
Nikomu nie przyszłoby chyba do głowy, że starosta może odmówić radnym wykonywania mandatu. A jednak. Nikomu nie przyszłoby do głowy, że przewodniczący Rady Powiatu będzie skutecznie blokował pracę wybranych w drodze demokratycznych wyborów radnych. A jednak ….
Nie jest tajemnicą, że w powiecie źle się dzieje. Wyborcy są o tym regularnie informowani, nie tylko poprzez media. Paraliż decyzyjny trwa już od blisko trzech miesięcy. I wygląda na to, że może potrwać dwa kolejne. Kolejne sesje to kolejne farsy z samorządowej demokracji, każda bardziej żenująca od poprzedniej, swoiste „szachy” znaczonymi figurami. Zniesmaczona już tym na dobre opinia publiczna zaczyna zgrzytać zębami, nawet nie próbując dowiedzieć się i zrozumieć o co chodzi. Ktoś powie: jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi albo o władzę albo o pieniądze. I będzie miał rację. Niestety.
A wystarczyłaby dobra wola przewodniczącego Rady Powiatu w Jaśle by czym prędzej zakończyć tę wojenkę odkładając własne ego i partykularyzm na bok. Dla dobra powiatu, dla dobra mieszkańców. Tymczasem przewodniczący Rady zachowuje się, jak obrażona panienka czy rozkapryszony dzieciak i zabiera swoje zabawki z piaskownicy. Ma prawo. I pewnie takim zachowaniem zaimponowałby co niektórym, podobnie myślącym. Tymczasem skutecznie blokuje wprowadzenie oczekiwanych zmian. Jego duma ucierpiała w momencie, kiedy 12 na 23 radnych oznajmiło, że ich rozczarował i nie powinien nadal pełnić tej zaszczytnej, ale i jakże odpowiedzialnej funkcji. Honorowo złożył rezygnację, nie dając okazji radnym do publicznej dyskusji na temat jego pracy. Pięknie, szkoda tylko, że bezpośrednio po tym pokazowym i pod publiczkę akcie osobistej dumy szybko zmienił swoją honorową postawę i skutecznie zablokował na co najmniej dwa miesiące normalną pracę całej Rady.
Nie mając jakichkolwiek szans na realizację obowiązków radnego, zgodnie ze złożonym ślubowaniem, stanowiąca większość w Radzie koalicja PiS i PSPP mając nadzieję na pozbycie się – w tą albo w tą – paraliżu decyzyjnego, złożyła wniosek (kolejny!) o zwołanie sesji nadzwyczajnej. Przewodniczący Rady znów odmówił, argumentując swoje stanowisko tym, że cyt: „przedmiotem sesji nadzwyczajnej są sprawy pilne, które nie mogą być przedmiotem sesji zwyczajnej” . Ale czy wyjście z paraliżu decyzyjnego nie jest pilną sprawą? Sprawą, na rozwiązanie której to właśnie on nie dał szansy na sesji zwyczajnej? W odmowie ujął także inne „mocne” argumenty, które sprowadzają się do jednego: nie dam się odwołać tak łatwo!
Pisaliśmy o tym tutaj: Radni zapomnieli o ślubowaniu?
I jak tu nie zapytać: gdzie kończy się honor a gdzie zaczyna partykularny interes? Czy niższa o ponad tysiąc zł dieta radnego od diety przewodniczącego ma tu jakieś znaczenie? A może to chodzi o PSL-PO-owski „zew krwi” pod hasłem nigdy nie oddamy raz zdobytej władzy?
„Klasę” pokazał także kilkakrotnie starosta jasielski. Tym razem też nieźle mu to wyszło – odmówił ponad połowie radnych RPJ skorzystania z sali konferencyjnej do przeprowadzenia notabene (!) konferencji prasowej. Cyt: „W związku z tym, że nie jest mi znany powód zwołania konferencji ani jej tematyka, jako osoba odpowiedzialna za wszystko, co dzieje się w budynku Starostwa, nie mogę zgodzić się na udostępnienie sali”. Dziwnie to zabrzmiało, szczególnie w kontekście tego, że radni koalicji PO-PSL bez ograniczeń korzystają – jak się teraz okazuje – z przywileju korzystania z pomieszczeń starostwa na różnego rodzaju spotkania związane z wykonywaniem mandatu radnego, a w przypadku niektórych radnych – pełnieniem mandatu, a może trwania na z góry zajętych stanowiskach czy funkcjach. Cóż, są widać równi i równiejsi. Partykularyzm, pod czujnym i bacznym okiem starosty, znów wziął górę nad przyzwoitością i godnością. A przeciąganie w czasie ostatecznych rozstrzygnięć w tej patowej dla samorządu powiatu sytuacji jest jak widać w interesie dzierżących władzę. A dobro powiatu i jego mieszkańców to już inna bajka.
Tutaj: Odmowne pismo starosty oraz stanowisko radnych koalicji PiS PSPP
Wbrew stanowisku starosty konferencja odbyła się. Na korytarzu starostwa, pod drzwiami sali konferencyjnej, w bliskiej odległości gabinetów starostów. Tam każdy może przebywać nie prosząc nikogo o zgodę, a przede wszystkim radny, mieszkaniec tego powiatu. Starosta, jako „osoba odpowiedzialna za wszystko, co dzieje się w budynku Starostwa”, w tym samym czasie „pilnował” swojego gabinetu.
12 na 23 radnych mówi jednym głosem. Ich zdaniem przedłużanie patowej sytuacji godzi nie tylko w dobre imię radnych, ale i ośmiesza całą Radę oraz Zarząd Powiatu w oczach nie tylko mieszkańców naszego powiatu. Tylko patrzeć, jak zjadą do nas ogólnopolskie media, by przedstawić całej Polsce prowincjonalny przykład walki o stołki.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wypowiadam ostre, zdecydowane i subiektywne (zgodnie z założeniami tej stałej rubryki), słowa. Ale czy w tej sytuacji można inaczej? Radni zamiast medialnych igrzysk dajcie nam wreszcie , nam mieszkańcom powiatu, poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Wszyscy czekamy na „szach mat”. I nie przesądzamy z czyjej strony padnie, ale już zdecydowanie wystarczy tej „pokazówki”.
Ewa Wawro