Z Małgorzatą Marcinkiewicz, posłem na Sejm RP o powodach odejścia z Twojego Ruchu rozmawia Marzena Miśkiewicz
– Dlaczego zdecydowała się Pani opuścić szeregi Twojego Ruchu?
– Zdecydowałam się odejść z Twojego Ruchu po długim namyśle. Ta partia była dla mnie bardzo ważna. Jej program mnie na początku zachwycił; świeckie państwo, firma na próbę, ulgi dla przedsiębiorców – to były hasła, które gdyby weszły w życie zmieniłyby naszą Polskę w kraj przyjaźniejszy ludziom, kraj perspektyw zwłaszcza dla młodych ludzi. Z tym programem utożsamiałam się i do tej pory utożsamiam, ale niestety nic z szumnych zapowiedzi nie udało się zrealizować. Postanowiłam odejść po to, żeby realizować swoje pomysły i swój program.
– Czy ma to związek z niejasnymi sprawami finansowymi w partii?
– Afera z finansami partii przyspieszyła moją decyzję o odejściu z Twojego Ruchu. Przypomnę, że niedawno na łamach tygodnika „Wprost” ukazał się artykuł, z którego czytelnicy dowiedzieli się, że partia Twój Ruch prowadzi niejasne interesy i nie do końca potrafi się wytłumaczyć z rozliczenia dotacji, jaką otrzymujemy z budżetu państwa. Proszę mi wierzyć, że byłam zaskoczona i zniesmaczona tymi informacjami. Nie było to w partii tajemnicą, że wąska grupa ludzi dysponuje pieniędzmi partii i tak naprawdę robi to poza jakąkolwiek kontrolą. Poprosiliśmy na spotkaniu klubu, by Janusz Palikot wytłumaczył nam, jak wydawane są te pieniądze, bo to my, posłowie, musimy się przed naszymi wyborcami z nich rozliczyć. Nie doczekaliśmy się żadnej merytorycznej odpowiedzi. Nie chcę swoim nazwiskiem firmować takich transakcji. To nie ja dysponuję pieniędzmi z dotacji i to nie ja powinnam się tłumaczyć z tego, jak one są wydawane. Jeśli tygodnik „Wprost” donosi, że duże kwoty przeznaczone zostały na opłacenie gry w golfa, to oświadczam, że ja nie gram w golfa i ja z tych pieniędzy nie skorzystałam. Jedyny sport, jaki uprawiam to żeglarstwo, uprawiam je od ponad 20 lat i robię to za własne pieniądze. Rozliczenia finansów posła są ogólnie dostępne i proszę sprawdzić, czy chociaż złotówka z publicznych pieniędzy została wydana przeze mnie na moją pasję, jaką jest żeglarstwo. Wręcz przeciwnie, dokładam do tego, ale robiłam to wiele lat przed tym, jak zostałam posłem.
– Czy jest Pani rozczarowana tym, w jakim kierunku poszła partia, a tym jakie były zapowiedzi przed i po wyborach parlamentarnych?
– Jestem rozczarowana tym, w jakim kierunku podąża Twój Ruch. Żeby było jasne, chcę podkreślić, że mimo różnicy zdań dalej kibicuję Januszowi Palikotowi. Nie powiem o nim złego słowa, bo uważam, że jeżeli nawet nasze drogi się rozeszły, to nie jest to powód do tego, żeby psy na sobie wieszać. W dalszym ciągu uważam, że polskiej scenie politycznej potrzebna jest silna lewica, prospołeczna, walcząca o lepszy byt dla przedsiębiorców, czyli dla grupy, z której sama się wywodzę i którą w sejmie reprezentuję. Ale ja mam pomysł na inny nieco program albo na inne metody, które pozwolą mi go zrealizować. Pracuję obecnie nad projektem, który pozwoli znaleźć zatrudnienie wielu osobom, o szczegółach dowiecie się państwo już wkrótce, bo finałem tego projektu będzie międzynarodowa konferencja, którą organizuję w Brukseli za niespełna dwa tygodnie.
– Czy to prawda, że posłowie, którzy odeszli z Twojego Ruchu mają zamiar założyć własną partię bądź zasilą szeregi innej?
– Posłowie, którzy odeszli z Twojego Ruchu, w tym ja, założyliśmy nowe koło w sejmie. Wkrótce zapewne przekształcimy się w klub poselski, bo zainteresowanie naszym projektem wśród posłów jest bardzo duże. Na razie jesteśmy na etapie formułowania programu i jak tylko ta koncepcja będzie gotowa nie omieszkam się poinformować Czytelników „Nowego Podkarpacia” o jej finalnym kształcie. Ja nie jestem osobą, która lubi się lansować. Wolę pracę z ludźmi, pracę u podstaw. Na tym się skupiam i chciałabym, żeby z tego rozliczyli mnie wyborcy
Wywiad ukazał się w numerze 41 z dnia 7 października tygodnika Nowe Podkarpacie