poniedziałek, 9 grudnia, 2024

Modelarz

0
Modelarz
Udostępnij:

Kiedy zobaczył pierwszy model samolotu, wiedział, że to będzie jego hobby. Andrzej Krupa, mistrz modelarstwa i instruktor poświęcił 40 lat swojego życia na przekazanie swoich zdolności młodym.
Andrzej Krupa mówi o sobie, że jest modelarzem z epoki kamienia, bo dzisiejsze modelarstwo ma niewiele wspólnego z tym, którego uczył. – Prawdziwe modelarstwo jest wtedy kiedy każdą część, element samolotu, szybowca wykonujemy sami, aby odtworzyć dany model. A dziś są gotowe elementy i skleja się to do kupy, tym sposobem powstaje model – stwierdza Andrzej Krupa, mistrz i instruktor modelarstwa.

W czasie okupacji

Pierwszy model samolotu mały Andrzej Krupa zobaczył u sąsiadów. Były to czasy okupacji, a mieszkał wtedy na ulicy Bednarskiej w Jaśle. – Profesor Sękowski z synem puszczali taki model nakręcany na gumę, wykonany z bambusa. To była pierwsza zabawa. Później były latawce. Miałem trzech starszych kolegów, którzy umieli je robić. Podczas okupacji nie można było puszczać latawców. Nawet jak 10-letniego chłopca złapali z latawcem, to go ściągnęli i połamali. Nie można było, bo przy pomocy latawców można było dawać różne sygnały – wspomina Andrzej Krupa.

Na dobre modelarstwem zajął się po wojnie, w 1946 roku. W Wielką Sobotę rodzice wysłali go do Jasła na zakupy, a mieszkali wtedy w Sobniowie. Podczas zakupów trafił na czasopismo „Skrzydła i motor” i od tego się zaczęło. Był tam plan modelu na uwięzi, na wędkę. – Wtedy nie było silników. Któryś z modelarzy wynalazł, że takim modelem można latać na wędce. Sterowany tak jak teraz się steruje modelami z silnikami na uwięzi. Wtedy napęd stanowił dwumetrowy kij, którym się napędzało, a drugą ręką się sterowało – mówi modelarz. Był to model JAK 9 na uwięzi. Zrobił go ze sklejki, piłką włośnicową przyciął części, posklejał, a potem testował czy lata.

W szkole w 8 klasie spotkał kolegę, który zajmował się modelarstwem i razem zaczęli coś tworzyć. Modelarstwo wciągnęło Andrzeja Krupę, stało się jego największą pasją, której poświęcił praktycznie całe swoje życie.

Modelarnia w Jaśle

W 1949 roku Marian Skrzypek założył modelarnię w domu kultury, w obecnym sklepie handlowym Zgoda. Jednak nie zagrzali tam długo miejsca. Zresztą kilkakrotnie zmieniali lokalizację. Później przenieśli się do gimnazjum, następnie do Szkoły Podstawowej T.P.D., do dzisiejszego „ekonomika”, gdzie modelarstwo zaczęło się na dobre. Od 1950 roku modelarstwa uczył ich instruktor Feliks Małecki, a zainteresowanych było sporo. Od tej pory zajęcia odbywały się cztery razy w tygodniu. – Z czasem zostałem instruktorem i uczyłem innych do 1954 roku, kiedy to musiałem odbyć dwuletnią służbę wojskową. Po mnie młodych uczył Jan Kozłowski, a następnie do 1957 roku Olek Musiał, który dostał się do Oficerskiej Szkoły Wojsk Lotniczych w Dęblinie – opowiada A. Krupa.

40 lat istnienia

Po powrocie z wojska w 1957 roku zaczął znowu prowadzić zajęcia, a w międzyczasie uzyskiwał kolejne stopnie instruktorskie. Wówczas to modelarnie przejęły aerokluby. Modelarnia Aeroklubu Podkarpackiego pod przewodnictwem pana Andrzeja działała w Jaśle do 1989 roku. W tym czasie kilkakrotnie przeprowadzali się. Modelarnia mieściła się w lokalu nad stolarnią Michała Chwistka przy ulicy Marchlewskiego (obecnie ulica S. Kadyiego), gdzie obecnie znajduje się Domu Nauczyciela przy ulicy Floriańskiej, potem w domu pani Pietraszkowej i innych miejscach.

