– Nie będziemy płacić za śmieci, których nie mamy – protestują jasielscy przedsiębiorcy, oburzeni wysokością opłat za odbiór odpadów komunalnych ze swoich firm.
Wejście w życie nowego regulaminu opłat za odbiór odpadów komunalnych wywołało falę protestów jasielskich przedsiębiorców. Twierdzą, że naliczanie od wielkości powierzchni lokali, w których prowadzą działalność, jest nieadekwatne do ilości produkowanych przez nich śmieci. Problem bardzo dobrze widać na przykładzie stacji kontroli pojazdów i sklepów meblowych, które mają duże powierzchnie ekspozycyjne. Regulamin odbioru obejmuje cały strumień odpadów tj. zarówno selektywnie zbierane typu papier, plastik i szkło, jak i takich, których nie da się posegregować. Tymczasem wiele firm odpady przeznaczone do recyklingu od dawna oddaje prywatnym firmom, reszta trafia do wspólnego miejskiego „worka”. Władz miasta to jednak nie obchodzi.
– Jestem zbulwersowana! Od lat oddajemy do recyklingu wszystkie odpady firmowe, odbiera je zajmująca się tym firma. Zabierają wszystko: papier, puszki, pudełka… – mówi Małgorzata Dębosz, właścicielka zakładu fotograficznego w Jaśle. – W zakładzie pracuje łącznie ze mną trzy osoby. Dziennie mamy dosłownie garstkę śmieci: trzy woreczki po herbacie i papierki po kanapkach. Zgodnie z nowymi taryfami, na podstawie zajmowanego przez nas metrażu, 150 metrów kwadratowych, naliczano mi za nasze śmieci 200 zł miesięcznie. To rocznie prawie 2400 zł. Za co pytam? – denerwuje się pani Małgorzata.
Oburzona poszła ze skargą do Urzędu Miasta w Jaśle. Usłyszała, że powinna napisać petycję do burmistrza, bo sprawa odbioru śmieci od przedsiębiorców ma być jeszcze rozpatrywana.
– Ja chce uczciwie zapłacić za to, co powinnam, ale niech to będzie sprawiedliwie naliczone – podkreśla pani Małgorzata.
Na absurdy wprowadzone po wejściu w życie ustawy śmieciowej skarży się wielu jasielskich przedsiębiorców. Odwiedziliśmy m.in. jedną z kamienic przy Rynku. Kilku przedsiębiorców prowadzi tam swoje biznesy. Na zapleczu miejsca jest niewiele, jak to przy zwartej zabudowie. Zgodnie z nowymi wymogami stać ma tam kilkanaście kontenerów na śmieci.
– Gdzie ? – pytają oburzeni najemcy i lokatorzy.
Pani Ala od kilkunastu lat prowadzi w Jaśle gabinet kosmetyczny. Zatrudnia jedną osobę. Do tej pory miała podpisaną umowę z prywatną firmą, która odbierała od nich odpady komunalne.
– Płaciłam w zależności do miesiąca 30-40 zł. Teraz, licząc od metrażu mam płacić 120 zł. A przecież nic się w mojej działalności nie zmieniło, nie będę miała więcej śmieci niż wcześniej – podkreśla.
Czynsze idą w górę
Kolejnym problemem, który się pojawił się, to podwyższany czynsz za wynajmowane pod działalność gospodarczą lokale.
– Będę musiał korygować umowy najmu, bo to właściciel obciążony jest tymi opłatami śmieciowymi. Automatycznie podwyższa mi umowę najmu, nie chce płacić za moje śmieci – mówi pan Grzegorz z Jasła. – Czynsz i tak był dużym obciążeniem dla firmy, negocjowaliśmy ostatnio obniżenie, przynajmniej okresowe, ponieważ sytuacja na rynku jest kiepska, a tu masz, będzie podwyżka. A jeśli najemca jest „vatowcem”, jak ja, to nasze śmieci będą droższe o jeszcze 23 procent.
Denerwują się także właściciele lokali, bo to na nich ciąży obowiązek wypełniania deklaracji i w razie „nadużyć”, to oni będą płacić kary lub wyższe opłaty za swoich najemców.
Dyscyplina musi być
– Głównym celem nowego systemu gospodarki odpadami jest zwiększenie ilości odzyskiwanych odpadów poprzez wzmocnienie selektywnej zbiórki odpadów oraz uszczelnienie dotychczasowego systemu tak, aby wszyscy płacili za wytwarzane przez siebie odpady, czyli w przypadku naszego miasta wyeliminowanie zjawiska podrzucania odpadów do pojemników pod blokami przez tych, którzy do tej pory unikali opłat za odbiór odpadów – wyjaśnia Marcin Gustek, kierownik MZGO w Jaśle. – Regulamin utrzymania czystości i porządku na terenie miasta Jasła tak jak każda inna uchwała może zostać zmieniona w trybie w jakim została uchwalona. Jednak należy pamiętać, że zmniejszając opłaty właścicielom nieruchomości niezamieszkałych jednocześnie przerzucimy te koszty na właścicieli nieruchomości zamieszkałych, czyli mieszkańcom bloków i domów jednorodzinnych. Pomimo tego, że bardzo wiele osób zarzeka się, że „nie ma żadnych odpadów”, albo „ma jeden malutki woreczek na miesiąc” to każdego miesiąca z naszego miasta wyjeżdża ok. 1000 ton odpadów – podkreśla Gustek.
Przyjęte zasady mogą się jeszcze zmienić.
