
Nad Prywatną Szkołą Muzyczną w Jaśle zawisło widmo likwidacji. Właścicielka postanowiła ją sprzedać, ale o inwestora nie tak łatwo. Rodzice są przerażeni, nie chcą by ich dzieci zostały „na lodzie”.
O zamiarze likwidacji Prywatnej Szkoły Muzycznej I oraz II stopnia w Jaśle mówiło się już od ponad roku. Właścicielka szukała osoby, która przejęłaby jej firmę, na określonych warunkach biznesowych. Liczyła na nauczycieli, ale nie podjęli tematu. Pojawiła się wprawdzie jedna oferta z grona pedagogicznego, ale strony nie dogadały się. Początkiem lutego tego roku właścicielka oficjalnie poinformowała rodziców o swoich zamiarach, wypełniając tym samym ustawowy obowiązek określający co najmniej półroczne wyprzedzenie. Do 28 lutego musi ten fakt zgłosić także do ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego. Wówczas rozpocznie się procedura likwidacji szkoły z dniem 31 sierpnia. Zgłoszenie do ministerstwa nie przekreśla jednak definitywnie sprawy. W międzyczasie może pojawić się ktoś chętny by przejąć szkołę i proces likwidacji zostanie wstrzymany.
Do wyboru
Właścicielka, szukając przysłowiowej ostatniej deski ratunku dla szkoły, którą z wielkim zaangażowaniem i pasją prowadziła przez prawie 24 lata, we wtorek zaprosiła rodziców swoich uczniów na spotkanie. Wyjaśniła powody swojej nieodwołalnej już decyzji.
– Ze względów osobistych jestem zmuszona do rezygnacji z prowadzenia szkoły, po prostu nie mam już na to sił po 55 latach pracy w zawodzie – podkreśliła Mirosława Lisowska, właścicielka Prywatnej Szkoły Muzycznej I oraz II stopnia w Jaśle. Zwróciła się do rodziców z pytaniem, czy może oni sami, indywidualnie albo zespołowo, są zainteresowani przejęciem szkoły.
W spotkaniu uczestniczył także Krzysztof Szczepaniak, wizytator Centrum Edukacji Artystycznej, instytucji, która w imieniu ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego sprawuje nadzór pedagogiczny nad szkołą. – Jasielska szkoła prowadzona przez panią profesor Lisowską, ma bardzo bogatą, ponad dwudziestoletnią historię – mówił wizytator. – W tym czasie właściciela w sposób konsekwentny i wytrwały prowadziła tę szkołę. W tym roku podjęła decyzję o tym, że rezygnuje z dalszego prowadzenia szkoły ze względów osobistych. My, jako organ nadzorujący, moglibyśmy przejść nad tym do porządku dziennego, stwierdzając, że szkoła przestaje istnieć. Dla wielu dzieci, szczególnie tych, które już mają za sobą kilka lat nauki, a nie mają w momencie likwidacji szkoły szans na jej ukończenie, to duży problem. Dlatego nam również zależy na jej utrzymaniu.
Szczepaniak przedstawił możliwe obecne scenariusze związane z funkcjonowaniem szkoły.
– Pierwsze rozwiązanie, najbardziej drastyczne, to likwidacja szkoły. W tym wypadku dzieci mogłyby kontynuować naukę w innych tego typu placówkach, m.in. w Krośnie, Gorlicach, Strzyżowie czy Dębicy.
Najlepszym rozwiązaniem, jakie wskazał, jest przekazanie przez właścicielkę szkoły innej osobie, stowarzyszeniu czy instytucji, która podejmie się jej prowadzenia. W tym przypadku szkoła zachowuje swój dotychczasowy status prawny, a to oznacza, że w dalszym ciągu jest szkołą z uprawnieniami szkoły publicznej, której przysługuje dotacja na prowadzenie działalności z ministerstwa kultury. Nie byłoby wówczas potrzeby robienia żadnych zabiegów administracyjnych związanych z dalszym uczęszczaniem dzieci do swoich klas. Jedyne, co by się zmieniło, to osoba prowadząca szkołę.
Kolejny rozpatrywany wariant, to zamknięcie obecnej szkoły i utworzenie, przez zainteresowaną osobę, nowej placówki w tym samym lub innym miejscu. To niekorzystne rozwiązanie, zarówno dla właściciela, jak i uczniów. – Ktoś, kto będzie chciał utworzyć nową szkołę, musi zacząć wszystko od początku, uczniowie muszą zdać egzamin kwalifikacyjny na poziomie klasy, do które chcą się dostać. Co najmniej przez rok szkoła nie ma uprawnień szkoły publicznej i w tym czasie nie może zwracać się do ministerstwa kultury o dotacje zmniejszającą wysokość czesnego – wyjaśniał Szczepaniak.
Szansą na uratowanie szkoły, ale tylko II stopnia jest zaangażowanie się samorządu lokalnego, w tym wypadku starostwa powiatowego w Jaśle. Powiat mógłby wystąpić do ministra kultury z propozycją podpisania porozumienia, na temat utworzenia samorządowej szkoły II stopnia w Jaśle. Jeśli minister wyraziłby na to zgodę, to wówczas szkoła otrzymałaby pełną subwencję oświatową, tak jak szkoły państwowe. Byłaby wówczas szkołą bezpłatną. Takie rozwiązanie odrzuca jednak utworzenie szkoły I st., ponieważ taka już w Jaśle istnienie.
Podczas zebrania padło pytanie w stronę rodziców, czy któryś z wariantów mógłby być zrealizowany z ich udziałem.