W tamtych latach modelarstwo cieszyło się ogromnym zainteresowaniem, a na zajęcia przychodziło nawet 80 osób. Jednak z czasem zostawało tylko kilka, które złapały przysłowiowego bakcyla. – W zajęciach brali głównie udział chłopcy. Modelarstwo uczy precyzji, cierpliwości, dokładności, wytrwałości. Trzeba też mieć wyobraźnię. Kto tego nie ma rezygnuje. Dawniej modele robiło się samemu. Trzeba było ręcznie wyciąć każde żeberka ze sklejki, opiłować, wyrównać tak, żeby model latał. Ta dłubanina przynosiła największą satysfakcję, kiedy zrobiłem to sam, a nie jak dziś z gotowych elementów – zaznacza modelarz.

Do zbudowania modelu samolotu czy szybowca nie trzeba specjalnych narzędzi. Wystarczy brzeszczot, piłka do metalu, ostry nóż, klocek z papierem ściernym, deska montażowa.

Praca i szkolenie w jasielskiej modelarni, w ciągu 40 lat jej istnienia, zachęciła wielu młodych ludzi do podjęcia nauki na wyższych uczelniach technicznych, szkołach oficerskich i do zdobywania umiejętności pilota szybowcowego, samolotowego i skoczka szybowcowego.

Jak najdokładniej

W sumie jest 56 klas modeli według nomenklatury Aeroklubu Polskiego. Modelarze starają się jak najbardziej dokładnie odwzorować wygląd obiektu, z zachowaniem określonej skali, jego funkcjonowania np. latający model samolotu lub łączą odwzorowanie funkcjonowania i wyglądu.

Buduje się latające modele szybowców, a także samolotów i śmigłowców, napędzane silnikami spalinowymi tłokowymi dwu- lub cztero- suwowymi o zapłonie żarowym lub elektrycznymi. Dawniej wykorzystywano silniki spalinowe samozapłonowe. Modele mogą być swobodnie latające, zdalnie sterowane lub latające na uwięzi.

Najprostszy model do wykonania to tzw. jaskółka, a najtrudniejsze to duże modele wyczynowe. W 1958 roku Andrzej Krupa jako pierwszy w Aeroklubie Podkarpackim zaczął budować modele sterowane radiowo. – Aparaturę robiłem sam. Rozbierało się stare radia, szukało odpowiednich oporników i tak to się robiło – opisuje modelarz. Samolot ma konstrukcję drewnianą, a laminuje go tkaniną szklaną. Nad większym modelem pracuje nawet od 5 do 6 miesięcy. Obecnie pan Andrzej zrobił model Salamandry i Komara – to modele przedwojennego szybowca polskiego wykonane w skali 1:4. Po złożeniu kadłuba i skrzydeł ma rozpiętość 3,80 m i 4 m. – Obecnie przechodzę na modele z napędem elektrycznym. Pamiętam jak dawniej trzeba było robić paliwo do silników. Ze szpitala musiałem zdobyć eter, a naftę i olej trzeba było kupić. Do silników o zapłonie żarowym stosowało się alkohol metylowy i olej rycynowy – wyjaśnia. Obecnie do klejenia części używa się żywicę.

Oprócz tego, że pan Andrzej robi modele, to miał również uprawnienia pilota szybowcowego drugiej klasy.

Sukcesy w zawodach

Andrzej Krupa poza tym, że uczył innych budowania modeli, to startował w zawodach, a jego koronną konkurencją były modele z napędem silnikowym. Na swoim koncie ma wiele sukcesów – tytuły mistrza i wicemistrza Polski. W 1965 roku w Rewie zdobył tytuł wicemistrza Polski w kategorii modeli wolnolatających i czwarte miejsce na międzynarodowych zawodach w Jugosławii. Rok później również uzyskał tytuł wicemistrza w kategorii FC3. W 1967 roku w mistrzostwach Słowacji zajął drugie miejsce, jak również 1970 roku w mistrzostwach Polski w Krośnie w kategorii F1C – modele silnikowe. W 1988 roku zdobył tytuł mistrz Polski seniorów w klasie F3B, a w 1999 roku mistrzostwo Polski modeli szybowców F3F i pierwsze miejsce w pucharze Polski w tej kategorii. W 2009 roku został uhonorowany ogólnopolskim odznaczeniem „Błękitne Skrzydła” przyznawanym przez Krajową Radę Lotnictwa. Sukcesami mogą pochwalić się także jego uczniowie m.in. Kazimierz Kraz, Zofia Ząbek, Roman Pecha, Andrzej Kamiński, Bogusław Dołęga, Piotr Ptak

W ślady pana Andrzeja poszedł bratanek i jego syn, którzy odnoszą spore sukcesy. Czasem Andrzeja Krupę można spotkać go na lądowisku w Jaśle, kiedy lata swoimi modelami lub kogoś uczy.

Marzena Miśkiewicz/Nowe Podkarpacie

Tekst ukazał się w nr 42 z dnia 15 października br. tygodnika Nowe Podkarpacie

{gallery}galerie/modelarz_krupa{/gallery}