W okolicach Nowego Żmigrodu młodzi ludzie, którzy wybrali się na grzybobranie, znaleźli cztery miecze sprzed 3 tysięcy lat. – Jest to wielka sensacja archeologiczna, a samo odkrycie ma rangę nie tylko ogólnopolską, ale i środkowoeuropejską – mówi Jan Gancarski, dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.
Miecze leżały w ziemi 3 tysiące lat i tyle czekały aż w końcu ktoś je odkryje. Jan Gancarski przypuszcza, że zostały zakopane jako depozyt i należały do osoby o wysokiej randze. – Brąz w epoce brązu był bardzo cennym surowcem. Posiadali go najbogatsi ludzie z danego plemienia, najczęściej w postaci ozdób, urządzeń służących do walki. Miecze były wielką rzadkością. Z jakichś przyczyn ten bardzo bogaty człowiek zakopał swój skarb licząc, że wróci i weźmie go z powrotem. Niestety albo zachorował i umarł, albo został zabity w wyniku walk. Dzięki temu te cztery miecze pozostały do dzisiejszych czasów i trafiły do rąk archeologów – mówi dyrektor Muzeum Podkarpackiego w Krośnie.
To skarb!
Zupełny przypadek sprawił, że miecze w końcu zostały odkryte i do tego przez osoby, które nie są archeologami i jakoś szczególnie nie pasjonują się historią.
Michał Marek i Jakub Marchewka, pochodzący z okolic Jasła, bardzo lubią wypady na grzyby. Od znajomych dowiedzieli się, że sezon już się zaczął. W upalną, ostatnią niedzielę maja wybrali się na grzybobranie w okolice Nowego Żmigrodu.
Gdy szli leśną ścieżką, w pewnym momencie Michał zauważył coś półokrągłego wystającego z ziemi. Zaciekawiło go to, bo miało specyficzny wygląd. – Postanowiłem przyjrzeć się temu bliżej, kolega też podszedł, zaczęliśmy to rozkopywać i zobaczyliśmy, że z jednej strony jest podłużne, a z drugiej okrągłe. Nie wiedzieliśmy co to może być, później ukazały się jakieś przepiękne zdobienia. Zorientowaliśmy się, że to chyba jakiś skarb – relacjonuje Michał Marek. – Element, który wystawał miał nienaturalny kształt, który w przyrodzie nie występuje. Jak się idzie na grzyby, to patrzy się pod nogi, kolega ma tak dobry wzrok, że to dostrzegł. To był szok – dodaje Jakub Marchewka.
Wyciągnęli jeden miecz, ale na tym nie poprzestali i zaczęli rozkopywać jeszcze głębiej. W sumie ziemia kryła cztery miecze. Leżały jeden pod drugim. – Kopałem wszystko scyzorykiem na grzyby, więc było to trochę męczące, ale udało się je wydobyć. Po zdobieniach zorientowaliśmy się, że musi to być cenne znalezisko – przyznaje M. Marek. – Wykopaliśmy pierwszy miecz i ogarnął nas napływ przeróżnych, skrajnych emocji. Z jednej strony radość i euforia, a z drugiej strach, co z tym zrobić. Czy oddać i czy nie będziemy mieli przez to problemów? Musieliśmy trochę ochłonąć, bo byliśmy roztrzęsieni, ręce nam drżały i nie mogliśmy zebrać myśli. Ciężko nam będzie ochłonąć przez najbliższe miesiące, bo jeszcze to do nas nie dociera – zaznacza Jakub.
Piorunujące wrażenie
Gdy odkrywcy zeszli z gór, pojechali przebrać się do domu. Wiedzieli, że muszą pokazać swoje znalezisko profesjonalistom. Zawinęli miecze w szary polar i udali się do Skansenu Archeologicznego Karpacka Troja w Trzcinicy. Ich przypuszczenia, że to, co znaleźli w ziemi ma wielką wartość historyczną, potwierdziły się. Tyle, że nie spodziewali się, że mają do czynienia z aż tak niezwykłym odkryciem.
Kierownik skansenu Karpacka Troja w Trzcinicy – Piotr Madej, na początku był sceptycznie nastawiony do tego, co chcą pokazać mu młodzi odkrywcy, ponieważ wiele osób przynosi do skansenu różne przedmioty, które uważają za zabytki archeologiczne. – Część rzeczywiście jest cenna, ale część nie ma takiego charakteru, więc bez jakiegoś entuzjazmu szedłem z tymi młodymi ludźmi do ich samochodu. Jak wyciągnęli to zawiniątko, rozwinęli i zobaczyłem miecze, to zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, ponieważ cechy tych zabytków jednoznacznie pozwalają określić ich typ i umiejscowić w czasie – zaznacza.
