Na drodze powiatowej prowadzącej do Myscowej powstało dużych rozmiarów osuwisko. Ludzie boją się, że jeżeli problem nie zostanie szybko rozwiązany, zostaną odcięci od świata, bo to jedyna droga dojazdowa do ich domów.
Myscowa to urokliwa miejscowość w gminie Krempna. Zamieszkuje ją ponad 250 mieszkańców. To ta wioska ma być zalana przez wody sławnego zbiornika Kąty-Myscowa, o budowie którego mówi się od kilkudziesięciu lat. I na razie na obietnicach się kończy. – Zalewają nas od 40 lat. Jak zaczniemy interweniować, żeby naprawić mostki to od razu jest temat zapory. Można zrobić na Kąty most jednokierunkowy, żeby przejechać, to nie, bo zapora. Temat zbiornika ucichnie i mostu też. Nikt się nie interesuje. A teraz jeszcze to osuwisko na drodze – mówi Teresa Nawracaj z Myscowej. – A zapory jak nie było tak nie ma i nie wiadomo czy będzie, a my, dopóki nie powstanie mamy żyć w takich warunkach? – dodaje Małgorzata Mroczka.
Jedyna droga
Olbrzymich rozmiarów osuwisko, które powstało przy drodze powiatowej od strony Krempnej prowadzącej do Myscowej spędza sen z powiek mieszkańcom. – Problem pojawił się 3-4 lata temu po modernizacji tej drogi, kiedy na krawędzi jezdni powstało pęknięcie. Nikt nie zwracał na to uwagi i dopiero jesienią ubiegłego roku, gdy zaczęło się to pogłębiać ustawiono znak i pachołki, które odgradzały tę część jezdni. W tym roku po zimie brzeg zaczął zjeżdżać w kierunku Wisłoki i cały czas to postępuje – przyznaje Tadeusz Sanicki, radny gminy Krempna.
Nic dziwnego, że mieszkańcy oczekują szybkiego rozwiązania problemu, bo jeżeli osuwisko będzie się pogłębiać, to zostaną pozbawieni dojazdu. Wprawdzie mogą dojechać krótszą trasą przez Wisłokę po płytach od strony Kątów, ale jest to tylko możliwe przy niskim stanie wody.
– W tamtym roku przy powodzi płyty, po których jeździliśmy zabrała woda. Jakaś firma położyła je z powrotem, ale w taki sposób, że przejazd samochodem osobowym jest w tej chwili praktycznie niemożliwy. Żwir się nanosi, poziom wody się podniósł, bo wcześniej płyty były położone równo, a teraz jest niecka – opisuje T. Sanicki.
Dlatego też mieszkańcy, by nie nadkładać drogi zostawiają samochody za rzeką i przechodzą wiszącą kładką do swoich domów. – Mieszkam na początku wsi, ale ponieważ płyty są położone byle jak, nie da rady przejechać samochodem osobowym, to musimy jeździć naokoło przez Krempną. A z drogą przez to osuwisko jest coraz gorzej. Do tego jeszcze są dwa mostki w tragicznym stanie, na których jest ograniczenie do jednej tony i większym autem strach jechać. Jak tak dalej będzie, to niedługo z żadnej strony nie dojedziemy do Myscowej – dodaje Małgorzata Mroczka.
Żyją z rolnictwa
Ludzie żyją tu z rolnictwa, głównie z produkcji mleka, które dostarczane jest do mleczarni. Boją się, że jak osuwisko będzie się pogłębiać i jeszcze bardziej zniszczy drogę, to kierowca nie dojedzie po mleko. – Jesteśmy gospodarzami, chowamy dużo bydła, oddajemy dużo mleka. Co zrobimy jak nie dojedzie chłodnia, nie odbierze mleka, przecież go nie wypijemy. Większość Myscowej z tego żyje. Na Kąty się nie przejedzie przez płyty, bo jak duża rzeka, to kierowca nie da rady, pogotowie też, a tu dużo starszych ludzi mieszka. Każdy się boi. Niech drogę zabierze to urwisko, to co wtedy? – martwi się Teresa Nawracaj. – Jak zabierze drogę, to Myscowa będzie odcięta od świata. Rolnicy nie będą gospodarzyć, nie będą mieli z czego żyć. To problem do rozwiązania natychmiast – dodaje Piotr Repak. Tą drogą dzieci jeżdżą do szkoły w Krempnej, autobusy PKS i mieszkańcy.
