
Jedne pocztówki przewędrowały świat, przeszły przez wiele rąk, inne gdzieś przeleżały. Teraz mają drugie życie, a dał je im Jerzy Ruciński, który posiada niezwykły zbiór starych kart pokazujących Jasło, którego nie ma.
Tam była synagoga, tu budynek Rady Powiatowej, tak wyglądał ratusz miejski, rynek, a tak park. – Tyle, że dziś wielu tych budynków, miejsc nie ma albo wyglądają zupełnie inaczej – mówi Jerzy Ruciński pokazując swoją niezwykłą kolekcję pocztówek przedstawiających przedwojenne Jasło. Wszystkie skatalogowane, starannie oprawione, właściwie zabezpieczone przed zniszczeniem.
Od 15 lat…
Jerzy Ruciński urodził się w Jaśle i tu spędził młodość. Wyjechał z miasta na studia do Rzeszowa, gdzie mieszka i pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Rzeszowskim. Wciąż z sentymentem wraca w rodzinne strony, przemierzając zakamarki Jasła i poznając je na nowo.
Zanim zaczął kolekcjonować pocztówki zbierał wiele rzeczy np. znaczki, zegary, srebrne łyżeczki, widelczyki. W pewnym momencie, kiedy ściany zapełniły się zegarami i brakowało miejsca na kolejne, zaczął szukać czegoś innego, co byłoby prostsze do ulokowania i obejrzenia.
– Moja mama pracowała kiedyś w PTTK w Jaśle, gdzie robiono pocztówki. W latach szkolnych zbierałem widokówki, ale te współczesne. Potem to jakby zanikło. Kiedyś byłem w Jarosławiu u przyjaciela, który pracował jako konserwator. Pojechałem do niego z obrazem, żeby mi poprawił ramę. Pokazał mi kolekcję pocztówek jarosławskich. Jak zobaczyłem, to doszedłem do wniosku, że też mogę zbierać. Tak się zaczęło i trwa około 15 lat – wspomina kolekcjoner.
Pierwsze kupił na giełdzie w Rzeszowie, kolejne dostał w prezencie i wymienił na te przedstawiające Jasło. Miasto zostało doszczętnie zniszczone w czasie II wojny światowej, przez co nie zachowało się wiele pocztówek. Wywiezione bądź wysłane ocalały na terenie Lwowa, Austro-Węgier, Czech, Stanów Zjednoczonych. Jerzy Ruciński pozyskiwał je w różny sposób: od rodziny, znajomych, kupował na giełdach staroci, w antykwariatach, na aukcjach internetowych. Zna praktycznie wszystkie portale czy aukcje internetowe na świecie, gdzie można je kupić. To drogie i wymagające cierpliwości hobby.
500 kartek
Jedną z piękniejszych i rzadkich pocztówek – wnętrze synagogi jasielskiej zdobył przez przypadek we Lwowie. Razem z żoną wybrał się na giełdę, ale nie znalazł tam nic interesującego. Zaczepił go mężczyzna, że ma pocztówki z Jasła. – Byłem zdziwiony. Zaprosił nas do siebie, okazało się, że to docent z Politechniki Lwowskiej. Wyciągnął albumy, kupiłem kilka kartek. Pokazał kolejny, w którym była kartka malowana akwarelą z synagogą poznańską. Nie była do kupienia. Nagle żona zauważyła jasielską, tyle że tam nie było napisane synagoga, ale świątynia izraelicka. Zapłaciłem za nią 5 dolarów – opowiada J. Ruciński. Cieszył się, że ją kupił, ale obawiał się, czy uda mu się ją dowieźć do Polski, bo celnik mógł ją skonfiskować. – Wsiedliśmy do wagonu, w którym siedzieli sami przemytnicy. Przepakowywali kartony papierosów. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Przychodzi do nas jeden z przemytników otworzył żonie walizkę, wsadził po kartonie i mówi jak wyjdziemy, to sobie odbiorę. Nie mieliśmy nic do powiedzenia, ale wiedziałem, że pocztówki przewiozę do Polski, bo nie będą się nas czepiać. Nikt nie wszedł do tego wagonu – dodaje z uśmiechem.
Zdarzało się, że mimo zapewnień sprzedawcy, kupiona kartka nie była oryginałem i zwracał ją albo rezygnował z zakupu ze względu na wysoką cenę. – Miałem takiego przyjaciela, który już niestety nie żyje, a poznałem go przez przypadek na eBay. Była taka kolorowa pocztówka przedstawiająca synagogę jasielską, a kosztowała aż 250 dolarów. Dla mnie była za droga. Na drugi dzień dostałem maila od Romana pisze „masz pocztówkę, dołożyłem ci 100 dolarów, ty dasz 150, bo nie chciałem, żeby kto inny kupił”. Fantastyczny człowiek – mówi.
