Choć nie jest zbożem, możesz ugotować jej ziarna jak kaszę. W chłodne dni dostarczy ci nie tylko energii, ale także składników, które pomogą ci podczas odchudzania i wzmocnią twoją odporność. Poznaj dziś kuzynkę komosy ryżowej, kolejny superfood na półkach sklepowych, andyjską kaniwę.
„Nowa” starożytna gwiazda
Canihua (kaniwa) pochodzi z Ameryki Południowej, gdzie głównie w Boliwii i Peru, rośnie od tysięcy lat. Dopiero od niedawna znajdziesz ją na rynku spożywczym, bowiem jej eksport jest mocno limitowany. A wszystko dlatego, że uwielbia tereny górskie i jej uprawa jest nieco ograniczona przestrzennie.
Na szczęście możesz ją spotkać na półkach sklepowych w Polsce i z powodzeniem spróbować włączyć do swojej diety. Jest szybka w przygotowaniu, słodsza niż komosa ryżowa i nie wymaga płukania przed ugotowaniem. Nie zawiera bowiem gorzkich saponin, które potrafią zepsuć nawet najlepszy wegetariański farsz do pierogów. Możesz zjadać ziarenka kaniwy jako dodatek do obiadu, zmieloną stosować jako panierkę do kotletów lub używać jak mąki, zastępując tę najbardziej popularną – pszenną. A ta jak wiadomo, może wywoływać niekiedy problemy żołądkowo-jelitowe, takie jak wzdęcia czy ból brzucha oraz zmiany skórne i liczne zaburzenia w organizmie. Małe, czerwono-brązowe ziarenka kaniwy są bezglutenowe i doskonale sprawdzą się nie tylko, kiedy musisz ograniczyć pszenicę, ale wszystkie produkty glutenowe. Zdecydowanie zyskuje na tym twoje samopoczucie, ale również zdrowie.
Zobacz zatem, czym „naładowana” jest kaniwa i co dzięki niej możesz zyskać tej jesieni.