sobota, 20 kwietnia, 2024

Apteki na razie nie będzie. Miasto straciło ponad 100 tys. zł?

0
Apteki na razie nie będzie. Miasto straciło ponad  100 tys. zł?
Udostępnij:

O planach włodarzy miasta, by wykorzystać niezwykłą postać związaną z Jasłem, jakim był Ignacy Łukasiewicz, trąbiono od ponad roku. Apteka Łukasiewicza, filia jasielskiego muzeum, miała być wielką atrakcją turystyczną Jasła. Skończyło się na szumie medialnym oraz wydanych niepotrzebnie ponad 100 tys. zł. Na drzwiach lokalu, w którym miało powstać muzeum wisi ogłoszenie: „Lokal do wynajęcia”.

Pomysł by wykorzystać promocyjnie związki z Jasłem Ignacego Łukasiewicza, twórcy światowego przemysłu naftowego, istniał już od dawna. Jeszcze w 2005 r. opracowana został koncepcja utworzenia Centrum im. Ignacego Łukasiewicza. Miało łączyć funkcję muzeum techniki z nowoczesnym salonem innowacji, propagującym hasło „nauka przez praktykę”. Planowane z dużym rozmachem przedsięwzięcie zlokalizowane miało być przy ul. Lwowskiej. Na planach się jednak skończyło, projekt nie dostał dofinansowania z UE. Ile kosztowała miasto sama faza koncepcyjna i promocja przedsięwzięcia? Tego nie wiemy, ale można się domyślać, że nie mało.

W ub.r. hasło „Łukasiewicz” znów nabrało barwy, pojawiła się informacja o planach zorganizowania Muzeum – Apteka Łukasiewicza. Ogłoszono już, że powstanie w lokalu przy ul. Rynek 17, w miejscu gdzie kiedyś swoją aptekę prowadził sam Łukasiewicz. Gdyby nie konieczne w tym zamyśle zmiany budżetowe jasielscy radni pewnie dowiedzieliby się o pomyśle, jako ostatni. Zaskoczeniem dla radnych był także fakt, że od grudnia 2012 r. wspomniany lokal już jest dzierżawiony od Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Płacony regularnie czynsz za nieużywany lokal miał gwarantować, że nikt inny go nie wynajmie. To nie jedyna rzecz, która w tym temacie zaskoczyła radnych. Nie negowali pomysłu utworzenia muzeum, byli jednak przeciwni podejmowaniu pochopnych decyzji i inwestowaniu w lokal, który nie jest własnością miasta. I co z tego? Burmistrz miasta, nie czekając na zgodę Rady, bez uregulowania spraw własnościowych do lokalu, podjął decyzję o przystąpieniu do realizacji pomysłu. We wrzeniu ub. r. władze miasta zorganizowały konferencję pod hasłem „Apteka Łukasiewicza, czyli człowiek w centrum uwagi”. Trzeba było się spieszyć, zaproszonym gościom trzeba było przecież coś pokazać.

Pisaliśmy o tym tutaj:     Łukasiewicz wiecznie żywy

Podjęta wcześniej uchwała RMJ mówiąca o ogłoszeniu konkursu na koncepcję takiego obiektu poszła „do kosza”, poza plecami radnych wybrano konkretną koncepcję. Razem z wizualizacją kosztowała ok. 60 tys. zł. Do tego dochodzi jeszcze koszt wynajmu stojącego pusto od ponad roku lokalu – 40 tys. zł.

O sprawie pisaliśmy tutaj:    Radni sobie, burmistrz sobie

Trudna dzierżawa?

Zaczęło się w połowie października 2012 r,. kiedy władze miasta zwróciły się do Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, właściciela wspomnianego lokalu w Rynku, w sprawie zakupu albo dzierżawy nieruchomości. Po negocjacjach, w grudniu 2012 r. dyrektor Muzeum Regionalnego w Jaśle, którego filią ma być Apteka Łukasiewicza, zawarł z GS-em umowę najmu na czas nieokreślony. Miesięczny czynsz za lokal o pow. 97 m kw. ustalono na 2 tys. 700 zł netto. Trzy miesiące później miasto wystąpiło ponownie z ofertą kupna lokalu.

W czerwcu 2013 r. przedstawiłem to pismo na Walnym Zgromadzeniu Członków. Ludzie byli zaskoczeni taką propozycją ze strony burmistrza, bo przecież nie ma uchwały RMJ wyrażającej zgodę za zakup lokalu – mówi Jan Przybyłowski, prezes Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska. – Walne nie zgodziło się na sprzedaż, tylko na dalszą dzierżawę, na dotychczasowych warunkach. Nie chcemy sprzedawać lokalu, bo to dla nas „kura znosząca złote jajka”.