W sumie przez te 15 lat pan Jerzy zgromadził blisko 500 kartek. Kolekcjonuje pocztówki przedwojenne do 1945 roku. Najstarsza pochodzi z 1899 roku. W zbiorach Jerzego Rucińskiego są kartki z cesarzem Franciszkiem Józefem wydane na okoliczność manewrów z września 1900. Swoją wartość mają te przedstawiające jasielską Rafinerię, dworzec, wrażenie robi synagoga. Na starych przedwojennych pocztówkach są piękne ulice z kamienicami pełnymi detali. Za jedną z ciekawszych i bardzo cennych pocztówek fotograficznych uznaje tę przedstawiającą widok na Jasło od strony Ulaszowic. To zdjęcie z 1914 roku. – Oficer austriacki szedł i fotografował poczynając od Gorlic. W Jaśle zrobił tylko jedno. Udało mi się to kupić na allegro. Mało nie kosztowało – przyznaje.
Historia na kartkach
Widokówki przedstawiają krajobraz, ulice, budowle, zabytki, zdarzenia, są też z lat okupacji. W większości to zdjęcia i te są cenniejsze niż obrazkowe, bo bardziej odzwierciedlają dawne miasto. Karty, wydawane w seriach, mają ciekawe rozwiązania graficzne, finezyjnie zdobione, czasem mają coś domalowywane, tłoczone, powlekane błyszczkiem. Bywało, że retusz zdjęcia nadawał ton pocztówce np. poprzez domalowanie osób. To tzw. sztafarze.
Dodatkowego ducha czasu dodają zachowane na nich korespondencje. Często skrupulatnie zapisane, atramentem odmiennym od druku. Kiedyś wydawano pocztówki z tzw. długim adresem umieszczanym z tyłu – na rewersie. Na ilustrowanym awersie – z przodu kartki pisało się liścik, a na rewersie był adres. Po roku 1905 nastąpił podział na część adresową i korespondencyjną. – Może jak znajdę czas, to odczytam te zapisy. Nie będzie to proste, bo charakter pisma bardzo różni się od współczesnego – mówi J. Ruciński.
Nie zbiera ich tylko wyłącznie dla szuflady, dla siebie, ale stworzył stronę internetową, by wszyscy mogli je zobaczyć. Wszystkie skatalogowane i bez problemu można odnaleźć te, których szukamy. Jest możliwość obejrzenia detali pod lupą, zarówno awersu jak rewersu. Są też: plan miasta i mapa Galicji. Klikając w ponumerowane punkty otwiera się pocztówka z tego miejsca i można zobaczyć, gdzie te obiekty były ulokowane.
To niezwykła lekcja historii, aby poznać Jasło sprzed ponad 100 lat. To spacer po mieście, którego nie ma. – Strona cieszy się dużym zainteresowaniem. Wiele osób było zszokowanych, jak pięknie Jasło wyglądało przed wojną, a dzięki pocztówkom mogą je zobaczyć. Ja też urodziłem się po wojnie, więc nie znam tamtego miasta – mówi.
Na stronie są też dokumenty i fotografie jasielskich zakamarków, czyli obiektów, które zachowały się po wojnie. Są też takie, które zniknęły z krajobrazu Jasła.
Wiele do zdobycia
Zbiera je z sentymentu do rodzinnego miasta. Do tego to bardzo wciągające hobby i wdzięczne, bo są w albumie, który zawsze można przeglądnąć i nie zajmuje wiele miejsca. Wiele pocztówek ze zbiorów Jerzego Rucińskiego było wykorzystywanych przy renowacjach budynków np. sygnaturki na kościele św. Stanisława.
Sam bardzo dba o swoją kolekcję, bo nie wszystkie kartki czy zdjęcia, które kupował były w dobrym stanie. – Są różne szkoły. Jedna mówi, żeby trzymać w albumie z folią, ale wtedy nie oddychają. Poza tym pocztówki mogą złapać różne grzyby. W zasadzie powinno się je trzymać w specjalnych papierowych bibułkach, ale to trochę niewygodne, gdy chce się je pokazać. Wiele odnawiała, a wręcz ratowała Witomiła Wołk-Jezierska, która jest konserwatorem papieru – mówi kolekcjoner.
Pan Jerzy wciąż poszerza swój zbiór, bo przed nim jest jeszcze trochę kartek do zdobycia. Wychował się na ulicy Igielnej w Jaśle i nie ma jeszcze pocztówki z tego miejsca. Wie, że zachowały się szczątkowe zdjęcia. – Tak naprawdę Jasło nie miało za wiele pocztówek, bo nie było miastem typu Iwonicz czy Rymanów, które były miejscowościami uzdrowiskowymi. Nie miało znaczenia turystycznego. Poza tym nie zachowały się ze względu na wojnę. Ludzie uciekając z Jasła zabierali pod pachę najważniejsze rzeczy, a nie zdjęcia czy pocztówki. Zapisany został na nich kawałek historii Jasła – przyznaje.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 39 z dnia 28 września Tygodnika regionalnego „Nowe Podkarpacie”