
Trudna sytuacja polskiej gospodarki była głównym tematem rozmów Andrzeja Dudy europosła Prawa i Sprawiedliwości oraz kandydata tej partii na prezydenta RP z władzami Jasła oraz radnymi wojewódzkimi, powiatowymi i miejskimi
Andrzej Duda przebywał w piątek 16 stycznia z wizytą na Podkarpaciu. Poza Jasłem odwiedził m.in. Rzeszów, Krosno i Sanok.
Przed południem w jasielskim magistracie Andrzej Duda rozmawiał wraz senator RP Alicją Zając, z burmistrzem Jasła Ryszardem Pabianem oraz radnymi wszystkich szczebli samorządu terytorialnego głównie o sytuacji w polskiej gospodarce, a także jak poprawić sytuację życiową Polaków, Podkarpacia. – Jasło i Podkarpacie są dotykane szeregiem takich sytuacji kiedy upadają firmy, kiedy ludzie tracą miejsca pracy. To dzisiaj wielki polski problem, a tymczasem w Warszawie rząd w większości PO-PSL ustawowo likwiduje miejsca pracy w Polsce – powiedział podczas konferencji prasowej Andrzej Duda.
Obecną sytuację w polskiej gospodarce określił jako trudną, ale ma nadzieję na zmianę tej sytuacji w przypadku dojścia do władzy PiS. Przyznał także, że Podkarpacie ma dzisiaj „uczciwą władzę”: – Prawo i Sprawiedliwość, które bardzo wysoko stawia standardy etyczne, moralne i prawne w swojej działalności rządzi zarówno na poziomie wojewódzkim, jak i w wielu innych miejscach. Wierzę, że to będzie dobre dla Podkarpacia, będąc także pewnym wskazaniem dla wyborców na przyszłość, bo zbliżają się wybory prezydenckie i wybory parlamentarne. Głęboko wierzę w to, że ci, którzy tutaj w imieniu PiS sprawują władzę pokażą, że można rządzić dobrze, słuchając mieszkańców – stwierdził europoseł.
Cierpi Polska lokalna
Zdaniem polityka PiS siedmioletnie rządy koalicji Platforma Obywatelska-Polskie Stronnictwo Ludowe są nieudolne. – Uważam, że te siedem lat rządów PO oznacza całkowite zaprzeczenie zasady zrównoważonego rozwoju. Jeżeli ma się pewną ilość pieniędzy to gdzieś je trzeba rozdysponować. Z pustego to i Salomon nie naleje, bo jeżeli sytuacja jest coraz gorsza, jeżeli „zwija się” najprzeróżniejsze instytucje – sądy, szkoły, likwiduje się posterunki policji, urzędy pocztowe – które do tej pory stanowiły trzon funkcjonowania na poziomie lokalnym, to kto cierpi? No przede wszystkim Polska lokalna, którą niektórzy nazywają prowincjonalną, daleką od wielkich miast. Tam w pierwszej kolejności wszystko znika. To powoduje, że ludzie wyjeżdżają, a tym samym dochód jest mniejszy. Dlatego liczy, że dojdzie do zmiany władzy i będzie możliwość dobrego rządzenia.
Dodał również, że w ciągu 25 lat nie powstała żadna poważna inwestycja, która pobudziłaby Polskę gospodarczo. – Co zrobiono, co zbudowano dla państwa? Stadion narodowy? Jaka jest korzyść dla przeciętnego obywatela, z jego kieszeni, ze stadionu narodowego? Z budowy potęgi Polski w tym ujęciu gospodarczym, czego wszyscy oczekujemy. W zasadzie żadna. Tyle tylko, że się dobrze czujemy, że mamy stadion, który ładnie wygląda. Że godnie się reprezentujemy, gdy ktoś z zagranicy przyjeżdża – mówił z ironią.
Kandydat na prezydenta podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, że nawet w przypadku zmiany władzy na poziomie centralnym, nie da się kraju zmienić z godziny na godzinę. Wierzy w to jednak, że Prawo i Sprawiedliwość jest właśnie tą formacją, która skupia uczciwych ludzi, dla których budowa silnego państwa polskiego, państwa przyjaznego obywatelom jest podstawowym celem. – Mam pełną świadomość, że wielu rzeczy nie uda się odtworzyć w ogóle, bo zlikwidowanych zakładów pracy nie da się odtworzyć wprost. Ale my musimy rozwijać polski przemysł przy pomocy różnych mechanizmów jakie mamy. Także tych, które daje nam przynależność do Unii Europejskiej – dodał.
Prezydentura otwarta
Andrzej Duda odniósł się także do swojej kandydatury w wiosennych wyborach prezydenckich. Stwierdził, że dla niego najważniejszy jest dialog. – Jeżeli Polacy zdecydują się, że to ja będę tą właściwą osobą na urząd Prezydenta RP to ja gwarantuje prezydenturę otwartą, ale jednocześnie energiczną, odpowiednią do wymogów współczesności. A one są inne niż jeszcze cztery czy pięć lat temu. Dzisiaj mamy inne zagrożenia, bo mamy wojnę na Ukrainie, której jeszcze półtora roku temu nie było, mamy zagrożenie dla naszej gospodarki pakietem klimatycznym. Te wyzwania są duże – podkreśla.
Poprzez swój start europoseł PiS, jak sam przyznaje, chce dać pozytywny impuls polskiemu społeczeństwu, żeby odwrócić w wielu przypadkach u ludzi poczucie beznadziei. Ponadto zadeklarował, że gdy wygra batalię o urząd prezydenta, to podejmie kwestię zmniejszenia wieku emerytalnego. – To nie jest tak, że z uwagi na to, że jest trudna sytuacja finansów publicznych można ich poszukiwać tylko i wyłącznie w kieszeniach obywateli najprostszymi metodami. To jest po prostu brutalne działanie. Jak ja słyszę jak się mówi do ludzi, że musimy wam pociągnąć z kieszeni, bo trzeba ratować finanse publiczne, a z drugiej strony ktoś kupuje Pendolino, gdzie cała akcja kosztuje trzy miliardy złotych to ja pytam gdzie sens i logika? Przepraszam, co nam to Pendolino daje? To nie można było kupić taniej w polskiej PESIE i zostawić tych pieniędzy u nas w kraju? – uważa.
Marzena Miśkiewicz
Tekst ukazał się w numerze 3 „Nowego Podkarpacie” z 21 stycznia br.