Dziś w Sądzie Rejonowym w Jaśle odbyła się pierwsza rozprawa o zniesławienie wytoczona Krzysztofowi Mosce, prezesowi Gamrat S.A., przez Tadeusza Baniaka, dyrektora MOSiR w Jaśle.
Przy tego typu procesach rozprawy są utajnione, tym razem, za zgodą obu stron, sąd zezwolił nam na przysłuchiwanie się przebiegowi rozprawy. Tadeusz Baniak zgodził się także na opublikowanie jego wizerunku.
Sprawa dotyczy wydarzeń, które miały miejsce 4 marca br., podczas sesji Rady Miejskiej Jasła. Udział w sesji brał m.in. Krzysztof Moska, prezes Gamrat-u, który przedstawił swoje oburzenie i żal pod adresem władz miasta, które – jego zdaniem – utrudniają mu inwestowanie w rozwój firmy. W trakcie długiego i dość emocjonalnego wystąpienia, Moska ujawnił fakt, że od dłuższego czasu jest nękany sms-ami i telefonami, do tego zawsze w późnych godzinach wieczornych, z numeru telefonu, którego właścicielem jest Tadeusz Baniak.
Podczas rozprawy Baniak przyznał się do napisania kilku sms-ów i wykonania kilku telefonów do oskarżonego. Dotyczyły m.in. pytań o zarobki Moski, o umorzone przez miasto podatki, o to czy ma zamiar przenieść produkcję Gamratu na Ukrainę.
– Długo nie wiedziałem, kto je do mnie wysyła, czułem się jednak nimi nękany – mówił dziś w sądzie Moska. – Byłem nimi mocno zbulwersowany, dlatego pokazywałem je później w firmie kilku osobom, próbując m.in. ustalić, kto jest ich autorem. Myśl, że wysyłał je pan Baniak pojawiła się dopiero wówczas, kiedy przy jednym z telefonów mi się przedstawił.
Podczas rozprawy czworo świadków, zeznających pod przysięgą, potwierdziło ten fakt.
– Rozważałem nawet oddanie sprawy do sądu, ale ktoś mi to odradził mówiąc, że to nie ma sensu, bo ten człowiek ma „nie do końca poukładane w głowie” i szkoda czasu na takie procesy – wyjaśniał Moska.
Afera, po której to nie Moska, a Baniak wystąpił do sądu, dotyczy tylko jednego sms-a wysłanego pod koniec listopada 2011 r. Autor nie wiedział o tym, że teraz to numer, którym posługuje się Moska, a nie korzystający z niego wcześniej poprzedni prezes Gamrat-u. Treść tego krępującego, o dość niesmacznej treści sms-a Moska odczytał na sesji, pytając przy okazji Baniaka, czy to on go wysłał do niego. Ten jednak stanowczo odżegnuje się jego autorstwa. Przyznał się tylko do wysłania na telefon Moski 5 smsów i 2-3 rozmów telefonicznych o wspomnianej wcześniej treści.
– Po co pan wysyłał te różne sms-y i po co pan telefonował do pana Moski – dopytywała sędzia prowadząca sprawę, Elżbieta Stachyrak.
– Nie miałem konkretnych powodów. Obiegowe opinie krążące po mieście tak głosiły, a ja chciałem tylko być dobrze poinformowany i znać odpowiedzi z pierwszej ręki – wyjaśniał Baniak.
Składając dziś zeznania w sądzie Moska zapewniał, że nie miał zamiaru znieważać Baniaka.
– Wówczas na sesji ja tylko zadałem pytanie o to, czy to z jego telefonu wysyłane były do mnie te sms-y, a nie stwierdziłem, że wysyłał je pan Baniak. Moim zamiarem nie było, w jakikolwiek sposób, poniżenie pana Baniaka. A ujawnienie przeze mnie tych sms-ów było spontaniczną reakcją na toczącą się na sesji dyskusję i zadawane mi pytania – mówił Moska.
Co na to Baniak?
– Pan Moska przeczytał treść tego sms-a i demonstracyjnie pokazywał wszystkim telefon, a ja byłem tym tak zaszokowany i oburzony faktem posądzenia o to, że to ja wysłałem tego sms-a, że nawet nie wiedziałem co odpowiedzieć – podkreślił Baniak
– To czym konkretnie czuje się pan znieważony – dopytywała pani sędzia. – Przecież pan Moska niczego nie stwierdzał, tylko zadawał panu pytania, a pan na nie odpowiadał.
– Stwierdzeniami, że pan Moska był przeze mnie szantażowany przy pomocy należącego do mnie telefonu – wyjaśnił Baniak. – Bezpośrednio po sesji rozmawiałem z kilkoma radnymi, wszyscy byli oburzeni takimi pomówieniami. Mówili, że jeśli to nie z mojego telefonu był wysłany ten nieszczęsny sms, adresowany do poprzedniego prezesa Gamrat-u, to nie powinienem tego tak zostawić.
W czerwcu odbyła się próba pojednawczego zakończenia sprawy, nic to jednak nie dało. Najpierw o takie rozwiązanie wnioskował Baniak, ale nie dostał odpowiedzi. Potem wnioskował o to adwokat Moski, ale tym razem odmówił Baniak. Sąd zwrócił się więc do oskarżyciela o dostarczenie przed dzisiejszą rozprawą nagrania i stenogramu z sesji. Dziś w sądzie przedstawiony został jednak wyłącznie mały wycinek nagrania, do tego bez stenogramu z sesji. Adwokat oskarżonego zaprotestował twierdząc, że nie oddaje to pełnego kontekstu wypowiedzi Moski. Teraz sąd sam zwróci się do biura RMJ o przygotowanie pełnej dokumentacji z tej sesji. Dopiero po ich analizie i przesłuchaniu świadka oskarżenia, sąd zdecyduje, czy złoży wniosek do operatorów sieci komórkowej o udostępnienie pełnych bilingów połączeń i treści sms-ów oraz rozmów wykonanych w ciągu ostatnich trzech lat z numeru telefonu Baniaka na numer telefonu Moski.
Sprawę odroczono bez podania terminu kolejnej rozprawy.
Ewa Wawro