wtorek, 10 września, 2024

Skarżą się na uciążliwe sąsiedztwo

0
Skarżą się na uciążliwe sąsiedztwo
Udostępnij:

Mieszkający w bliskim sąsiedztwie placu targowego narzekają na bałagan, jaki pozostawiają handlarze. – Nie sprzątają swoich stanowisk. Rynek przypomina slumsy – mówią.

Problem nieporządku na Placu św. Bartłomieja nie jest nowy. Mieszkańców denerwuje to od wielu lat, co jakiś czas zgłaszają i piszą pisma do Urzędu Miasta w Jaśle. – Przyjeżdżają ludzie z różnych stron, nawet świata, nie mówię o rodzinie, bo oswoili się z tym widokiem przez 40 lat odkąd tu mieszkamy. Nieraz podchodzą do nas i mówią, że to wygląda jak slumsy – mówi Maria Filip.

Najbardziej denerwują ich sterty skrzynek, które handlujący pozostawiają na stołach, a także pod nimi. Uważają, że to stwarza doskonałe warunki dla szczurów i innych gryzoni, które już nieraz pojawiały się na ich posesjach. – Na stołach są ceraty, worki powpychane w skrzynki. Płyta jest wyczyszczona, ale sprzątający nie mogą zrobić tego do końca, bo one im przeszkadzają. Całe chodniki pozastawiane i nie ma jak przejść, trzeba iść ulicą. Wiadomo, że każdy chce handlować i zarabiać, ale niech po sobie zostawi porządek – przyznaje pani Maria. – W Krośnie czy Rzeszowie, Gorlicach czysto, aż chce się popatrzeć. Też przywożą towar, stoły rozkładają swoje i zabierają  – dodaje Kazimierz Filip.

Jak w Indiach

Mieszkańcy mieli nadzieję, że sytuacja poprawi się po remoncie placu targowego, który całkowicie zmienił swój wizerunek w 2013 roku. Część została zadaszona, wykonane zostały nowe stoły. Zielony rynek zyskał na estetyce, ale w kwestii porządku niewiele się zmieniło. – Nie czepiamy się, ale chcemy, żeby to miało jakiś wygląd, a nie pozwolić, żeby za tyle milionów dalej był taki bałagan, jak zamieszkałam tu 40 lat temu. Niektórzy potrafią po sobie posprzątać, ale jest kilku handlujących, którzy jakby na złość nam robili. Nie wiem po co zostawiają te skrzynki. Jak jest stół i nadstawka, to po co na niej jeszcze puste skrzynki, przecież ludzie widzą towar. Jakość, estetyka obowiązuje – mówi M. Filip. – Po zakończonej pracy powinni po sobie sprzątać. Jest sodoma i gomora jak w Indiach – dodaje Piotr Kapanowski.

Ludzie przyznają, że wielokrotnie rozmawiali z handlarzami, prosili, aby utrzymywali porządek, ale na nic się to zdaje. – Burmistrz jest gospodarzem i powinien nakazać wywieźć skrzynki na koszt handlujących – stwierdza Kazimierz Filip.

Brak porządku to nie jedyny problem, na który skarżą się mieszkańcy. Narzekają też na to, że handlujący nie przestrzegają ciszy nocnej, hałasują i nie reagują na prośby ludzi. Ponadto kierowcy nie przestrzegają znaków i parkują, jak im się podoba. – Parkują w taki sposób, że blokują przejazd innym pojazdom. Znak wyraźnie pokazuje, że mają ustawiać auto prosto. Tymczasem uprawiają samowolkę i to sprawia, że samochody jeżdżą po chodniku. Tak jest codziennie – mówi Danuta Steliga.

