Kampania rządzi się swoimi prawami. Czasem kandydaci udający stworzonych do rządzenia, robią rzeczy kompletnie absurdalne. Zaraz o jednej z nich. Byliśmy przez ostatnie lata karmieni często informacjami, które w ogóle nie powinny wyjść na światło dzienne.
Starosta Adam Pawluś razu pewnego, wybrał się do Rumunii. Tam miał swoje przemówienie, po którym do lokalnych mediów trafiła informacja, że po tym co mówił „ludzie płakali i bili brawo na stojąco”.
Nie powstydziłby się takiej sceny Bareja, a i Goebbels. W obecnej sytuacji politycznej na świecie takie teksty pisze się w Rosji, Białorusi i w Korei Południowej – mocno napisane? Nie – prawdziwie.
PiS ma to do siebie, że przenosił wariactwa opowiadane przez swoich czołowych polityków na lokalną politykę. Tego nauczyli się w jasielskim samorządzie. Budzi to obrzydzenie – choć nie wszystkich i radość wywołuje u wiernych żołnierzy, którzy spijają śmietankę tylko za przyklaskiwanie temu, co wypisuje dział promocji w starostwie, na zlecenie starosty.
Na skrzynki pocztowe lokalnych mediów trafiła informacja, że Starostwo Powiatowe w Jaśle, zaprasza lokalnych pismaków do zrobienia zdjęć jeszcze urzędującym przy oddaniu placu pod budowę drogi.
O czym to świadczy? O bezczelności i braku szacunku do ludzi, którzy chcą i często piszą w mieście i powiecie informacje – zupełnie z pasji lub za podstawową pensję. Choć więcej tych pierwszych i pracujących z tego, co zareklamują w mieście.
Jak więc opisać kilkunastoosobowy spęd fanów PiS z łopatami w rękach, którzy pod zdjęcie w lokalnych mediach są w stanie łopacie doprawić struny i zacząć na nich grać – byle tylko poszła informacja z gotową legendą, którą opisywali w kilkanaście osób.
Do niedawna jeszcze można było taką informację wysłać ze zdjęciem do mediów i liczyć, że ktoś nie potraktuje tego, jako spam i wrzuci jako ciekawostkę. Dziś już nie mają oporów. Będą przez godzinę opowiadać o dziurawej drodze chwaląc jeden drugiego – byle tylko tego samego dnia zobaczyli się w lokalnych mediach.
Wstydu nie macie.
To cześć.
Daniel Baron