
Kilkanaście lat temu Kazimierza Kwaśnego zafascynowały meteoryty. Zgromadził ich już ponad 60, aby porównywać ze swoimi znaleziskami. Szuka, przecina, poleruje, ogląda przez mikroskop. Najbardziej chciałby sam znaleźć meteoryt, bo większość zgromadzonych przez niego została kupiona.
Kazimierz Kwaśny z wykształcenia jest chemikiem, pracował w jasielskim Gamracie. Po przejściu na emeryturę zaczął interesować się minerałami, głównie kryształami. Podczas wycieczki do Maroka miał okazję zobaczyć różne minerały oraz w jaki sposób się je znajduje. Tam zainteresował się meteorytami. – Okazało się, że są jeszcze trudniejsze do znalezienia, a ciekawe, bo przynoszą wiele informacji o świecie i wszechświecie. Szukam już meteorytów tyle lat, ale dotychczas znalazłem tylko mały kawałeczek w Morasku koło Poznania, gdzie byłem z kolegą – opowiada Kazimierz Kwaśny.
Wielka pasja
Większość jego kolekcji stanowią meteoryty podarowane od kogoś albo kupione na aukcjach internetowych po to, aby w razie znalezienia mieć porównanie jak wygląda. Potrafi o nich opowiadać godzinami.
Meteoryty to skały pochodzenia kosmicznego, które co roku dość często spadają na Ziemię. Powstają w wyniku zderzeń między planetoidami lub w wyniku uderzenia obiektu w planetę czy księżyc. Skały z ich powierzchni zostają wyrzucone w przestrzeń kosmiczną przez miliony lat krążą w przestrzeni kosmicznej jako małe obiekty nazywane meteoroidami, a spadając na Ziemię wywołują zjawisko bardzo jasnego meteoru zwanego bolidem. Te, które można znaleźć na ziemi, są łakomym kąskiem dla miłośników astronomii i naukowców. Szczególnie cenne są fragmenty skał Księżyca czy Marsa. To doskonały materiał do badań Układu Słonecznego.
– Oprócz znalezienia istotną sprawą jest też rozpoznanie czy dany kamień jest meteorytem czy nie. Pierwszą cechą jest to, że reaguje na magnes. Większość meteorytów zawiera metal albo są całkowicie metalowe, w związku z czym są magnetyczne – wyjaśnia pan Kazimierz.
Istotną cechą jest skorupa obtopieniowa na wierzchu meteorytu, zwykle koloru czarnego. Podczas spadania meteor leci z bardzo dużą szybkością, obraca się, wpada w atmosferę i topi się całkowicie lub jeżeli jego prędkość jest mniejsza niż 20 km/sek. zmniejszając swoją masę o około 70 proc. reszta spada na ziemie, na skale zastyga cienka skorupa, która charakterystyczna jest dla meteorytu. Na powierzchni mogą być wklęśnięcia lub powierzchnia jest dość gładka.
Meteoryty dzieli się ze względu na skład na: żelazne (syderyty), żelazno-kamienne (syderolit), kamienne (aerolity) – chondryty i achondryty. – Najpopularniejsze są chondryty, a bardzo cenne dla nauki są chondryty węgliste, bo zawierają części organiczne. Rzadziej spadają metalowe, ale łatwiejsze są do znalezienia – mówi kolekcjoner meteorytów.
Pan Kazimierz większość meteorytów kupuje lub dostaje w prezencie. Bardzo drogie są meteoryty planetarne, czyli pochodzące z Księżyca albo z Marsa. W jego kolekcji nie mogło zabraknąć meteorytu z Księżyca i to najcenniejszy okaz. – Są one bardzo drogie. Cena za gram to około tysiąc dolarów. Są bardzo trudne do rozpoznania, bo podobne do ziemskich kamieni. Dopiero gdy przez kosmonautów amerykańskich zostały przywiezione próbki, to wtedy zostało potwierdzone, że znaleziska pochodzą z Księżyca – wyjaśnia.
Kolekcja pana Kazimierza liczy ponad 60 okazów. Pochodzą z różnych stron świata, także z Polski. Ma meteoryt z Czelabińska, który spadł w 2013 roku. Kupił go przez Internet za około 100 zł (4 gramy). Każdy meteoryt jest opisany, sprzedawca wystawia atest, gdzie został znaleziony.
Meteoryty otrzymują nazwy zgodnie z miejscem upadku lub znalezienia. – Znalezienie kawałka skały nie oznacza jeszcze, że to jest meteoryt. Musi być przebadany w dwóch niezależnych akredytowanych instytucjach, które zajmują się badaniami i jeżeli te wyniki potwierdzą się, to publikowane są w Meteoritical Bulletin i wtedy jest uznany za meteoryt – zaznacza K. Kwaśny.
Bada przez mikroskop
W Polsce nie ma zbyt wielu spadków meteorytów. Jednym z bardziej znanych jest meteoryt, który spadł dwa lata temu w miejscowości Sołtmany koło Giżycka. Ważył około 1 kg i spadł na zabudowania gospodarcze, tak, że wybił dziurę w dachu.
– Bardzo ładnym okazem, tzw. orientowanym, jest meteoryt Baszkówka. Podczas spadania nie koziołkował. Pod wpływem działania powietrza przybrał charakterystyczny kształt silnie spłaszczonego stożka. Ważył około 15 kg – opowiada Kazimierz Kwaśny.
