
Wybudowany przed dwoma laty plac targowy miał być miejscem kwitnącym w handel. Tymczasem od jakiegoś czasu stoły stoją puste i nie uświadczy tu ani sprzedających, ani kupujących.
Budowa targowiska rozpoczęła się w sierpniu 2012 roku, a pierwszy targ odbył się rok później – 30 listopada. Plac targowy wybudowany zostało w pobliżu stadionu piłkarskiego w Kołaczycach. Mieści się ono przy drodze powiatowej, która prowadzi do Brzysk, na terenie nieistniejącego skupu trzody chlewnej.
Powstało czterdzieści zadaszonych stanowisk handlowych, budynek gospodarczy wraz z toaletą i magazynem, gdzie wystawiający mogą przechowywać swoje wyroby, parking z uwzględnieniem miejsc dla osób niepełnosprawnych oraz miejsce z wodą źródlaną.
Inwestycja kosztowała 600 tys. zł, z czego 75 proc. pokryła unia. Podczas oficjalnego otwarcia burmistrz miasta i gminy Kołaczyce Małgorzata Salacha podkreślała, że targowisko jest doskonałą szansą na to, by mieszkańcy małych miejscowości gminy mogli sprzedawać swoje wyroby – nie tylko żywność, ale i rękodzieło. Na dzień handlowy mieszkańcy wybrali sobotę.
Mniejsze zainteresowanie
Na początku na placu targowym pojawiali się tak sprzedający jak i kupujący, jednak z czasem to miejsce zaczęło świecić pustkami. – Na początku to jakoś funkcjonowało, ale z czasem coraz mniej osób korzystało z targowiska. Sprzedawcy przyjeżdżali dokąd byli kupujący. Jak ich nie było, to nikt nie będzie stał z towarem – mówi M. Salacha. – Podejmując decyzję o budowie placu, za czym głosowali radni, wyszliśmy naprzeciw potrzebom mieszkańców. Już w 1992 r. ówczesny wójt Stanisław Koczwara chciał taki targ reaktywować na ul. Szewskiej, gdzie odbywały się targi, ale to również się wtedy nie udało.
Pojawiają się opinie, że lokalizacja targu nie jest zbyt dobra, bo oddalona od centrum Kołaczyc. Tymczasem jak się okazuje nie została ona wybrana przypadkowo, bo dawniej to miejsce słynęło ono z handlu. Niegdyś była tu ubojnia świń, targ świński, handlowano zwierzętami, sprzedawano zboże. – To było typowe miejsce targowe w okresie międzywojennym i powojennym. To nie jest tak, że znaleźliśmy sobie jakieś miejsce nie wiadomo skąd – wyjaśnia burmistrz Kołaczyc. – Mamy trzy lata na ożywienie, bo trwałość projektu wynosi pięć lat. 95 proc. mieszkańców Kołaczyc przestało uprawiać ziemię, wyjeżdżają za granicę. Wiem, że wiele osób z chęcią kupiłoby naturalną, zdrową żywność jak np. jaja, kury, gęsi, mleko, masło, ale nie ma kto tego hodować. Na terenie gminy mamy tylko kilku rolników, którzy są nastawieni na innego rodzaju produkcję np. zbóż, hodowlę zwierząt. M. Salacha ma nadzieję, że zmienią to nowe przepisy zgodnie z którymi drobna wytwórczość nie będzie wymagała rejestracji działalności gospodarczej. Dotychczas, żeby handlować na rynku trzeba było mieć założoną działalność. Wiadomo, że żadna gospodyni, która ma do sprzedania kilka produktów tego nie zrobi. To mogło rodzić pewne obawy. – Myślę, że inicjatywa poprzedniego rządu, który wymyślił te targowiska, żeby ożywić polską wieś była dobra, ale zapomnieli o tym, aby przygotować dobre przepisy dla osób sprzedających z „kosza” jak starsze panie – dodaje M. Salacha.
Ożywić targowisko
Dlatego też władze gminy chcą przygotować cykliczne wydarzenia, które ożywią to miejsce np. targ staroci czy akcję wymiany ubrań przez kobiety. Ponadto Lokalna Grupa Działania Nowa Galicja, do której należy m.in. gmina Kołaczyce, chce przeprowadzić akcję, aby zachęcić rolników do uprawiania żywności ekologicznej, naturalnej.
Jeżeli jednak, mimo wysiłków, przeprowadzonych akcji, to miejsce nadal będzie stało puste, to władze Kołaczyc mają pomysł, jak je zagospodarować. – Nie jest to nietrafiona inwestycja. Teren, który dotychczas był zalewowy został podniesiony, odwodniony, uzbrojony, że można go nawet przedsiębiorcy wydzierżawić. Ponadto można zdemontować wiaty targowe, a plac oddać w zarząd Zakładowi Gospodarki Komunalnej na park maszynowy czy do innych celów. Pieniądze wydatkowane z budżetu na tę inwestycję nie przepadną – przyznaje burmistrz Kołaczyc.
Małgorzata Salacha wierzy, że to miejsce prędzej czy później będzie tętnić życiem, tym bardziej, że zdrowa żywność jest teraz bardzo modna.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 50 Tygodnika Nowe Podkarpacie z dnia 15 grudnia br.