Już w czasie pobierania nauk w jasielskim liceum nauczono mnie na lekcjach fizyki, że nie da się cofnąć upływu czasu. Ostatnie wydarzenia, jakie miały miejsce w Radzie Miasta poddają to stwierdzenie w wątpliwość. Rzecz dotyczy gorącej sprawy, bo wydania środków z budżetu, a więc naszych wspólnych pieniędzy, na realizację projektu „Apteki I.Łukasiewicza”.
Przypomnę, że chodzi o kwotę około 100 tysięcy złotych, które wydano na opracowanie projektu, wizualizację oraz wynajem i wstępną adaptację lokalu, w którym miała ona powstać.
Co uzyskaliśmy w wyniku tych działań? Przez ponad rok wynajmowano lokal, w którym poza promocją w czasie Dni Wina, praktycznie nic się nie działo. A przecież lokalizacja doskonała, prawie deptak, można więc było wykorzystać go na promocję na przykład wiekopomnych osiągnięć Naszych Umiłowanych Przywódców.
Mamy co prawda projekt, którym firma przygotowująca go do niedawna jeszcze chwaliła się na swojej stronie, jako projektem wdrożonym. Ale jest to projekt, który tworzony był pod konkretną lokalizację. Według burmistrza Znamirowskiego, lokalizacja ta, przypomnę w pomieszczeniu w którym naprawdę mieściła się apteka, miała zapewnić „genius loci”, czyli duch opiekuńczy danego miejsca. No ale przecież, cytując tego samego burmistrza, w tej samej wypowiedzi, można ten projekt zrealizować w innym miejscu.
Teoretycznie można muzeum zlokalizować w dowolnym miejscu w Jaśle, a nawet w Zakopanem na Krupówkach, no ale co z tym „genius loci”? Patrząc na karczmy w stylu góralskim przeniesione spod Tatr nad polskie morze, wątpię czy aby chętnie przeniesie się on w nowe miejsce.
Grupa Radnych uznała, że warto zbadać kulisy tej sprawy
Czy burmistrz boi się kontroli?
Z przytoczonej relacji wynika, że nad Jasłem dochodzi do dziwnego zakrzywienia czasoprzestrzeni. Sesja na wniosek burmistrza, o której w momencie składania wniosku grupy radnych nikt w Biurze Rady nie wiedział, została zwołana już w ten sam piątek. Wydawać by się mogło, że w ciągu tych trzech minut, no ale nie wolno zapominać o zakrzywieniu czasoprzestrzeni, dzięki któremu, to co nastąpiło później, poprzez odwróceniu kierunku biegu czasu, może nastąpić wcześniej. Taki już urok tej „krzywizny”.
Burmistrz w swojej opinii stwierdza, że powołanie takiej komisji doraźnej to dodatkowe koszty. Jeżeli założyć, że radny dostaje wynagrodzenie 1 złoty za posiedzenie zarówno komisji doraźnej, jak i normalnego zespołu kontrolnego Komisji Rewizyjnej, to jedno posiedzenie komisji doraźnej, 5 osób, kosztuje 5 złotych, podczas gdy zespołu kontrolnego składającego się z całej KR, 7 osób, to jak by nie liczyć 7 złotych. W normalnej czasoprzestrzeni 5 złotych to mniej niż 7 złotych, ale w zakrzywionej niekoniecznie, ale jest szansa, że może być tyle samo 🙂
Burmistrz stwierdza ponadto, że nie ma nic do ukrycia. Co stało więc na przeszkodzie, by w momencie powstania wątpliwości radnych, czyli już w kwietniu, ogłosić „białą księgę”, która pozwoliłaby na szybkie i co ważne w kontekście „powyższego wątku finansowego”, bezkosztowe wyjaśnienie sprawy. No chyba, że zakrzywienie przestrzeni zmienia także elementarne zasady logicznego myślenia.
O co chodzi w tych wszystkich zabiegach ? Grupa Radnych podejrzewa, że nie wszystko w tej sprawie jest jasne i czytelne, a działania burmistrza i Przewodniczącej Rady co najmniej dziwne.
Tak więc jesteśmy świadkami „gry o czas”. Czas potrzebny na przeciągnięcie działań komisji, o ile zostanie powołana, tak aby wyniki jej działań „nie zakłóciły atmosfery sesji absolutoryjnej” i „wspaniałego” ( bez uwag) wykonania budżetu miasta za 2013 rok..
W sytuacji budzącego takie wątpliwości wydatkowania, przypomnę ok. 100 tysięcy złotych, które moim subiektywnym zdaniem powinny być jak najszybciej wyjaśnione i zbadane. Burmistrz wraz z pozostałą grupą radnych proponują zbadanie, jeżeli do niego dojdzie, w trybie normalnych, rutynowych działań. Według ich oceny sytuacja, gdy zachodzi podejrzenie przekroczenia uprawnień przez burmistrza jest sytuacją zwyczajną, nie wymagającą więc szybkiego jej wyjaśnienia. Czy ich zdaniem „zwyczajna” oznacza stanowiącą normę?
Tak więc wysyłają nam wszystkim, podobnie jak kibice naszej „kopanej”, jasny sygnał:
„Jaślanie nic się nie stało, nic się nie stało…”
Czy aby na pewno?
Janusz Rak