Ireneusz Brożyna, do niedawna piłkarz Czarnych Jasło, a obecnie I-ligowej Miedzi Legnica, otrzymał nagrodę „Nowego Podkarpacia” dla najpopularniejszego młodzieżowca w V plebiscycie na najpopularniejszych sportowców i trenerów Podkarpackiego Trójmiasta – Jasła, Krosna i Sanoka w 2013 roku. Z piłkarzem rozmawia Bogdan Hućko.
Jesteś wychowankiem Wisłoki Nowy Żmigród, z której przeszedłeś do Czarnych Jasło, będąc jeszcze dzieckiem.
W Wisłoce grałem tylko pół roku w drużynie orlików. Mieszkam w Mytarzy, a chodziłem do szkoły w Nowym Żmigrodzie. Pojechaliśmy na zawody szkolne do Jasła, organizowane przez SP nr 4. Zostałem tam najlepszym zawodnikiem. Podszedł wtedy do mnie trener z Jasła, potem okazało się, że był to Robert Podkulski i zapytał czy nie chciałbym trenować i grać w piłkę w Czarnych Jasło. Powiedziałem, że najpierw muszą się zgodzić na to moi rodzice. Do gimnazjum poszedłem już do Jasła. I tak trafiłem do Czarnych. Grałem w drużynach juniorów, starszych roczników 95, potem 93 (Ireneusz Brożyna urodził się w 1996 roku – przyp. red.), a następnie zacząłem trenować z seniorami.
Szybko zostałeś dostrzeżony przez łowców talentów, bo wkrótce otrzymałeś powołanie do kadry Polski U-17 prowadzonej przez Roberta Wójcika.
Grałem w kadrze Podkarpacia prowadzonej przez trenera Jana Domarskiego, który strzelił słynną bramkę na Wembley. Pojechaliśmy na mistrzostwa Polski do Krakowa, gdzie zajęliśmy piąte miejsce. Byliśmy tam obserwowani. Mnie trenerzy powiedzieli, że dobrze prezentuję się fizycznie i szybkościowo. Rozmawiałem wtedy między innymi z trenerem Zbigniewem Hariaszem. Otrzymałem powołanie na konsultacje. Wypadłem dobrze i trener Robert Wójcik powołał mnie do kadry Polski do lat 17 na turniej „Syrenki” do Płocka. Podczas turnieju złamali mi palce u ręki. Założono mi gips, który potem zamieniłem na lekką szynę, żebym mógł trenować. Mimo kontuzji bardzo mile wspominam pobyt w kadrze Polski. Niestety, złamane palce wyeliminowały mnie z wyjazdu na turniej do Hiszpanii.
Zagrałeś do tej pory dwa mecze z Cyprem i Irlandią Północną w biało-czerwonych barwach.
I nie jest powiedziane, że w niej jeszcze nie zagram. Trzeba ciężko pracować. Jestem młody, wszystko jeszcze przede mną.
Zainteresowana Tobą była Wisła Kraków, w której byłeś na testach. Dlaczego nie udało się zostać w tym klubie?
Byli ze mnie zadowoleni, ale Wisła wtedy nie miała pieniędzy, nie mogli zapłacić za mnie. Kluby się nie dogadały. Prawdopodobnie byłbym został w Wiśle. Grając w Czarnych Jasło nabawiłem się później kontuzji pleców, co wyłączyło mnie z treningów i gry przez pół roku. W rundzie jesiennej 2013 zacząłem grać ponownie w Czarnych po spadku do IV ligi. A w zimie przeszedłem do Miedzi Legnica.
I jakie wrażenia?
Powiem szczerze – bałem się, że nie zaakceptują mnie w nowym środowisku. A jest bardzo dobrze. W klubie panuje świetna atmosfera. Starsi zawodnicy dużo mi pomagają. Bardzo dobrze czuję się w nowym klubie. Chodzę tutaj do szkoły, jestem uczniem drugiej klasy liceum ogólnokształcącego. Mam kontynuację nauki z liceum sportowego w Trzcinicy. Nauczyciele są dla nas wyrozumiali, nie zawsze możemy być na wszystkich lekcjach, bo na przykład rano mamy treningi. Klub współpracuje ze szkołą. Za rok matura.
Masz szansę zadebiutować w I lidze?
W drużynie jest dużo roszad, zmian, ale jestem realistą. Muszę się jeszcze dużo uczyć, ciężko pracować na treningach, a wtedy zobaczymy. Cierpliwości. Trenuję z pierwszą drużyną, a gram w rezerwach w IV lidze.
O czym marzysz?
Żeby grać w dobrym klubie, zarabiać pieniądze i pomóc rodzicom.
Bogdan Hućko/Nowe Podkarpacie