Na skarb składają się cztery miecze dwóch rodzajów, różniących się od siebie konstrukcyjnie. Trzy należą do grupy mieczy z pełnymi rękojeściami tzw. typu liptowskiego. Nazwa pochodzi od znalezisk na terenie słowackiego Liptowa, regionu znajdującego się na południowej stronie Tatr. Są to typy mieczy występujące w Europie Środkowej w epoce brązu i charakteryzują się pięknie zdobionymi zakończeniami rękojeści miecza, w kształcie tarczki z guzkiem. Inną cechą charakterystyczną dla tego typu mieczy są trzy taśmowate zgrubienia na rękojeści i wykonany w kształcie dzwonu jelec – część miecza oddzielająca rękojeść od głowni miecza, czyli ostrza.
Te cechy pozwoliły archeologom na precyzyjne datowanie znaleziska – na lata pomiędzy 1200 a 1050 p.n.Ch.
Natomiast jeden z mieczy odróżnia od pozostałych brak rękojeści, co oznacza, że należy do grupy zwanej mieczami ze sztabą bez rękojeści. Ich obszar występowania jest większy niż mieczy typu liptowskiego i sięga nawet wybrzeży Morza Śródziemnego.
Najprawdopodobniej miecze ze znalezionego skarbu używane były przez wojowników tzw. kultury pilińskiej lub Gava, czyli następców budowniczych grodziska z epoki brązu odnalezionego w Trzcinicy.
– Jest to niezwykłe znalezisko, chociażby ze względu na to, że w całej południowej Małopolsce zostały odkryte tylko dwa miecze tego typu, do tego jeszcze w XIX wieku. Jeden podobny zabytek pochodzi z Wysowej i jest w Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie, a drugi został znaleziony w latach 70. XIX wieku w majątku Kobiernice pod Bielskiem Białą należącym do ówczesnego konserwatora zabytków w Galicji Zachodniej Stanisława Tomkowicza i jest w Muzeum Polskiej Akademii Umiejętności. W jednym znalezisku mamy cztery miecze. Świadczy to o istnieniu bardzo intensywnych kontaktów pomiędzy społecznościami epoki brązu zamieszkującymi w Kotlinie Karpackiej, czyli na terenie obecnych Węgier i Słowacji oraz ludnością mieszkającą w okolicach Jasła – mówi Piotr Madej.
Skarb został znaleziony w pobliżu starożytnego traktu handlowego łączącego tereny w Kotlinie Karpackiej z ziemiami położonymi wzdłuż Wisły. To dawny handlowy trakt węgierski. Dlatego nie dziwi nikogo odkrycie na tym terenie tak niezwykłego skarbu, skoro w niedalekiej odległości od miejsca znalezienia leży gród w Trzcinicy. Jest to najstarsza w Polsce forteca z epoki brązu, zamieszkiwana przez ludność kultury Otomani-Fuzesabony, która poprzedzała na tym terenie kulturę pilińską.
Sensacja archeologiczna
Miecze liczą ok. 3 tysiące lat. Najdłuższy ma około 60 cm, a najkrótszy prawie 40 cm. Przetrwały w bardzo dobrym stanie. – Niektóre są ostre jak brzytwy – mówi z uśmiechem Jan Gancarski. – Z punktu widzenia archeologii miecze mają bardzo dużą wartość naukową, a ponadto zostały odkryte w miejscu zupełnie nie archeologicznym, na stoku wysokiego wzgórza, na ponad 430 m n.p.m. – dodaje.
To kolejne tak ważne znalezisko na terenie powiatu jasielskiego. Rok temu rolnik spod Jasła natrafił na trzy złote bransolety. – Co może być następnym odkryciem nie wiemy. Czeka nas chyba tylko odkrycie cmentarzyska ludności kultury Otomani, z tym złotem, które zostało tu przeniesione ze Słowacji na obszary Podkarpacia. Odkrycie mieczy to kolejna sensacja archeologiczna – przyznaje dyrektor.
Wzorowa postawa
Dyrektor podkreślił, że znalazcy za swoją postawę powinni być nagrodzeni przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Z wnioskiem o uhonorowanie młodych mężczyzn nagrodą pieniężną wystąpi Urząd Ochrony Zabytków w Krośnie. – Wzorcowe zachowanie znalazców, szybkie poinformowanie konserwatora, zabezpieczenie zabytku, oznaczenie miejsca znalezienia – na tej podstawie wystąpię z wnioskiem o nagrodę do ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Znalezisko ma ogromne znaczenie. Dotychczas miecze były znajdowane pojedynczo, tutaj mamy depozyt czterech. Ponadto warto zaznaczyć, że spotykamy się z coraz większą liczbą znalezisk. W tym roku jest to czwarty skarb znaleziony na terenie dawnego województwa krośnieńskiego – zaznacza Łukasz Dzik z Urzędu Ochrony Zabytków w Krośnie.
Odkryty w okolicy Nowego Żmigrodu skarb sprzed 3 tysięcy lat będzie eksponowany w tym roku w Skansenie Karpacka Troja w Trzcinicy 19-21 sierpnia w czasie festiwalu archeologicznego, jak również 10-11 września w trakcie ogólnopolskiego otwarcia Europejskich Dni Dziedzictwa.
Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie
Tekst ukazał się w numerze 23 „Nowego Podkarpacia” z 8 czerwca br.