Prawie każdy lubi i zna się na piłce nożnej. Lubimy rywalizację, to mamy w genach. Z wiekiem zamieniamy sportowy strój na trybunę czy wygodny fotel. Coraz bardziej cenimy rywalizację fair play, gdzie zwycięstwo nie jest celem, który należy osiągnąć za wszelką cenę ale liczy się widowisko, sportowa rywalizacja, emocje. Denerwują nas nieczyste zagrania, faule czy doping. Nie zawsze rozumiemy przepisy, zasady rywalizacji, ale jest sędzia, arbiter zawodów, który jest profesjonalistą i to on ma rozstrzygnąć ewentualny spór, liczy się jego doświadczenie i profesjonalizm, chłodna ocena sytuacji. Nie każdą decyzję arbitra akceptujemy, niektóre nas denerwują, złoszczą. W emocjach wykrzykujemy „sędzia kalosz” albo i inne epitety. Technika coraz częściej nam tu pomaga, wprowadzając obiektywne mierniki, dając czas na dokładną analizę i ocenę zaistniałych faktów. Mamy już elektroniczny system challenge czy wozy VAR.
Wczoraj odebrałem pismo, z którego dowiedziałem się, że Kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej w Rzeszowie wskazało, że uchwała, co do której zgłaszałem swoje wątpliwości została podjęta przez Radę Powiatu w Jaśle z naruszeniem prawa. Potwierdzenia naruszenia prawa się spodziewałem, o czym głośno mówiłem podczas sesji, ale już takiego rozstrzygnięcia nadzorczego Kolegium się nie spodziewałem. Przewidziałem go jednak po odrzuceniu przez radnych PiS-u mojego sprzeciwu dotyczącego korekty protokołu z tej sesji i wręcz zafałszowania jej rzeczywistego przebiegu.
I aby to sobie uświadomić z czym mamy do czynienia, posłużę się przykładem meczu piłkarskiego. Mamy dwie drużyny, sportową rywalizację, arbitra spotkania a właściwie posiedzenia. Arbitrem jest doświadczony rozgrywający, który pełni funkcję Przewodniczącego Rady, który ma obowiązek nie tylko organizować pracę Rady, ale także prowadzić jej obrady. W trakcie zwoływania i prowadzenia obrad XXXIII sesji arbiter się pogubił, występował na boisku gospodarzy, a więc zamiast neutralnej koszulki sędziego przebrał się w barwy gospodarzy. Cóż nie zauważył albo nie chciał zauważyć nieczystych zagrań drużyny gospodarzy, w której zagrał rolę ofensywnego pomocnika i uznał nieprawidłowo zdobytego gola. Zdarza się, ale po co mamy VAR, który ma czas, ma możliwość dokonania dokładnej analizy, poznać szczegóły akcji, prześledzić sekunda po sekundzie przebieg zdarzenia. Ma nagrania wideo, ma odpowiedni sprzęt, który umożliwia taką analizę, ale to jest VAR piłkarski.
My też mamy swój samorządowy VAR (stąd analogia XXXIII sesji do meczu piłkarskiego), jest nim organ nadzoru, który bada działalność z punktu widzenia legalności, a więc po piłkarsku reguł i zasad gry. Organem nadzoru nad działalnością samorządu powiatowego jest wojewoda, a w zakresie spraw finansowych regionalna izba obrachunkowa.
I co się wydarzyło po 6 listopada br. po zdobytym golu po zakończonym meczu? Jeden z graczy, który mocno dryblował, zwracał uwagę na błędy i uchybienia arbitra (Przewodniczącego) poddając pod wątpliwość legalność dalszej gry po zakończeniu meczu (kontynuowania sesji po wyczerpaniu porządku obrad) i podjętej uchwały (zdobytego gola). Po interwencji samorządowy VAR przystępuje do działania wyjaśniającego, sięga po dokumenty, które przedstawia kapitan drużyny gospodarzy. Analiza VAR i mamy wynik. Samorządowy VAR potwierdza, że zostały naruszone przepisy prawa (gol zdobyty po zakończeniu meczu, jeszcze był spalony i faul w ataku). Na boisku piłkarskim sprawa oczywista, zostały złamane reguły i zasady gry, gol został zdobyty nieprawidłowo, z naruszeniem obowiązujących przepisów, a więc nielegalny. Decyzja jest krótka: gol nie zostaje uznany. My możemy sobie pod nosem coś tam powiedzieć, skomentować, ale szanujemy tę decyzję, gol nieuznany.
Samorządowy VAR nie ogląda powtórek czy nie odsłuchuje wideo, występuje o wyjaśnienia tylko do kapitana gospodarzy i po analizie otrzymanych dokumentów potwierdza, że faktycznie przy zdobytym golu zostały naruszone zasady legalizmu, ale gospodarze chcieli grać dalej, nie chcieli kończyć meczu, w polu karnym gości było ich więcej i de facto zdobyty gol można zaliczyć jako gol samobójczy, a więc bramka jest uznana, nieważne kto i kiedy strzelił, jest gol i mamy koniec meczu.
Samorząd to nie stadion, a samorządowy VAR? Dobrze, że jest ale czy może interpretować zdarzenia, a nie na chłodno oceniać fakty? Mecz był pod pełną kontrolą, gospodarze byli w ataku, mieli przewagę i piłkę po swojej stronie, możliwa była dogrywka, mogli wygrać legalnie i strzelić gola w doliczonym czasie gry, ale … No właśnie po co to ale? A może chodzi o tę odpowiedzialność za gola (wydane pieniądze)? Starosta miał prawo bez pytania o zgody Radę kupić ten sprzęt, mógł strzelać do pustej bramki, ale tego nie zrobił? Dlaczego? Czyżby Starosta nie był pewny, że to dobry i uzasadniony zakup i dlatego schował się za innych, za podwójną gardą? Bo głupio było odmówić znajomemu pośrednikowi ze Stanów, który brał w tej grze udział?
Janusz Przetacznik
Radny Rady Powiatu w Jaśle
Czy chodzi o handlarza bronią?
Typowe zachowanie, Starosta jest funkcjonariuszem publicznym /art. 115 kk/ i może odpowiadać z 231 kk. Ciało kolegialne Rada, Zarząd – nie. Tyle i aż tyle. Przykład idzie z samej góry Nowogrodzkiej
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.