Rodzice uczniów z gminy Nowy Żmigród, walczyli o to, aby podstawówki w Desznicy, Łysej Górze i Makowiskach nie zostały przekształcone w szkoły czteroklasowe. Obawiają się, że to będzie powolna droga do ich całkowitej likwidacji.
Nowa ustawa oświatowa, która powraca do nauczania w szkołach podstawowych w systemie od 1 do 8 klasy, budzi mieszane odczucia wśród wielu środowisk. Ciężar zmian, dostosowania szkół do nowych wytycznych spada na samorządy. Z tym postanowili zmierzyć się włodarze gminy Nowy Żmigród, która ma siedem podstawówek. Ze względu niewielką liczbę dzieci oraz rosnące koszty utrzymania stwierdzili, że nie są w stanie przekształcić wszystkich szkół w nauczanie ośmioklasowe. Zaproponowali, że nauka w trzech szkołach w Desznicy, Łysej Górze i Makowiskach miałaby się odbywać w systemie od 1 do 4 plus oddział zerowy.
To nie likwidacja!
Wójt gminy Nowy Żmigród Grzegorz Bara uważa, że nie jest możliwe przywrócenie we wszystkich szkołach nauczania ośmioletniego. Raz, że wymaga to dodatkowych nakładów finansowych na wyposażenie m.in. pracowni fizycznych i chemicznych, a po drugie nieubłagana jest demografia.
– Nie likwidujemy żadnej ze szkół, choć były różne propozycje. Mamy też pomysł na dowóz dzieci i to nie autobusami kursowymi. Najmniejsze dzieci będą miały szkołę najbliżej, żeby czuły się bezpiecznie. Czy w klasie dwuosobowej jest koleżeństwo, rywalizacja? W 2012 i 2013 był wniosek o całkowitą likwidację 4 szkół, gdzie dzieci było więcej. Dziś zostawiamy oddział zerowy, 4 klasy i mówicie, że likwidujemy szkołę. Nigdy, również będąc radnym nie byłem za takim rozwiązaniem. Niemniej jednak nie widzę możliwości, żeby szkoła, która ma 17 dzieci była 8 klasową. To w jednym oddziale w Nowym Żmigrodzie, Łężynach czy Kątach jest więcej uczniów – wyjaśniał wójt.
W Desznicy uczy się 17 dzieci, w tym nie ma klasy pierwszej, w Łysej Górze 34, nie ma klasy czwartej, a w Makowiskach 28. Rocznie gmina dopłaca do oświaty 4 mln zł, a miesięcznie 380 tys. zł. – To nie szukanie ekonomii, bo w stosunku do ubiegłego roku mamy 65 dzieci mniej. Pojawiają się statystyki i demografia, która nas zabija np. w Makowiskach nie ma w ogóle 4-latków. To jest wniosek o to, aby zachować płynność finansową, nie popadać w kolejne wielkie pieniądze, których nie mamy na chwilę obecną. Odpowiadam za finanse gminy – dodał wójt Bara.
Gmina planuje przywrócić system ośmioklasowy w czterech szkołach: Nowym Żmigrodzie, Nienaszowie, Łężynach i Kątach.
Rodzice przeciw
Te propozycje władz gminy wywołały sprzeciw wśród rodziców, którzy tłumnie przybyli na sesję nadzwyczajną (15 lutego br.), na której miały zapaść decyzje odnośnie podstawówek. Atmosfera od początku była gorąca.
O ile głosowanie nad szkołą w Desznicy przeszło praktycznie bez dyskusji, to najwięcej emocji wywołała sprawa szkół w Łysej Górze i Makowiskach. Rodzice bronili placówek i prosili, aby spróbować przez jeden rok utrzymać nauczanie od 1 do 8 klasy.
– Nie zgadzamy się na taką uchwałę, gdyż martwimy się o bezpieczeństwo dzieci. Co najważniejsze wójt i radni nie współpracują z rodzicami, nie prowadzą żadnego dialogu. Stajemy dziś przed faktem dokonanym. Radni zadecydują nie znając naszych argumentów, bo chcemy, żeby zostały klasy od 1 do 8. Dzieci miałyby dojeżdżać do szkoły w Nowym Żmigrodzie autobusem PKS. Jak małe dziecko ma dojść do przystanku, gdy na drodze wojewódzkiej nie ma chodników, jest duży ruch, jedzie tir za tirem. Obecnie do szkoły odwożą rodzice. Dziecko w piątej klasie będzie musiało sobie samo radzić, a to są dzieci młodsze, bo szły jako 6-latki – mówiła Elżbieta Bożętka, przewodnicząca rady rodziców w Szkole Podstawowej w Łysej Górze.
Radna Teresa Laskowska dopytywała włodarzy, czy szkoły w Łysej Górze przed całkowitą likwidacją nie chroni tylko realizowany projekt odnośnie wyposażenia oddziału przedszkolnego. – Jak to nie jest likwidacja, skoro nie będzie 5 i 6 klasy. Brakuje biologii, chemii, a nauczyciele z gimnazjów znaleźliby u nas pracę – mówiła.
– Nie po to zabiegaliśmy o pieniądze unijne, żeby likwidować szkołę. Nigdy nie byłem za takim rozwiązaniem – odpowiedział wójt Nowego Żmigrodu.
To powolna likwidacja
W podobnym tonie wypowiadali się mieszkańcy Makowisk. Obawiają się, że przekształcenie szkoły w system czteroklasowy oznacza jej powolną likwidację. – Jak nie będzie szkoły nie będzie nic, zostanie cmentarz i kościół. Za chwilę będzie mniej dzieci i stwierdzą, że po co taką szkołę utrzymywać, ogrzewać, to lepiej ją zlikwidować. Cztery lata temu było już takie zagrożenie, ale rodzice walczyli i udało się. Może warto spróbować jeden rok zostawić na próbę czy da rady z 7 i 8 klasą – mówiła Agnieszka Frączek, sołtys Makowisk.
– Reforma jest wdrażana i nikt nie wie jak to będzie funkcjonowało. Dzieci czują się bezpiecznie w szkole, bo są na miejscu. Jak takie małe dziecko ma jeździć PKS pośród osób starszych, młodzieży. Chodzi nam o bezpieczeństwo – dodała Marzena Serwińska z Makowisk.
Radni za
Atmosfera na sesji była bardzo napięta. Dyskusja trwała kilka godzin i towarzyszyły jej duże emocje. Przeplatana była okrzykami, brawami i wypominaniem wielu spraw m.in. dotyczących wysokich nagród dla urzędników. Mieszkańcy mieli żal, że nie zostali wysłuchani przez radnych, a propozycje włodarzy gminy są zbyt pochopne. Ostatecznie rodzicom nie udało się przekonać radnych do swoich argumentów, którzy zagłosowali za przekształceniem trzech szkół w placówki od 1 do 4. Teraz decyzja należy do kuratora oświaty.
Mieszkańcy zapowiadają, że będą walczyć i odwołają się do kuratora oświaty w tej sprawie.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 08 z dnia 22 lutego br. w Tygodniku Regionalnym Nowe Podkarpacie