czwartek, 25 kwietnia, 2024

Zlikwidują straż miejską w Kołaczycach?

0
Zlikwidują straż miejską w Kołaczycach?
Udostępnij:

Ważą się losy Straży Miejskiej w Kołaczycach. Podczas konsultacji społecznych znaczna większość mieszkańców gminy opowiedziała się za jej likwidacją. O losie straży zadecyduje rada miejska.
Straż Miejska w Kołaczycach (wcześniej gminna) zaczęła funkcjonować 1 stycznia 2005 roku. Taką decyzję podjęli radni. Intencją powołania tej formacji było wdrożenie i egzekwowanie od mieszkańców zapisów regulaminu utrzymania porządku i czystości w całej gminie. W straży pracuje dwie osoby – komendant i strażnik. Koszt utrzymania pracowników wynosi 85 tys. zł rocznie brutto.

Dlaczego władze samorządowe Kołaczyc chcą zlikwidować straż miejską, jakie są tego powody? – Od kilku lat do urzędu miejskiego w Kołaczycach wpływają wnioski, uwagi od mieszkańców odnośnie pracy straży miejskiej. Nie chodziło tylko o to, że nakładają mandaty z fotoradaru, ale generalnie ludzie nie byli za bardzo zadowoleni z ich pracy. Zastanawiałam się nad tym, przeanalizowałam ustawę o strażach miejskich, przydział czynności, który mają. Zdecydowałam się porozmawiać z radnymi 30 marca w czasie spotkania wspólnych komisji – mówi Małgorzata Salacha, burmistrz miasta i gminy Kołaczyce.

Przedstawiła radnym dwa rozwiązania. Po pierwsze jeśli dalej ma funkcjonować straż miejska, to musi być większa obsada personalna pracowników, gdyż oni nie są w stanie zaspokajać wszystkich potrzeb mieszkańców. Jeśli są do południa, to po południu ich nie ma, jeśli w sobotę czy niedzielę są popołudniu, to do południa ich nie ma, a za pracę w weekend mają dwa dni wolnego. – Na dobrą sprawę oni nie są w stanie do końca sprostać moim wymaganiom i społeczności lokalnej. Drugie pytanie do radnych, to albo zwiększamy obsadę zatrudnienia, a jak nie to likwidujemy, bo to rodzi konflikty i pretensje od mieszkańców. Radni stwierdzili, żebym zrobiła konsultacje społeczne i wtedy podejmą decyzję – dodaje burmistrz Kołaczyc.

Czy na tę decyzję nie miało wpływu to, że od początku tego roku, straż miejska nie może obsługiwać fotoradaru, a zyski z mandatów zasilały budżet Kołaczyc? – To nie ma wpływu na moją decyzję – zaznacza.

17 kwietnia odbyły się konsultacje społeczne we wszystkich miejscowościach gminy. W komisjach zasiadali radni i sołtysi z danych miejscowości. Za likwidacją straży miejskiej zagłosowało 216 mieszkańców, przeciw było 14, a od głosu wstrzymało się 15. Jedynie w Kołaczycach nie odbyło się głosowanie, bo nie było dostatecznej liczby osób, aby je przeprowadzić. Frekwencja na zebraniach pozostawiała wiele do życzenia, bo w sumie 250 osób wzięło w nich udział, a ale to i tak więcej niż podczas konsultacji w sprawie przejęcia przez gminę DPS.

Stanisław Dunaj, przewodniczący Rady Miejskiej w Kołaczycach, był radnym, gdy powoływana była straż miejska. – Uważałem, że tworzenie straży w naszej gminie nie miało sensu i byłem temu przeciwny. W większych aglomeracjach to co innego, ale na 60 tys. m kw. powierzchni gminy to nie był trafiony pomysł. Poza tym nie ma tu większych problemów. Nawet Stalowa Wola zlikwidowała straż. Może lepiej byłoby dofinansować np. posterunek policji w Kołaczycach. Padały zarzuty, że gmina napełniała sobie budżet pieniędzmi z mandatów z fotoradaru. Wydzierżawiliśmy fotoradar, bo mieszkańcy narzekali, że kierowcy jeżdżą za szybko, dochodzi do wypadków. To dało efekt, bo zwiększyło się bezpieczeństwo. Nie mam uwag co do osób, które pracują w straży. Jednak dwie osoby na całą gminę to za mało. Sens miałaby gdyby pracowało pięciu strażników na dwie zmiany. Jednak wydaje mi się, że nie ma potrzeby rozbudowy tej formacji. Dlatego odbyły się konsultacje społeczne, bo chcieliśmy poznać głos mieszkańców – mówi S. Dunaj.

Co dalej? Teraz konieczne jest wyrażenie opinii przez komendanta wojewódzkiego policji na ten temat. – Po otrzymaniu opinii, wraz z wynikami konsultacji przedstawię radnym i to oni zadecydują na wspólnych komisjach, czy mam przygotowywać projekt uchwały o likwidacji straży miejskiej – mówi M. Salacha. – Inicjatywa należy do radnych, bo oni sami wystąpili o to, żeby mieszkańcy wyrazili swoją opinię na temat dalszego funkcjonowania straży. Cokolwiek powiem, to będzie źle odebrane, że jestem przeciwna tym ludziom, chcę im zabrać pracę, bo mają rodziny. Obserwują cały teren i w gminach o wiele większych niż nasza, nie ma straży i jakoś gminy radzą sobie z utrzymaniem porządku. We mnie walczą dwie osoby jako burmistrza i pracodawcy, lubię ludzi, którzy pracują w straży, ale to ja odpowiadam za budżet gminy.

Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie

Tekst ukazał się w numerze 18 z dnia 4 maja br. Tygodnika Regionalnego Nowe Podkarpacie