Ponadto 150 metrów od opisywanego osuwiska doszło do kolejnego podmycia drogi. Mieszkańcy uważają, że odpowiada za to rzeka, która coraz bardziej wcina się w brzeg. – Woda praktycznie płynie już pod jezdnią i nikt się tym nie interesuje. Mieszkam tu 25 lat i nic się z tym nie działo. Zamiast to zabezpieczać wcześniej czekają aż to wszystko się osunie, podmyje i lepiej się nie interesować. Jesteśmy pozostawieni sami sobie. Mamy wrażenie, że gmina także odcina się od tej sprawy – przyznaje T. Sanicki.
Gmina nie ma kasy
Kazimierz Miśkowicz, wójt gminy Krempna podkreśla, że cały czas monitoruje tę sprawę i już wcześniej zabiegał u zarządcy drogi, czyli w Starostwie Powiatowym w Jaśle o to, aby zaasfaltować szczelinę, która powstała w tym miejscu. Być może osuwisko, które powstało nie byłoby tak duże. – Powstała w drodze szczelina była miejscem działania wody, mrozu, co doprowadziło do takiego stanu. My nie wesprzemy powiatu ani prawnie, ani finansowo, bo jesteśmy biedną gminą. Nie mamy grosza na gminne drogi, a co dopiero, aby pomóc innym. Nie wygląda to dobrze i ten problem musi być szybko rozwiązany. Pisałem w tej sprawie do powiatu, bo to jedyny dojazd do Myscowej – zaznacza wójt. Uważa też, że rzeka nie jest odpowiedzialna za powstałe osuwisko. To efekt zimy, która w tym roku była dużo większa niż w poprzednich latach. – Znam tę rzekę dokładnie. Rzeka nie przesunęła się na pas drogowy. Ona płynie swoim korytem. Po tej zimie powstało wiele osuwisk. To bardzo trudny do rozwiązania problem, nawet dla geologów, a przede wszystkim kosztowny i bez wsparcia z programu na usuwanie osuwisk nikt tego nie udźwignie – zaznacza K. Miśkowicz.
Powiat chce szybko to rozwiązać
Wicestarosta powiatu jasielskiego Tadeusz Gorgosz zapewnia, że cały czas monitorują czy ziemia dalej się nie osuwa i będą chcieli jak najszybciej zabezpieczyć osuwisko. – Została sporządzona karta osuwiskowa, geolog badał ten teren. Teraz musimy zrobić projekt i zdobyć pieniądze na ten cel. Na razie wygląda na to, że osuwisko stanęło. Jednak trzeba to szybko zrobić, bo jak ziemia zacznie dalej się osuwać, to potem nic nie zrobimy. Tym bardziej, że to jedyna droga dojazdowa, a w Myscowej jest największa produkcja mleka – zaznacza T. Gorgosz.
Na pewno powiat nie udźwignie tej inwestycji z własnego budżetu i będzie zabiegał o pozyskanie funduszy z programu MSWiA na likwidację osuwiska. – Będę zabiegał o spotkanie z wiceministrem Jarosławem Zielińskim. Byłem w tej sprawie w RZGW, żeby się tym zajęli, bo to rzeka niszczy drogi, ale nie ma woli ku temu. Mam nadzieję, że w tym roku przejdziemy etap dokumentacji i przystąpimy do likwidacji osuwiska – stwierdza wicestarosta.
To nie rzeka
Z informacji uzyskanych w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie wynika, że to nie rzeka podmywa brzeg i nie jest odpowiedzialna za powstałe osuwisko. – Nie dyskutujemy ze zjawiskami geologicznymi. To jest czynne osuwisko ewidencjonowane przez Państwowy Instytut Geologiczny. Także to nie jest w naszych kompetencjach, bo Wisłoka nie ma z tym nic wspólnego – kwituje Konrad Myślik, rzecznik prasowy RZGW w Krakowie.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 19 tygodnika regionalnego „Nowe Podkarpacie” z 10 maja br.