– Odpuszczenie studentom w obawie przed problemami finansowymi przypomina sprzedawanie dyplomów na bazarze – mówi w rozmowie z naTemat doświadczony wykładowca. Tymczasem studenci odpowiadają: „Pracujesz cały tydzień, by bulić za studia, oczekujesz więc, że coś za to dostaniesz. To chyba normalne?” A uczelnia przyznaje, że nastały takie czasy, że student to klient, którego trzeba szanować. Jakość kształcenia schodzi więc na dalszy plan.
Założenie, że płacę, więc mam prawo wymagać to podstawa świadomości konsumenckiej. W coraz bardziej konsumpcyjnym świecie wdziera się ona jednak na obszary, którymi dotąd kierowały zupełnie inne zasady. Tak jest na uczelniach, gdzie specyficzna świadomość konsumencka części studentów wprawia w nie lada konsternację wykładowców, a nawet innych studentów. Na kilka dni przed rozpoczęciem nowego roku akademickiego wszyscy żyją wciąż historią z Politechniki Lubelskiej, której student postanowił poskarżyć się mediom, bo był zdziwiony, iż na obronie pracy zadano mu pytania.