piątek, 29 marca, 2024

Gra o przetrwanie a nie o nauczanie!

0
Gra o przetrwanie a nie o nauczanie!
Udostępnij:

Nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że rozwój regionu w dużej mierze zależy od oferty edukacyjnej, jaką daje nam lokalny samorząd. Dobrze i profesjonalnie prowadzona polityka edukacyjna, na dobrym poziomie baza dydaktyczna, szkoły zapewniające wysoki poziom nauczania, zapewniające indeks na wybranych uczelniach, szkoły zawodowe dające nie tylko papier potwierdzający ich ukończenie, ale fachowość i szanse zatrudnienia … takie to niby proste, a jak spojrzy się na nasze podwórko brzmi jak utopia.

Wygląda na to, że pojęcie planowej, długofalowej i efektywnej polityki edukacyjnej naszym władzom samorządowym jest obce. Bo jak w tym kontekście ocenić utworzenie przez byłą panią burmistrz nowych szkół przy świadomości, że statystyki demograficzne mówiły „likwiduj”. Nad zdrowym rozsądkiem i ekonomią wzięła górę konieczność wypełnienia obietnic wyborczych złożonych grupie mieszkańców.

Jak w tym kontekście ma się szumnie sprzedane medialnie hasło kolejnego burmistrza „Jasło – miasto wiedzy!” No i co mamy? Gdzie polityka edukacyjna i współpraca poczynając od przedszkola, poprzez podstawówki, gimnazja, szkoły średnie i wyższe? Hasło było jednak nośne, świetnie wpisujące się w działania piarowskie. Wszystkim się to podobało – sponsorowi, bo robi “szkółkę”, burmistrzowi, bo miał prasę i PR, a w konsekwencji tytuł „Burmistrza Roku” w roku wyborczym!

A gdzie ta współpraca między miastem a powiatem (nie tylko w zakresie edukacji) tak szumnie zapowiadana jeszcze za starostę Mariana Gancarza, nomen omen nauczyciela? Zamiast tego była wojna jasielsko-jasielska. Współpracę z miastem deklarował też głośno starosta Kmiecik, a skończyło się na przeciąganiu wojny jasielsko-jasielskiej. A teraz co jest? Wystrzały armatnie wpradzie nie grzmią, ale każdy sobie rzepkę skrobie.

Współpraca między samorządami to temat rzeka i zostawmy je na kolejne rozważania. Wróćmy do edukacji przyglądając się burzy, jaką wywołał protest rodziców klasy III e w LO w Jaśle.

Pisaliśmy o tym tutaj: Oszczędności kosztem uczniów?

i tutaj: Rodzice nic nie wskórali

Jak mogło do tego dojść, że „pierwsze”, z którego Jasło było przez pokolenia dumne spadło z piedestału? Dawni absolwenci, do których i ja się zaliczam, z dumą podkreślają: „to moja szkoła”. A może powinnam napisać podkreślali, bo jak słyszą o zmianach, to im też ręce opadają. Z czasem z „pierwszym” zaczęło konkurować „drugie” i „ekonomik”. Konkurowały poziomem nauczania, ofertą edukacyjną, przyjaznym traktowaniem uczniów … to samo było z innymi szkołami: podstawowymi, gimnazjami, zawodowymi. Ale czy o to powinno chodzić? Czy najważniejsze musi być chwalenie się na wyrost po to by przyciągnąć dzieci i młodzieży, by zapewnić sobie przetrwanie? Gra idzie o przetrwanie a powinna iść o nauczanie!

Efekt? Nasze najzdolniejsze dzieci uciekają do Krosna! Do krośnieńskich szkół średnich uczęszcza 250 uczniów z powiatu jasielskiego, w tym 60 osób do słynnego „Kopernika”. Widać gwarantują coś więcej niż tylko przetrwanie. Zamiast oczekiwać od dyrekcji wzmocnienia i podniesienia poziomu nauczania władze powiatu wymuszają oszczędności! Cięcia gdzie się da, nieważne, że kosztem uczniów, nieważne , że obniżamy loty, nieważne, że dobra kiedyś marka naszych szkół może przejść do historii. I nie ma co tu obwiniać nauczycieli!! Z pustego i Salomon … Ważne kto więcej zaoszczędzi, kto przetrwa do pierwszego.

Miasto Jasło dopłaca do swoich szkół 24 mln zł, Krosno tylko 4 mln zł. Tam szkoły nie potrzebują pieniędzy? Jasne, że potrzebują, ale mądra polityka oświatowa pozwala na normalne zarządzanie szkołą, na sensowną ofertę edukacyjną, która przynosi przychody finansowe, a nie tylko generuje koszty. To dobry model jasnych i precyzyjnych reguł współpracy czy wręcz wspierania systemu zarządzania, a nie swoisty „wyścig szczurów” . W naszych szkołach zawodowych likwiduje się jedne kierunki kształcenia i wprowadza inne tłumacząc brakiem zainteresowania młodzieży dotychczasową ofertą. W to miejsce wprowadza się nowe, wcale nie współgrające z dotychczasowym profilem szkoły, a co za tym idzie bez odpowiedniej bazy dydaktyczno-laboratoryjnej.

A co robią w Krośnie? Słynny „Mechanik”, „Elektryk”, „Naftówka” … – każda z nich kształci w swoim kierunku, nie ma możliwości by inna szkoła utworzyła klasę o podobnym profilu. Takiej zgodny dyrekcja nie dostanie od władz samorządowych. Jak mawia często wiceprezydent Krosna Bronisław Baran: „U nas się nie konkuruje, u nas się kształci”.

5 lat temu w szkołach powiatu jasielskiego uczyło się 2500 osób, teraz jest 1200, a za trzy lata będzie 900. I co wówczas? Przymusowa likwidacja! A tymczasem narzucane dyrekcjom szkół oszczędności sięgną absurdów!

I ciekawe ile w tym czasie będzie spraw w Sądzie Pracy. Pani dyrektor I LO w Jaśle ma tu spore doświadczenia, z czasów kiedy była dyrektorem LO w Nowym Żmigrodzie. Muszę zapytać w starostwie, ile było do tej pory przegranych i wszczętych spraw sądowych (z jej winy lub na jej wniosek), ile udało się załagodzić. I nie chodzi o system jaki mamy, ze związkami zawodowymi, sądami pracy, starostwem, ale gdzieś przecież powinna być logika i otrzeźwienie.

Ewa Wawro