– Zakłada się, że wstępna weryfikacja zostanie przeprowadzona jeszcze w lipcu – mówi Andrzej Czernecki, burmistrz Jasła. – Obecnie trwają analizy złożonych przez prowadzących działalność gospodarczą informacji o ilości wytwarzanych odpadów. Planowane zmiany w regulaminie m. in. będą dotyczyć zwiększenia ilości rodzajów działalności gospodarczej oraz wyznaczenia progów w powierzchniach zajmowanych pod działalność gospodarczą, od których ilość kolejnych pojemników będzie wolniej narastała. W szczególności dotyczyć to będzie wielkopowierzchniowych obiektów – zaznacza burmistrz.
A jak jest u sąsiadów? W Krośnie dla przedsiębiorców na razie nic się nie zmieniło.
– Nadal obowiązują indywidualne umowy zawierane z wybraną firmą. Docelowo miasto chce jednak włączyć przedsiębiorców do ogólnego sytemu zbiórki odpadów. Obecnie prowadzona jest akcja, która zakończyć ma się szczegółową analizą sytuacji. Sprawdzane są indywidualne umowy podpisane z różnymi firmami na odbiór odpadów oraz rzeczywista ilość oddawanych przez przedsiębiorców odpadów – wyjaśnia Joanna Niepokój z biura prasowego UM w Krośnie.
Na własne życzenie
– Sprawa od dwóch lat była wałkowana, a potem szybko rozwałkowana i decyzje zapadły w przeciągu dwóch miesięcy. Dziwi fakt, iż ludzie w ogóle się tym nie interesowali. W gronie moich znajomych nie słyszałem, by ktoś się oburzał na nową ustawę, ktoś protestował, mówił, że to nadużycie – podkreśla pan Marek, jasielski przedsiębiorca.
Reakcją przedsiębiorców zaskoczony nie jest Janusz Przetacznik, radny miejski, prezes Jasielskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
– To już jasielski standard. Było ponad dwa lata na zgłaszanie uwag do ustawy i ten czas został zmarnowany – mówi Przetacznik. – I o zgrozo w tej chwili nie budzi kontrowersji wśród przedsiębiorców system gospodarowania odpadami, którego de facto w Jaśle nie ma, a opłaty. A przecież cała reforma śmieciowa miała polegać właśnie na stworzeniu systemu gospodarowania odpadami po to, by wypełnić europejskie normy związane z ochroną środowiska, z sukcesywnym ograniczeniem odpadów trafiających na wysypiska. Jasło nie jest przygotowane do systemu zbiórki odpadów, Jasło przygotowało tylko system opłat lokalnych pobieranych od nieruchomości zamieszkałych i niezamieszkałych. Nasi przedsiębiorcy uczestniczyli w spotkaniach konsultacyjnych z władzami miasta, zaakceptowali bez słowa sprzeciwu normy zaproponowane przez pana burmistrza. Gdyby nie fakt, że osobiście na sesji złożyłem wniosek o zmniejszenie stawek, wprowadzenie dodatkowych niższych minimalnych norm, to przedsiębiorcy płaciliby jeszcze więcej, bo na to się przecież godzili. Teraz protestują? Jeśli pod ich naciskiem opłaty zostaną zmniejszone, to w efekcie, w bilansie końcowym, wzrosną koszty ponoszone przez zwykłych, najbiedniejszych mieszkańców – podkreśla.
Opcje do wyboru „zagrażają” budżetowi
Wypełniając deklaracje „śmieciowe” przedsiębiorcy winni rzetelnie ocenić swoje możliwości „produkcyjne” w zakresie ilości wytwarzanych odpadów i powinni wybrać opcje ustalania minimalnych wielkości, w oparciu o liczbę zatrudnionych osób, a nie metrażu zajmowanego lokalu. Co to zmienia? Dużo! Na przykładzie opisywanego na wstępie zakładu fotograficznego zamiast 200 zł miesięcznie pani Małgorzata płaciłaby zaledwie 30 zł. Pani Anna z gabinetu kosmetycznego również. Na jednego pracownika przypada bowiem 70 litrów śmieci, ale radni uchwalili, że najmniejszy rozliczany pojemnik na śmieci to 120 l, za który opłata wynosi 15 zł. Zarówno przy dwóch, jak i trzech pracownikach przedsiębiorca płaciłby za 2 pojemniki.
Dlaczego w takim razie nikt z urzędników przyjmujących deklaracje im tego nie podpowiedział? Podatek śmieciowy zwiększa dochody budżetowe, w tym kontekście podpowiadanie rozwiązań korzystniejszych dla ludzi, nie leży w interesie urzędników, dla których wpływy do budżetu są priorytetem. Trudno bowiem zakładać, że władze miasta i urzędnicy nie potrafią czytać ze zrozumieniem przygotowanych przez siebie regulaminów.
A co jeśli przedsiębiorca wypełniając deklarację wybierze dla siebie opcje, którą zakwestionują urzędnicy?
– To nie jest ich problem, tylko burmistrza. Należy założyć, że deklaracje wypełnili rzetelnie, w dobrej wierze, zgodnie z własną wiedzą i interpretacją regulaminu – komentuje radny Przetacznik. – Jeśli już to nie oni mają udowodnić swoje racje, tylko pan burmistrz musi udowodnić, że złożyli nieprawidłową deklarację w oparciu o złe czy nieprawidłowe dane i nakazać weryfikację deklaracji. Najgorszym błędem, jaki mogą zrobić przedsiębiorcy, to ociąganie się ze złożeniem deklaracji. To ustawowy obowiązek, za niedotrzymanie grozi kara – podkreśla Przetacznik.
Ewa Wawro