Jasielskie pogotowie weszło do zintegrowanej grupy z jedną dyspozytornią w Krośnie. Z założenia ma być dużo lepiej, szybki dojazd karetki do pacjenta ma nie być już problemem. A jednak reforma systemu ratunkowego wzbudza szereg obaw, podsuwane są nawet czarne scenariusze. O komentarz poprosiliśmy Michała Burbelkę, dyrektora Szpitala Specjalistycznego w Jaśle. Zapewnia że nie ma się czego obawiać.
Michał Burbelka, dyrektor Szpitala Specjalistycznego w Jaśle:
Zmiana była konieczna, podyktowana reformą systemu ratunkowego. Musimy się integrować w większe grupy dyspozytorskie. Dzięki temu będzie więcej grup wyjazdowych, zwłaszcza w sytuacjach problematycznych, na granicach powiatów. O tym skąd wysłać tam karetkę decydować będzie jedna dyspozytornia. Poza tym nic się praktycznie nie zmieni, karetki będą stacjonowały w tych samych miejscach, zatrudnieni będą ci sami kierowcy, lekarze, ratownicy. Nie ma się czego obawiać. Oczywiście ja rozumiem, że taki system jest dopiero tworzony, a więc musi budzić wątpliwości i pewne obawy. Ale od tego nie uciekniemy.
To prawda, że tam, gdzie już doszło do łączenia dyspozytorni, pojawiały się czasem niespodziewane przypadki i komplikacje przy wysyłaniu karetek, ale przecież wcale nie jest powiedziane, że takie problemy muszą występować wszędzie. Na bazie losowych zdarzeń wysnuto teorię, jakoby zintegrowanie było czymś złym, a to nie jest wcale prawda. Straszenie problemami, to dowód na brak zrozumienia tematu. Jeżeli ktoś twierdzi, że dyspozytor nie będzie znał terenu i to będzie problem, to nie wie o czym mówi. Przecież załogi pogotowia się nie zmieniają, będą to te same załogi, które wyjeżdżały w ten sam teren wcześniej. I dlaczego mają nagle stracić wiedzę na temat specyfiki terenu? Nie można mówić o pojawieniu się problemu, tylko dlatego, że taki gdzieś w Polsce występuje. Przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji nie da się uniknąć pewnego odsetka popełnionych błędów, powikłać i problemów, które zresztą zawsze występują, bez względu na to czy doszłoby do tej integracji czy nie. Dla nas jest to bardzo korzystne rozwiązanie, ponieważ wzrasta nasz potencjał, zwłaszcza, że w przyszłym roku będziemy kontraktować pogotowie na następne kilka lat. Skoro ma ono dalej być państwowe, skoro nadal ma być nasze, szpitalne czy powiatowe, to niech ono takie będzie. Dzięki zintegrowaniu dysponujemy dużą siłą przebicia przy negocjowaniu kontraktu. Jeśli działalibyśmy w pojedynkę, to moglibyśmy ten kontrakt stracić, bo jest coraz więcej prywatnych firm, które działają na rynku i mogłyby odebrać nam kontrakt.
Nic się nie zmieni także dla kierowców i ratowników, nikt też nie straci pracy. Mam zapewnienie Andrzeja Jurczaka, dyrektora Samodzielnego Publicznego Pogotowia Ratunkowego w Krośnie, o możliwości zatrudnienia naszych dyspozytorek w Krośnie, jeżeli tylko wyrażą taką chęć. Jeżeli nie zechcą dojeżdżać do pracy do Krosna, to ja gwarantuję im zatrudnienie w innym miejscu u nas, chociażby w tworzonym oddziale geriatrii. Na pewno pracy nie stracą, nie ma żadnych obaw. Zresztą ja przecież też muszę mieć dyspozytorki obsługujące transporty szpitalne.
Artykuł powiązany:
Jasielskie karetki w krośnieńskiej dyspozytorni