Najwięcej meteorytów można znaleźć w Polsce w okolicach Pułtuska i Moraska pod Poznaniem. Tam odnotowano deszcze meteorytowe. W Przypadku Moraska nie jest znana data spadku, bo został odnaleziony przez przypadek w 1914 roku podczas budowy umocnień wojskowych. Meteoryt Morasko jest największym meteorytem odnalezionym w Polsce. Wydobyty został w 2012 roku i ważył 261 kg. W Pułtusku z kolei w 1868 roku spadło ponad 30 tys. kawałków.
Pan Kazimierz swoje znaleziska bada obserwując przez mikroskop. Mikroskopowo najłatwiej od skał ziemskich odróżnić meteoryty klasyfikowane jako chondryty. – Zawierają one tzw. chondry. To taka pierwotna kuleczka, wielkości ok. 1 mm. Bardzo ładnymi i rzadkimi meteorytami są pallasyty, które zawierają metal i oliwiny – minerały wtopione w metal. One jednak są stosunkowo drogie – zaznacza kolekcjoner.
Sam robi sobie próbki do badań mikroskopowych. – Żeby rozróżnić minerały w danej skale trzeba uciąć jak najcieńszy plasterek skały, przylepić na szkiełku i spolerować go na 20-30 mikronów grubości i on wtedy robi się przeźroczysty. Jak takie światło spolaryzowane się przepuści, to można rozpoznawać poszczególne minerały – opisuje. Z chęcią badam też znaleziska innych osób w celu ustalenia ich pochodzenia.
Nieudane znalezisko
Pan Kazimierz także bada meteoryty i ich szuka. W 2006 roku zapisał się do Polskiego Towarzystwa Meteorytowego. Tam dowiedział się, że w 1921 roku w okolicach dworca w Tarnobrzegu miał miejsce spadek meteorytów. Ten teren pan Kazimierz penetrował kilkakrotnie i znalazł tam skały, które mogły być meteorytami. – Przeprowadziłem całą procedurę badawczą, która trwała ponad 3 lata. Z przeprowadzonych w Polsce i Niemczech analiz składu mineralnego i pierwiastkowego wynikało, iż skała ta ma bardzo nietypową budowę i nie można było z całą pewnością, wykluczyć jej pozaziemskiego pochodzenia. Sugerowałem, że może ona pochodzić z Marsa – mówi pan Kazimierz. Jednak ostatnie badanie wykazało, że znaleziona przez kolekcjonera z Brzysk skała jest pochodzenia ziemskiego, prawdopodobnie z Finlandii.
Nie tylko meteoryty
Ponadto pan Kazimierz ma bogatą kolekcję geologiczną skał i minerałów z Polski i ze świata m.in. z Maroka, Hiszpanii, Rumunii, Rosji, Chin. Często przemierza żwirownie, bo wzdłuż Wisłoki jest ich sporo i trafia na ciekawe okazy np. skamieniałe drewno. – Gdy znajdę skamieniałe drewno, to muszę przeciąć, wypolerować, aby wydobyć charakterystyczny dla drzewa rysunek. Można trafić na kamień krzemień pasiasty i wiele innych – dodaje.
Pan Kazimierza często można spotkać przemierzającego pustkowia, pola w poszukiwaniu ciekawych znalezisk. – Takich pasjonatów jest więcej. Myślałem, że ludzie będą mówić, że chodzi jakiś wariat i szuka, ale okazuje się, że wiele osób jest zainteresowanych kamieniami z nieba. Na początku jak szedłem na żwirownię, to całą torbę kamieni przynosiłem, bo wydawało mi się, że ten czy ten może być meteorytem, a tu nic z tego. Teraz przejdę i nieraz wracam z pustymi rękami – mówi z uśmiechem.
W powiecie jasielskim jeden meteoryt został znaleziony w Święcanach. – Ktoś wywiózł żwir na drogę, dzieci zbierały kamyki, kolega dał magnes i znalazły kamień, który ważył 8 g i po licznych badaniach okazało się, że to meteoryt – zaznacza kolekcjoner.
Cały czas szuka
Poszukiwaczy meteorytów i nie tylko w Polsce jest wielu. Ostatnio penetruje okolice Cieklina i Dobryni, z map, które dostał od kolegi z Warszawy wynika, że są dołki, co mogłoby sugerować, że tam był krater meteorytowy. – Znane są legendy, że w okolicach Cieklina diabeł spuścił kamień, podobno w Mrukowej dwór został rozwalony spadającym kamieniem. Mogło być to związane ze spadkiem meteorytu, a przecież w dawnych czasach nikt o tym nie słyszał, tylko upatrywano w tym działania sił. Dopiero 200 lat temu uznano, że meteoryty spadają z kosmosu – wyjaśnia K. Kwaśny.
Swego czasu pan Kazimierz znalazł też ciekawy czarny kamień na Liwoczu, który z zewnątrz jest bardzo podobny do meteorytu, ale po przecięciu okazało się, że ma jednolitą budowę i to minerał rodochrozyt – węglan manganu.
– Chodzę i szukam meteorytu. Jakbym znalazł, to byłbym szczęśliwy, ale w naszej okolicy to ciężka sprawa. W naszej części Ziemi trudno znaleźć, bo przechodziły tu lodowce, rośnie duża roślinność, gleba przemieszcza się skrywając okazy, które w terenach pustynnych są dostępne na powierzchni przez miliony lat. Zaczynam tracić nadzieję, że kiedykolwiek znajdę – kwituje.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 12 z dnia25 marca br tygodnika Nowe Podkarpacie