Muszą być zmiany w regulaminie

Mieszkańcy od wielu lat poruszają ten problem na spotkaniach osiedlowych, a zarząd osiedla Śródmieście wielokrotnie interweniował władzom Jasła. Przewodniczący zarządu Tomasz Kasprzyk potwierdził, że kwestia porządku i czystości na nowym już obiekcie toczy się od momentu jego oddania w 2013 roku. – Patrząc obecnie na zielony rynek, trudno mówić o ładzie, porządku i estetyce. Należy w trybie pilnym wprowadzić dodatkowe i szczegółowe zapisy do punktu 6 rozdziału „Przepisy porządkowe” regulaminu targowego z dnia 29 maja 2014r., które będą zakazywać kupcom pozostawiania na ławach handlowych i pod nimi jakichkolwiek skrzynek, paczek, palet, folii, kartonów, własnej roboty tzw. dostawek, itd. W efekcie tego pojawi się czyste, schludne, ładne miejsce targowe, które położone jest w bliskim sąsiedztwie Starego Cmentarza i kościoła farnego – mówi Tomasz Kasprzyk.

Zarząd osiedla wnioskował w 2007 r., aby w ramach zmian Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Miasta Jasła uporządkować część targowicy pomiędzy ulicami: Wałowa, Modrzejewskiego, Gołębia a Placem Bartłomieja, ponieważ ta część zaburza estetykę otoczenia od wielu już lat.

Wraz z mieszkańcami osiedla i całego Jasła mamy nadzieję, że to się zmieni, bo zależy nam na wyglądzie miasta – stwierdza przewodniczący osiedla.

Miasto będzie dyscyplinować handlujących

Właścicielem i zarządcą placu targowego jest miasto Jasło. Antoni Pikul, zastępca burmistrza potwierdza, że problem nieporządku na zielonym rynku ciągnie się od kilku lat. – Dwa lata temu porozumieliśmy się z kupcami, że po każdym dniu muszą robić porządek na swoim stanowisku handlowym. Praktycznie mają zostawić czyste blaty, aby administrator rynku mógł wysprzątać cały plac – wyjaśnia A. Pikul. Jednak dwa lata temu kupcy poprosili włodarzy miasta, o możliwość pozostawiania skrzynek na jednym poziomie blatu. Przez pewien czas te ustalenia były przez nich dotrzymywane. – Jest kilku kupców, którzy wbrew ustaleniom pozostawiają coraz więcej skrzynek, również pod blatami, co uniemożliwia dokładne posprzątanie nawierzchni placu – dodaje.

W związku z licznymi interwencjami mieszkańców magistrat próbował rozwiązać problem uciążliwości związanych z funkcjonowanie rynku. Dwa lata temu zwiększone zostały patrole straży miejskiej, a na chodniku namalowana została linia, do której kupcy mogą wystawiać swój towar. – Strażnicy wystawiali mandaty, więc sprzedający stosowali się do tego. Ale gdy tylko patrol opuścił rynek, niektórzy handlujący od razu przesuwali swoje stanowiska – zaznacza A. Pikul.

Nie zgadza się jednak ze stwierdzeniem mieszkańców, że jasielski plac jest najgorszy w tej części Polski. – W Tarnowie czy Krośnie jest podobny problem. W tej chwili plac jest w zdecydowanie lepszym porządku niż 4-5 lat temu. Niestety nie jesteśmy w stanie zagwarantować mieszkańcom absolutnego komfortu, bo sąsiedztwo placu targowego ma swoje plusy i minusy – mówi.

W związku z kolejnymi skargami mieszkańców na bałagan panujący na rynku, włodarze miasta podejmą kroki, aby dyscyplinować handlujących, by sprzątali swoje stanowiska pracy zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Czyli na blatach będzie mogła być tylko jedna warstwa skrzynek. – Pani administratorka będzie musiała tego bezwzględnie wymagać. Już raz stosowaliśmy taką metodę, że dawaliśmy termin na to, żeby te skrzynki zniknęły z wyjątkiem blatów w jednej warstwie. Jeżeli będą one w większej ilości niż jedna warstwa, to służby porządkowe wyniosą je poza plac targowy – kwituje Antoni Pikul.

Marzena Miśkiewicz/”Nowe Podkarpacie”

Tekst ukazał się w numerze 46 Tygodnika regionalnego „Nowe Podkarpacie” z 16 listopada br.