– Czy jest ktoś chętny, kto chciałby, po uzgodnieniach biznesowych z właścicielką, przejąć szkołę? Czy któryś z wariantów mógłby być realizowany z państwa udziałem? – pytał wizytator.
Co na to rodzice?
– Nie biorę nawet pod uwagę takiej opcji, że szkoła będzie zlikwidowana – mówiła nam pani Renata, mama uczennicy pierwszej klasy w szkole I stopnia. – Córce nauka się spodobała, kupiłam pianino i co teraz? Nie mam szans na to, byśmy mogli dojeżdżać do szkoły w innym mieście. Mam nadzieję, że zostanie tak jak jest.
– Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by szkoła nadal funkcjonowała, ponieważ jesteśmy bardzo zadowoleni z poziomu nauczania, ale do podjęcia jakichkolwiek rozmów musimy wiedzieć, jaka jest wyjściowa cena jej przejęcia – padło z sali pytanie do właścicielki.
Lisowska początkowo unikała podania kwoty, ale „przyciskana” przez rodziców, którzy podkreślali, że bez takiej wiedzy nie mogą nawet rozpoczynać rozmów miedzy sobą, chociażby na temat utworzenia stowarzyszenia czy spółki. W końcu padła kwota – ok. 150 tys. zł.
Kwota obejmuje sprzedaż marki szkoły za przysłowiową złotówkę oraz koszt instrumentów i całego wyposażenia szkoły. Lisowska zadeklarowała jednak, że jeśli nie będzie chętnych na zakup całego majątku szkoły, to gotowa jest sprzedać samą markę za wspomnianą złotówkę, byleby tylko uratować wypracowane przez nią przez lata dziedzictwo. – Wolałam oczywiście sprzedać wszystko razem, ale jeśli zajdzie taka konieczność, to sprzedażą wyposażenia zajmę się osobno, inną drogą.
Utrzymanie placówki w tej samej lokalizacji wymagałoby jeszcze dogadania się z dyrektorem szkoły publicznej, z której: obiektu, sprzętów i instrumentów, korzystała także szkoła prywatna. Jak zapewniano rodziców, to nie powinno być problemem dla nikogo.
Podkreślono także, że szkoła nie jest zadłużona i nie jest instytucją deficytową, a wręcz przeciwnie, przy odpowiednim prowadzeniu przynosi zyski. Dotacja otrzymywana z ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, to ok. 30 proc. kosztów prowadzenia szkoły. Na jednego ucznia w szkole I st. przypada 225 zł/ miesiąc, w szkole II st. analogicznie 395 zł. Do tego dochodzi jeszcze czesne, jakie płacą rodzice: 120 zł za naukę w szkole I st. i 150 z II st. Drożej jest tylko na wydziale wokalnym – 200 zł.
Raz już próbowano
Podczas spotkania, z ust właścicielki, kilkakrotnie padła deklaracja, że w przypadku, jeśli nie będzie chętnego na całość, to przekaże markę szkoły za złotówkę, a instrumenty i pozostały sprzęt sprzedawać będzie w inny sposób. O alternatywnym rozwiązaniu, mówiącym wyłącznie o kupnie marki za zadeklarowaną przez właścicielkę złotówkę mówił także wizytator.
Okazuje się jednak, że takie deklaracje padły już rok temu. Daleko posunięte rozmowy w sprawie przejęcia szkoły prowadził jeden z tamtejszych nauczycieli – Paweł Oszajca. Odmówił wprawdzie kupna szkoły, jako całości, ale był zdecydowany na rozwiązanie mówiące o przejęciu samej marki i zbudowaniu całego potrzebnego zaplecza instrumentalnego od nowa. A takie rozwiązanie dopuszczała już wówczas właścicielka. Miał zapewnienie dyrektora szkoły publicznej, że w dalszym ciągu szkoła prywatna będzie mogła korzystać z wyposażenia na dotychczasowych zasadach. Nie krył jednak, że konieczne byłyby pewne wyrzeczenia, m.in. czasowe obniżenie wynagrodzeń dla nauczycieli. Ostatecznie porozumienia nie udało się zawrzeć z powodów … finansowych. Teraz, po półgodzinnej dyskusji w gronie samych rodziców, za ich namową, ponowił właścicielce swoją propozycję. Nagle okazało się jednak, że dosłownie przed chwilą z propozycją kupna szkoły wraz z wyposażeniem, zgłosił się do właścicielki ktoś zainteresowany. Tym samym blisko dwugodzinne spotkanie i rozmowy z rodzicami stały się nieaktualne.
– A jeśli nie dojdzie do podpisania umowy z zainteresowanym, to czy oferta nauczyciela Pawła Oszajcy będzie rozważona? – zapytaliśmy właścicielkę. – Tak – padła odpowiedź.
Dostaliśmy także zapewnienie, że redakcja zostanie poinformowana o wynikach prowadzonych rozmów.
Do tematu wrócimy by poinformować o dalszych losach szkoły.
Ewa Wawro
Prywatna Szkoła Muzyczna I i II stopnia w Jaśle powstała w 1991 roku w odpowiedzi na zapotrzebowanie kształcenia wśród muzycznie uzdolnionej młodzieży. 1 września 1994 roku Ministerstwo Kultury przyznało nam uprawnienia szkoły publicznej. Od tej pory świadectwa wydawane przez naszą szkołę są równoważne ze świadectwami szkół państwowych.
{gallery}galerie/2015_rok/szkoła_muzyczna{/gallery}