Nie ma to jak transparentność i jawność działań samorządowców. Po co to komu?! Nawet radnym nie ma co tego udostępniać bo a nóż zechcą podzielić się tym z opinią publiczną albo – co gorsze – stracą zaufanie do władzy (jeśli jeszcze takie mają).
Wracam do głośnej sprawy bezprawnego unieważnienia konkursu na stanowisko dyrektora I LO w Jaśle. Zwyciężczyni nie była po linii starosty a zatem nie mogło być mowy by to właśnie jej – osobie wskazanej przez komisję konkursową – powierzono to stanowisko. Konkurs unieważniono i czym prędzej jednemu z zatrudnionych w tej szkole nauczycielowi powierzono obowiązki dyrektora. To było jawne bezprawie, dlatego pokrzywdzona postanowiła walczyć o swoje w sądzie. Tylko, że pan starosta nie zamierzał czekać na wyrok. Kiedy wyznaczony został termin rozprawy przed WSA, szybko ogłoszono drugi konkurs (już pod tego właściwego, pasującego PiS-owskiemu Zarządowi kandydata) i równie szybko go przeprowadzono.
Pisałam o tym tutaj:
Nie udało się panu staroście zdyskredytować urzędującej dyrektorki I LO, dotrwała do końca kadencji i – o zgrozo! – to właśnie ją komisja konkursowa wskazała, jako najlepszą kandydatkę na kolejną kadencję dyrektora I LO. Ale co to to nie! Zarząd nie powierzył stanowiska wygranej kandydatce unieważniając rozstrzygnięty konkurs. Można tak?! Jak widać kto PiS-owskiemu Zarządowi zabroni! Ale był i drugi, spektakularny sukces – PiS-owską większością w Radzie Powiatu odrzucono skargę kandydatki wskazanej przez komisję konkursową na Zarząd Powiatu. Cytując uzasadnienie uchwały skarga jest „niezasadna na nieprzestrzeganie przepisów prawa oraz przekraczanie uprawnień określonych przepisami przez Zarząd”. I żadnemu z radnych PiS nie przeszkadzało, że Wojewoda Podkarpacki skierował w tej sprawie skargę do WSA i wniósł o stwierdzenie przez Sąd nieważności uchwały Zarządu unieważniającej konkurs. Szokuje zagranie, ale w jasielskich samorządowych realiach to powszechny standard, u nas wszystkie składane skargi na pana starostę i Zarząd z założenia są bezzasadne i są odrzucane.
Nie udało się panu staroście u wojewody podkarpackiego, który w trybie nadzoru badał zasadność podjęcia uchwały o unieważnieniu konkursu, nie udało w Wojewódzkim Sadzie Administracyjnym, nie udało w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, nic nie wyszło ze złożonej przez Zarząd skargi kasacyjnej. Podejmowane przez nich działania były jawnym bezprawiem – co potwierdziły kolejne wyroki sądowe. Myli się jednak ten, kto pomyślał, że wobec takiego dictum pan starosta przyznał się do błędu, może nawet przeprosił pokrzywdzoną. A gdzie tam! Kto z PiS-u liczy się z prawem? No chyba, że wybiórczo, tam gdzie PiS-owi to pasuje, a jak nie, to wszystko przecież można dopasować pod siebie. Albo bezczelnie złamać prawo i już, udawać niewiniątko i wydawać publiczne pieniądze na czekające powiat opłaty i odszkodowania. Przecież publiczne to znaczy niczyje.
Zarząd przegrał sprawę z kretesem, ale nie zmierza stosować się do wyroku sądu. W bezceremonialny sposób odmówiono Barbarze Wierdak – Cyboroń prawowitego zatrudnienia na stanowisku dyrektora szkoły podając, jako powód fakt, że na tym stanowisku jest już zatrudniony kandydat, który wygrał konkurs. Jaki konkurs? Zgodny z prawem? No nie, no bo przecież ogłoszony wcześniej i prawomocny wygrała wspomniana wyżej.
Ale to nie koniec kolejnego spektaklu powiatowego kabaretu. Radny Janusz Przetacznik, dobrze znany z tego, że często interpeluje, pyta, sprawdza i drobiazgowo analizuje wszystkie kontrowersyjne decyzje i dokumenty, złożył wniosek o udostępnienie wszystkim radnym wyroków WSA w Rzeszowie i WSA w Warszawie. Uważał, że każdy radny ma nie tylko prawo ale i obowiązek poznać argumentację sądów i porównać ją z uzasadnieniem uchwały Rady Powiatu uznającej za „niezasadną skargę na nieprzestrzeganie przepisów prawa” przez Zarząd Powiatu, bo przecież w tle mogą pojawić się kolejne sprawy, kolejne publiczne pieniądze. Ponadto zawnioskował o kopie dokumentów przesłanych przez starostę Wojewodzie Podkarpackiemu badającemu zaskarżoną uchwałę Zarządu w trybie nadzoru. Treść uzasadnienia wyroku WSA nie pozostawiała żadnych wątpliwości, że Zarząd Powiatu w Jaśle cyt. „.. przed podjęciem zaskarżonej uchwały nie dokonał wszechstronnej i wnikliwej analizy okoliczności faktycznych i prawnych sprawy.” I dalej: „Błędnie unieważniono w związku z tym konkurs na kandydata na stanowisko dyrektora I LO w Jaśle z powodu nieprawidłowości w wyborze przedstawicieli RR (Rady Rodziców – dopisek redakcji) do Komisji Konkursowej, a następnie całkowicie niezasadnie doszukiwano się dodatkowych argumentów na poparcie tego stanowiska. Wymagało to wyeliminowania tej uchwały jako wadliwej z obrotu prawnego … ”
Jak się okazało, pan starosta miał to gdzie co sąd orzekł i do tego jeszcze odmówił pozostałym radnym dostępu do tej wiedzy twierdząc, że radny Przetacznik nie ma pełnomocnictwa do występowania w imieniu innych osób. Jak to?! Przecież wniosek został zgłoszony publicznie, podczas sesji i żaden radny nie zaprotestował, w tym 5-ciu radnych wchodzących w skład Zarządu Powiatu, którzy akurat, podobnie jak radny Przetacznik, powinni dobrze znać zawartość wnioskowanych dokumentów. Wygląda na to, że to treść wnioskowanych dokumentów, a nie brak pełnomocnictwa, była głównym powodem odmówienia udostępnienia radnym wyroków sądowych wraz z ich uzasadnieniem.
Starosta nie mógł odmówić radnemu. Przekazał żądane materiały, z premedytacją pomijając uzasadnienia wyroków sądów oraz odmówił przekazania autorskich odpowiedzi pełnomocnika Zarządu (radca prawny Miłosz Leszkiewicz) na wniesione do sądu skargę czy samą skargę kasacyjną.
Nie ma to jak transparentność i jawność działań samorządowców. Po co to komu?! Nawet radnym nie ma co tego udostępniać bo a nóż zechcą podzielić się tym z opinią publiczną albo co gorsze będą drążyć temat i mogą dojść do wniosku że zostali wprowadzeni w błąd, że Zarząd z premedytacją, świadomie naruszał prawo.
Ewa Wawro