Koniec roku to zawsze pora zachęcająca do różnego rodzaju rozliczeń. Redaktor Naczelna podsumowała dwa lata działalności portalu. Postanowiłem więc i ja. Po przeanalizowaniu tych dwóch lat, rozważeniu wszystkich za i przeciw, postanowiłem zagrać Va Banque. Uznałem, że przyszła pora na to, by zakończyć moją przygodę z dziennikarstwem subiektywnym.
Przez cały ten okres pisałem felietony, w których starałem się pokazywać nieprawidłowości działania osób piastujących funkcje publiczne, czyli uprawiających politykę na szczeblu lokalnym. Nie odkryję chyba Ameryki, jeżeli stwierdzę, że większość naszych lokalnych polityków robi wszystko, by szczebel lokalny był tylko pierwszym szczeblem drabiny do sukcesu. Znając politykę kadrową partii działających na szczeblu centralnym myślę, że jest duże prawdopodobieństwo, że ludzie o kwalifikacjach które znamy dostaną większą zabawkę. Analiza w perspektywie ostatnich lat tego, co dzieje się zarówno w polityce lokalnej, jak i na szczeblu centralnym, skłania mnie do niezbyt wesołych refleksji. Najlepiej podsumowuje to poniższy cytat z filmu „Va Banque”
„Zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz, czy inny prezes, lepiej już kraść par exelance jako zwykły złodziej. Tak jest chyba uczciwiej.”
Oczywiście każdy z czytelników na swój własny użytek może rozszerzyć katalog stanowisk.
Moje felietony budziły różne emocje. Były głosy merytoryczne, zarówno pozytywne jak
i negatywne, które czytałem z uwagą. Były też niestety głosy, które przez delikatność określę jako „od merytoryczności dosyć odległe”, ale taki to już urok anonimowości w sieci. Przez szacunek do komentatorów merytorycznych starałem się nie wdawać w polemiki z tymi „odległymi”. I tutaj przychodzi moment na ujawnienie drugiego motywu mojej decyzji, tego bardziej przyziemnego. I znów posłużę się cytatem z „Va Banque”, lekko zmodyfikowanym, ale mam nadzieję, że autor scenariusza wybaczy:
„Z wiekiem spada zapotrzebowanie na emocje i uniesienia związane z próbami naprawienia świata, a rośnie popyt na święty spokój”
Dziękuję wszystkim moim Czytelnikom za wspólnie spędzone chwile. Do zobaczenia na mieście.
Janusz Rak