Temat konfliktu pomiędzy grupą mieszkańców a Strażą Miejską, zantagonizował jaślan. Fora internetowe są pełne inwektyw, które – korzystając z anonimowości – wylewają na siebie przeciwnicy radarów oraz obrońcy straży.
Moim subiektywnym zdaniem prawda, jak prawie zawsze w życiu, jest pośrodku. Grupie, która widzi w radarach sposób na „łupienie obywateli” trudno całkowicie odmówić racji. Tajemnicą poliszynela jest, że zakup radaru zwraca się bardzo szybko. Ponadto trudno byłoby wykazać, że wszystkie fotoradary ustawiane są w miejscach najbardziej racjonalnie uzasadnionych. Sam protest miał na celu zwrócenie uwagi na problem. Forma protestu, przynajmniej dla mnie, wydaje się być dosyć łagodną formą akcji obywatelskiego nieposłuszeństwa. To są racje jednej ze stron, które trudno uznać za całkowicie bezzasadne i odrzucić.
Ale są także racje drugiej strony. Na pewno potrzebny jest „bat na piratów”, tyle tylko, że należałoby używać go bardzo rozważnie. Specyfiką służb mundurowych jest to, że strażnicy wykonują rozkazy komendanta, a ten z kolei realizuje wytyczne burmistrza i rady.
Konsekwencją tego jest, że strażnik musi zwrócić uwagę, pouczyć czy nałożyć mandat. Sytuacja bycia ukaranym do przyjemnych nie należy. Często formą obrony jest atak słowny na funkcjonariusza. Muszą więc oni wysłuchać uwag, często bardzo krzywdzących, w formie, która do przyjemnych nie należy.
Obie strony okopały się na swoich pozycjach. Atmosferę jeszcze podgrzała ostatnia informacja o skierowaniu przez prokuraturę aktu oskarżenia do sądu.
Wiem, że odbyły się już dwa spotkania w tej sprawie, ale chyba bez osiągnięcia porozumienia. A może zamiast antagonizować zacznijmy łączyć. Niech burmistrz wraz z radnymi zaproszą protestujących oraz strażników. Wszyscy uczestnicy przychodzą, jako mieszkańcy miasta, a więc strażnicy bez mundurów, radni bez krawatów, a burmistrz zapewnia gar z ciepłą herbatą. Niech spotkają się nie antagoniści, ale mieszkańcy miasta, chłopak ze Złodziejówki, z chłopakami z Pohulanki i Łapiguza i podyskutują wspólnie o tym, jak lepiej wykorzystać „narzędzie”, jakim jest Straż Miejska dla poprawy porządku i bezpieczeństwa w mieście. Dyskutujmy, kłóćmy się, ale bez inwektyw i wzajemnego obrażania się. Może efektem takiego spotkania będzie doskonalenie przez radnych i burmistrza, systemu bezpieczeństwa w mieści, którego jednym z elementów ma być Straż Miejska. Mieszkańcy będą wiedzieć czego od straży oczekiwać, a strażnikom będzie się lepiej pracowało, gdy będą jasno wiedzieć, czego mieszkańcy od nich oczekują.
Działania Straży Miejskiej i Policji w celu eliminowania piratów drogowych są konieczne. Mówi to ojciec córki, która jako małe dziecko, w drodze do szkoły wbiegła pod samochód. Małej prędkości tego samochodu zawdzięczamy to, że skończyło się tylko na ogólnych potłuczeniach. A przecież codziennie przez jezdnię przechodzą dzieci, żony, rodzice zarówno protestujących, jak i strażników. Wszyscy chcemy, by wrócili bezpiecznie do domów.
Niech strony sporu spotkają się raz jeszcze i zastanowią się wspólnie, jak wyeliminować piratów. Przecież bezpieczeństwo w ruchu drogowym nas wszystkich to tak ważna sprawa.
Czy to naprawdę takie nierealne?
Janusz Rak