Dwa lata temu blady strach padł na pracowników Starostwa Powiatowego. No może trochę przesadziłam z tym strachem, no bo cóż ci biedni urzędnicy mają do ukrycia takiego, żeby ich aż strach paraliżował, kiedy odbierają telefon w pracy. Bo o tym właśnie teraz mówię.
Otóż nasz starosta uznał, że w podległym mu urzędzie rozmowy telefoniczne mają być nagrywane. W tym celu Zarząd zlecił rozbudowę serwera telekomunikacyjnego o specjalny moduł nagrywania rozmów. Hmm… Tylko po co? A tego właśnie chcielibyśmy się dowiedzieć. Może Pan starosta chciał usłyszeć, co o nim mówią podwładni i interesanci? Przynajmniej przez telefon co mówią, a nie co myślą rzecz jasna. „Łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu”. Ale u nas „To mówiłem ja, Jarząbek”, już nie będzie trzeba dodawać, bo zmodernizowany system sam zidentyfikuje rozmówcę. Upss! Pracownika to jeszcze można by zrozumieć, wszyscy dobrze wiedzą przecież, że starosta lubi mieć wszystko pod kontrolą i w garści. Ale osoby dzwoniące z zewnątrz też?? A jak ktoś się na to nie zgodzi? To co? To już nie będzie mógł załatwiać sprawy przez telefon?
Po korytarzach też nikt się samotnie nie może się pałętać, o nie! Nawet za potrzebą idąc czują oddech starosty. Każdy kto wchodzi musi być zidentyfikowany, przepytany, gdzie i do kogo idzie … po petenta przyjść musi sam urzędnik, do którego ten ma sprawę. Wszystko nagrane, monitoring wszystkich wychwyci, wszystko pod kontrolą. A czy to tak wolno?
W położonym po drugiej stronie rynku magistracie można za to rozluźnić szczęki, bo tam nikogo nie nagrywają. Pomysły takie wprawdzie i tam były, bo różne rzeczy ludziska wygadują do telefonu, a i epitetów na „k” i „ch” się nieraz urzędnicy nasłuchają na swój temat albo o ich szefie. Ale szczękościsku nie trzeba się obawiać. Miejscy decydenci uznali, że takie skrępowanie w szerszej perspektywie obu stronom nie będzie służyć.
Ale wróćmy do starostwa, naszego starosty i rozbudowanego w 2020 roku serwera telekomunikacyjnego o moduł nagrywania rozmów. Jak to Pan starosta na jednej z sesji powiedział a potem to samo potwierdził w pisemnej odpowiedzi na zapytanie radnego? Cyt.: „na dzień dzisiejszy nie prowadzi się nagrywania rozmów.” I dobrze, bo byłby to zwykły podsłuch, nielegalna inwigilacja nie tylko pracowników ale również i interesantów. Ale uwaga, ciąg dalszy cytatu! „Trwają prace nad opracowaniem i wdrożeniem odpowiednich rozwiązań organizacyjno-prawnych.” Tylko, że tak pan starosta oświadczył 21 października 2020 r., no i co się od tamtej pory wydarzyło? Serwer telekomunikacyjny starostwa nadal „milczy”, dzwoniąc tam nie słyszymy zapowiedzi o nagrywaniu rozmów. Pamiętajmy jednak, że taka możliwość, za blisko siedem tysięcy złotych wydanych z publicznych pieniędzy, została stworzona. No bo przecież z uwagi na ogłoszony stan epidemii, bezpośredni kontakt z pracownikami starostwa był utrudniony, a zatem pozostawał telefon i …? A więc „nagrywają czy nie, o to jest pytanie!”
A zatem w szczękościsku niepewności czekamy.
Ewa Wawro
PS.
W tej sprawie radny Janusz Przetacznik złożył kolejne (upss!), już 29 zapytanie! Wypada powiedzieć sprawdzam i zapytać, ile takich zapytań albo interpelacji przygotowali inni radni. No bo chyba jako radni chcą wiedzieć więcej niż przeciętny Kowalski. No ile? Lub ilu? Odpowiedzi na te pytania są jakże wymowne i można je znaleźć na stronie starostwa.
Czy w Starostwie Powiatowym w Jaśle jest potrzebny moduł nagrywania rozmów?
Tych Jarząbków jest cały chór, NIESTETY .
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.