Podjęte przez władze miasta decyzje były kontynuowane. We wrześniu ub.r. Muzeum Regionalne zleciło wykonanie projektu koncepcyjnego aranżacji ekspozycji stałej pod nazwą Apteka Łukasiewicza wraz z ekspertyzą techniczną budynku. Z dokumentów wynikało, że konieczne prace remontowe będą kosztować ok. 200 tys. zł.

Zaproponowaliśmy spotkanie w Urzędzie Miasta w Jaśle z prezesem, zarządem, radą nadzorczą GS, w dniu 11 grudnia 2013 roku, celem podjęcia dalszych decyzji w sprawie Apteki. Na spotkaniu nie pojawili się przedstawiciele GS-u. Otrzymaliśmy odpowiedź, że sprawa zostanie ponownie rozpatrzona w czerwcu 2014, na walnym zgromadzeniu spółdzielców – mówi Agata Koba, rzecznik UMJ. – W lutym tego roku dyrektor Muzeum Regionalnego zaproponował zmianę warunków umowy, polegającą na określeniu czasu umowy na 10 lat oraz gwarancji zwrotu kosztów poniesionych przez miasto w związku z ewentualnym remontem. Ponadto proponowaliśmy kupno lub zamianę lokalu w podobnej lokalizacji. Gminna Spółdzielnia nie wyraziła zgody na proponowane warunki – podkreśla Koba.

Proponowana zmiana w umowie najmu oznaczała praktycznie likwidację spółdzielni, w sytuacji jeśli miasto rozmyśli się i nie będzie chciało prowadzić już Apteki Łukasiewicza. Cyt.: „najemca może wypowiedzieć niniejszą umowę w przypadku nieotrzymania od organizatora środków w postaci dotacji celowej na realizacje zadania Apteka Łukasiewicza lub w przypadku zaistnienia innych ważnych przyczyn. Strony ustalają, że najemca wykona w przedmiocie najmu roboty związane z przebudową, remontem i ulepszeniami wynajmowanego lokalu, w zakresie branży budowlanej, instalacji sanitarnej, eklektyczne, instalacji telekomunikacyjnych związanych z obiektem wykonanych na podstawie dokumentacjo technicznych sporządzonych w oparciu o koncepcję aranżacji ekspozycji stałej Apteki Łukasiewicza wraz z kosztorysem szacunkowym oraz ekspertyzą techniczną stanu konstrukcji elementów budynku (..) Wykonanie robót innych niż uzgodnione wymaga zgody właściciela. Po zakończeniu umowy wynajmujący zatrzyma nakłady wykonane w ramach robót, oraz zwróci najemcy koszty ich wykonania”.

– A po co nam te inwestycje? Jak wynika z dokumentacji potrzebny remont pomieszczenia będzie kosztował w granicach 200 tys. zł. I my mielibyśmy te pieniądze zwrócić miastu? To absurd! Miesięczny dochód spółdzielni wynosi 60 tys. zł. Proszę sobie wyobrazić, co by to dla nas oznaczało. Likwidację spółdzielni. Nie zgodziłem się na to i odpisałem burmistrzowi grzecznie, że zarząd spółdzielni proponuje zmianę aneksem istniejącej umowy, mówiącym o tym, że strony zgodnie ustalają, że zawierają istniejącą umowę na czas określony tj. na czas 10 lub 15 lat przy utrzymaniu dotychczasowej ceny najmu – mówi Przybyłowski.

Co w tej sytuacji robią władze miasta? – W opinii skarbnika Miasta Jasła zaistniało ryzyko nieuzasadnionego angażowania środków z budżetowych w obcy środek trwały, bez gwarancji odzyskania poniesionych kosztów z budżetu miasta. W związku z wyczerpaniem możliwości porozumienia, 18 marca br. dyrektor Muzeum Regionalnego rozwiązał umowę z GS-em – wyjaśnia pani rzecznik.

Czynsz za lokal miasto będzie jeszcze płacić do czerwca włącznie, bo taki okres wypowiedzenia przewiduje zawarta umowa. – Miasto nie rezygnuje z realizacji zadania. Przedstawione w koncepcji rozwiązania oraz pomysły multimedialnych urządzeń i aplikacji będą mogły być wykorzystane w innym obiekcie – zapewnia Koba.

