Wiekowa kapliczka zbiegu ulic: Bednarskiej, Jagiełły i PCK była w fatalnym stanie. Obiekt z roku na rok coraz bardziej niszczał, przechylał się i groził zawaleniem. Końcem sierpnia ubiegłego roku ruszyły prace, ale od kilku miesięcy nic się nie dzieje. Co jest powodem?
Kapliczka jest jednym z najstarszych obiektów sakralnych zachowanym w Jaśle. Istnienie tego obiektu potwierdzają źródła z 1654 r. Pierwotnie była to kapliczka drewniana, a na przełomie XVIII/XIX w. została zastąpiona obiektem murowanym. Kapliczka znajduje się w staromiejskiej, zachodniej części miasta. Tradycja nazywa to miejsce „Bramą Biecką”.
Usytuowana na wysokiej, okazałej skarpie otoczonej murem oporowym stała się miejscem kultu dla mieszkańców. Jednak wiekowy obiekt z roku na rok ulegał zniszczeniu, a próby jego ratowania już nie przynosiły oczekiwanych efektów. Dlatego też zatroskani o jej stan mieszkańcy oraz właściciel terenu i kapliczki zwrócili się do władz miasta i konserwatora zabytków o jej ratowanie.
Prace rozpoczęły się końcem sierpnia 2016 roku, a dotację przyznali w kwocie 20 tys. zł miasto Jasło, a 40 tys. zł dołożył podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków. Wcześniej miasto przekazało 14 tys. zł. na wykonanie dokumentacji, która obejmowała opracowanie konserwatorskie, architektoniczne, geologiczne, geodezyjne, również budowlane oraz opinię archeologów. Prace podzielone zostały na dwa etapy. Najpierw te związane z ustabilizowaniem muru i posadowienia kapliczki. Natomiast w roku 2017 te związane z estetyką, czyli wykonanie elementów kamiennych, nadbudowa kapliczki z konserwacją ścian, tynków i prace ziemne polegające na wyprofilowaniu wału i terenu przylegającego do muru oporowego.
Ponadto prace renowacyjne objęte zostały nadzorem archeologicznym. Podczas prac ziemnych prowadzonych przez archeolog Joannę Pilszyk odkryte zostały pochówki piętnaściorga dzieci i dwa osób dorosłych, a także sporo kości. Wielkość szkieletów wskazywała na to, że były to noworodki. Pierwsze pochówki znajdowały pod warstwą humusu na głębokości ok. 20-25 cm. W kilku przypadkach groby były wkopywane we wcześniejsze pochówki powodując ich naruszenie i przemieszczenie się kości. Czasami, ponownie wkładano je do grobu starannie układając. W grobach zmarłych nie było przedmiotów osobistych czy dewocjonaliów. Nie odkryto również śladów po trumnach. Prawdopodobnie zmarłych owijano w całuny. Położenie szkieletów wpisuje się w chrześcijański kanon grzebania zmarłych. Ciała zmarłych położone były wyprostowane na wznak lub, sporadycznie, na boku z podkurczonymi nogami. Groby w zdecydowanej większości znajdowały się po wschodniej i zachodniej stronie kapliczki.
Tyle, że od dłuższego czasu nie widać, aby przy kapliczce prowadzone były prace renowacyjne. Dlaczego? W Urzędzie Miasta Jasła uzyskaliśmy informację, że prace prowadzone będą etapami, w zależności od wielkości funduszy przyznanych właścicielom na ten cel ze źródeł zewnętrznych (np. wojewódzki konserwator zabytków, urząd marszałkowski, miasto Jasło). W bieżącym roku planowana jest kontynuacja prac przy samej kapliczce. Obiekt w obrębie murów wraz z formą terenową biegu schodów wpisany jest do rejestru zabytków, natomiast wpisem nie został objęty nasyp ziemny.
Ponadto jest własnością prywatną. Osoba fizyczna będąca właścicielem lub posiadaczem zabytku finansuje prowadzenie prac konserwatorskich, restauratorskich i robót budowlanych przy tym zabytku. Może też ubiegać się o udzielenie dotacji celowej z budżetu państwa na dofinansowanie prac konserwatorskich, restauratorskich lub robót budowlanych. – Właściciele otrzymali w 2017 r. dotację od podkarpackiego wojewódzkiego konserwatora zabytków w Przemyślu na prace obejmujące sam obiekt kapliczki. Ponadto 25 tysięcy złotych przeznaczono z budżetu województwa podkarpackiego na przeprowadzenie prac konserwatorskich, restauratorskich lub robotów budowlanych przy kapliczce. Również miasto planuje udzielić dotacji w bieżącym roku – informuje Agata Koba, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Jaśle. – Kapliczka stanowi jeden z najcenniejszych i najstarszych zabytków w naszym mieście, kwestię stanu jej zachowania wspólnie z właścicielami obiektu chcemy traktować jako priorytetową i wspólnie poszukiwać możliwych rozwiązań, których celem będzie jej uratowanie – dodaje.
Prace rozpoczną się najprawdopodobniej w sezonie letnim, po zakończeniu wszystkich formalności.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 28 Tygodnika regionalnego „Nowe Podkarpacie” z 23 lipca br.