Zmniejszenie przez ministra o połowę dotacji mocno uderzyło m.in. w prywatne szkoły muzyczne. Dyrektor jasielskiej placówki stanęła nawet przed dylematem czy jej nie zamknąć
Rozporządzenie ministra kultury i dziedzictwa narodowego w sprawie obniżenia o połowę dotacji dla niepublicznych szkół artystycznych posiadających uprawnienia szkół publicznych weszło w życie 3 stycznia 2017 r. To wywołało szok i zaniepokojenie, ponieważ dyrektorzy nie spodziewali się, że zostanie wprowadzone w trakcie trwania roku szkolnego. W tarapatach znalazło się m.in. wiele szkół muzycznych. – Nikt nas wcześniej nie uprzedził. Dostaliśmy o połowę mniej pieniędzy na ucznia niż w ubiegłym roku. Tego się nie spodziewałam – mówi Leokadia Wróbel, dyrektor Prywatnej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Jaśle.
Dotychczas placówka otrzymywała z ministerstwa ponad 100 tys. zł. To plus czesne pozwalało na spokojne funkcjonowanie – bieżące wydatki, zakup instrumentów, wypłatę pensji nauczycielom i inne potrzeby. – Gdy dotacja jest o połowę mniejsza to funkcjonowanie szkoły stanęło pod znakiem zapytania. Miałam dylemat czy jej nie zamknąć. Pierwsze pytanie jakie sobie zadałam, to z czego mam zapłacić pensje nauczycielom – mówi L. Wróbel.
Większe czesne
Prywatna Szkoła Muzyczna I i II stopnia istnieje w Jaśle od 26 lat. Uczy się w niej 117 uczniów na I stopniu, a 76 na II. Pracuje 31 nauczycieli, w tym 10 zatrudnionych jest na umowie o pracę na czas nieokreślony i jest to dla nich jedyne źródło utrzymania. Jedynym wyjściem, żeby utrzymać szkołę było podnieść czesne i zmniejszyć wydatki, czyli wypłaty pracownikom. – Zarówno rodzice, jak i kadra zgodzili się na to. Stwierdzili, że trzeba zrobić wszystko, aby szkoły nie zostały zlikwidowane – przyznaje.
Jednak konsekwencje tego już widać. Wpłynęło kilka wypowiedzeń, bo nie każdy ma możliwości finansowe, aby pokryć wydatki związane z edukacją. Poza czesnym dochodzi zakup instrumentu, akcesoriów, podręczników i dojazdy.
Placówka nie będzie miała też możliwości na inwestowanie, a potrzeby są duże. Dotychczas udało się zakupić nowy fortepian, instrumenty dęte, kontrabas, wiolonczele. – Potrzebny jest nam akordeon guzikowy. Miałam w planach otwarcie klasy organów. Niestety teraz, przy takim finansowaniu, moje pomysły spłonęły na panewce. Ponadto ta szkoła jest uzupełnieniem tego, czego nie może dać państwowa, bo tam nie ma kształcenia na II stopniu, czyli szkoły średniej – dodaje dyrektor szkoły muzycznej.
Oczywiście o poziomie kształcenia świadczą sukcesy, a takich nie brakuje. Uczniowie są laureatami prestiżowych konkursów i przesłuchań, a absolwenci dostają się na wydziały instrumentalne akademii muzycznych. – Wielu naszych uczniów i absolwentów ukończyło studia w klasach wybitnych profesorów m. in. prof. Andrzeja Chorosińskiego, prof. Bogdana Makala, czy prof. Igora Cecocho, a dzisiaj są znanymi twórcami kultury, instrumentalistami, organizatorami życia muzycznego oraz nauczycielami szkół muzycznych – wymienia L. Wróbel. Szkoła aktywnie uczestniczy w życiu miasta i regionu. Młodzieżowa Orkiestra Dęta, orkiestra smyczkowa czy chór uświetniają wszelkie uroczystości patriotyczne, a także koncertują poza powiatem jasielskim.
Większa dotacja ratunkiem
Dyrektor Prywatnej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Jaśle napisała pismo do ministra Piotra Glińskiego, ale na razie pozostało ono bez odpowiedzi. – Zwróciłam się o zwiększenie dotacji o 10 proc. dla szkół I stopnia i o 15 proc. dla II stopnia. To pozwoliłoby nam na normalne funkcjonowanie. Obecnie to taka szarpanina, skoro ja nie mam pieniędzy na to, aby pokryć uczniowi udział w konkursie czy przesłuchaniach. Jeżeli dotacja nie będzie zwiększona, będę zmuszona we wrześniu podnieść czesne, aby szkoła mogła godnie funkcjonować. Na razie nie biorę tego pod uwagę – kwituje dyrektor Leokadia Wróbel.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 11 z dnia 15 marca br. w Tygodniku Regionalnym Nowe Podkarpacie