Decyzja zaskoczyła prezesa GS-u. – Nie spodziewałem się tego. To były pewne dochody dla spółdzielni. My nigdy nie bylibyśmy zainteresowani wypowiedzeniem umowy, ani podwyższaniem czynszu. Umowa była tak skonstruowana, że czynsz ulegał podniesieniu wyłącznie o wskaźnik rewaloryzacji GUS, oraz o podniesienie podatku – podkreśla prezes GS.

Ryzyko rozwiązania umowy przez którąkolwiek ze stron wydawało się żadne. Bo ani spółdzielnia nie była zainteresowana rozwiązaniem umowy, ani miasto, które nie po to inwestuje w utworzenie Apteki, żeby po jakimś czasie ją likwidować. O co więc chodziło? Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy asekuracyjny zapis w umowie miał być zabezpieczeniem na wypadek, gdyby Rada Miejska Jasła odmówiła finansowania utrzymania i prowadzenia obiektu w przyszłości.

Każdy ma prawo się mylić?

Mylić się jest rzeczą ludzką, tylko dlaczego niektórzy na każdym kroku podkreślają swoje człowieczeństwo? – pyta z sarkazmem radny Janusz Przetacznik, który od samego początku podkreślał, że przed podejmowaniem decyzji należało najpierw rozpoznać temat, ogłosić konkurs na koncepcję takiego obiektu, wskazać wszystkie za i przeciw, dopiero późnej podejmować wiążące decyzje. – Tak się nie stało, nie po raz pierwszy zresztą popełniono taki kardynalny błąd. W efekcie miasto traci kolejne publiczne pieniądze. To karygodne. Po raz kolejny miasto zaciąga wieloletnie zobowiązania nie pytając o to Rady, bez zastanowienia się nad tym, jakie mogą być skutki podjętych decyzji w perspektywie dłuższej niż jeden rok budżetowy. Szczególnie decyzja rodząca skutki wieloletnie powinna być przedmiotem dokładnej analizy, rozważenia wszystkich możliwości, elementem wspólnej dyskusji i w konsekwencji wspólnej decyzji, tego niestety zbrakło. Z żalem to mówię, że znów stanęło na moim. Decyzja nie była wynikiem wspólnej przemyślanej decyzji, a potrzebą chwili. Zamiast ogłoszenia konkursu na koncepcję takiej placówki, na co radni wyrazili zgodę, wybrano po cichu gotową koncepcję, aby udowodnić, że decyzja podjęta w gabinecie burmistrza jest jedyną słuszną i najlepszą dla miasta – komentuje radny Przetacznik.

To nie pierwsza wpadka władz miasta w ostatnim czasie. Podobna sytuacja miał miejsce w przypadku decyzji o przystąpieniu do zmiany mpzp Gamrat. Budżet miasta stracił wówczas 40 tys. zł.

Pisaliśmy o tym tutaj:   Strzał za 40 tys. zł

Po raz kolejny zwyciężyła demokracja poparta argumentem siły, a nie siłą argumentu. To najsmutniejszy komentarz w tej sprawie, który potwierdza, że należy i warto rozmawiać oraz wsłuchiwać się także w głosy innych. Na najbliższej sesji postawię wniosek, aby Rada Miejska zleciła komisji rewizyjnej zbadanie tej sprawy – zapowiada Przetacznik.

Komentując proponowany przez miasto zapis w umowie dzierżawy lokalu od GS Przetacznik podkreśla, że tego typu zapisy niekorzystne dla właściciela, służą tzw. wrogiemu przejęciu nieruchomości. – Najemca wypowiada umowę, a postawiony pod ścianą właściciel nie ma tyle pieniędzy, by spłacić zobowiązania. W ten sposób wymusza się sprzedaż lokalu. Miasto może jeszcze rozpocząć procedurę wywłaszczenia części lub całej nieruchomości GS na cel społeczny. Pytanie tylko, czy Apteka, taki cel spełnia i uzasadnia zastosowanie przymusowego wykupu. Nie wiadomo, jak taka procedura się zakończy, a po drugie wywłaszczenie następuje za słusznym odszkodowaniem. Kwota odszkodowania stanowi równowartość rynkowej wartości nieruchomości, a właściciel może ją przecież wycenić różnie i wtedy pojawia się kolejny spór, tym razem o wartość wywłaszczonej nieruchomości – konstatuje Przetacznik.

Do sprawy wrócimy.

Ewa Wawro