne jest to, że w ogóle mieli szczęście Go poznać.
***
Pochodził z Jasielnicy Rosielnej (pow. brzozowski). W Jaśle założył i rozwinął firmę DeltaTech Electronics, znaną z solidności, wdrażającą innowacyjne projekty i produkującą wysokiej klasy urządzenia diagnostyczne dla motoryzacji. Z bratem Piotrem, podzielającym jego pasję do konstruowania i elektroniki, w 2013 roku zaprojektowali i zbudowali ekologiczną hulajnogę o napędzie elektrycznym, która podbiła zachodnie rynki. Kilka lat wcześniej obydwaj – z firmą Romet – stworzyli prototyp samochodu elektrycznego.
Lotnictwem interesował się od wczesnej młodości. Już mając 16 lat zaczął szkolić się na szybowcach. Pierwszą maszyną latającą jaką kupił lata później był motoszybowiec Ogar. Potem przyszedł czas na małe samoloty. W 2008 roku był wśród założycieli i został prezesem Jasielskiego Stowarzyszenia Lotniczego „Ikar”, które wystarało się o utworzenie w Jaśle niewielkiego lądowiska. – Nie ma odwrotu od lotnictwa. My dzisiaj możemy samolotem dolecieć do Warszawy za godzinę lub dwie. Spokojne startuję po śniadaniu, lecę do Warszawy, załatwiam wszystkie sprawy i wracam do domu na obiad – powiedział w rozmowie z Ewą Wawro, której fragmenty wykorzystała w opublikowanym w grudniu 2013 roku na stronie internetowej twojejaslo.pl i w „Podkarpaciu”, poświęconym Mu artykule „Od lotnictwa nie ma odwrotu”. Na jej pytanie, co jest najpiękniejszego w lotnictwie, odpowiedział wówczas: – To, że człowiek lecąc angażuje w to wszystkie swoje zmysły. Jeżeli leci, to już w zasadzie nie myśli o tym, co dzieje się na ziemi. Całkowite oderwanie się od problemów. Godzina lotu potrafi bardziej mnie zrelaksować i odstresować, niż tydzień leżenia na plaży. Jeśli musiałbym przestać latać, to byłoby trudne, to jakby ktoś wyrwał kawałek mnie samego. Na to lekarstwa nie ma. Zapytany z kolei, czy lotnictwo jest niebezpiecznym sportem, odparł m.in.: – Trzeba jasno powiedzieć, że jest niebezpieczne, ale czy bardziej od innych sportów wyczynowych? Tragiczny wypadek można mieć nawet jadąc na rowerze, czy pływając kajakiem. Ale to prawda, że lotnictwo to pasja, która wymaga bardzo dużej samodyscypliny i bardzo dużej uwagi. A na zakończenie dodał: – Jeśli ktoś nie zdaje sobie sprawy z faktu, że każdy lot może być ostatnim, to nie dorósł do lotnictwa i lepiej niech się za to nie zabiera.
st
Jaślanin zginął w wypadku awionetki koło Krosna
Czy hulajnoga z Jasła podbije świat?
{gallery}galerie/16_rok/pogrzeb_LP{/gallery}